Policja się zbroi. Pytanie, co dalej? Śledzenie aut przez satelity?

Nie łudźmy się - to musiało wcześniej czy później nastąpić. Policja zaczyna korzystać z dronów, które kontrolują z powietrza sytuację na drogach.

Uwadze obiektywów zamontowanych na latającym nadzorcy nie umkną kierowcy wjeżdżający na skrzyżowania na "jasnoczerwonym", niezapinający pasów bezpieczeństwa, rozmawiający podczas jazdy przez trzymane przy uchu telefony komórkowe, ale także piesi przechodzący przez jezdnie w niedozwolonych miejscach. Ustawionym kilkaset metrów dalej funkcjonariuszom, którzy obserwują działania drona na ekranie laptopa, nie pozostaje nic innego, jak zatrzymać sprawcę wykroczenia i wlepić mu mandat.

Na razie mamy do czynienia z ograniczonym czasowo i terytorialnie eksperymentem, ale powodzenie testów urządzenia skonstruowanego przez naukowców z Politechniki Śląskiej (jak im nie wstyd!) z pewnością zachęci policję do zaangażowania dronów na stałe i w znacznie szerszym zakresie. Nic dziwnego zatem, że informacja o dokonywanych na Śląsku próbach wzburzyła zmotoryzowanych internautów.

Reklama

"Zwykłe zabawki, tylko patrzeć jak walnie w drut spadnie i utnie komuś łeb" - przewiduje "Prezydent".

"We łbach się poprzewracało chyba. Tylko kasować ten zniewolony naród chcą..." -  irytuje się "@" 

"To jest bardzo zły kierunek! Trzeba budować infrastrukturę drogową, czyli, jak jedziemy kilkaset kilometrów między miastem A a miastem B, to jedziemy normalnie, powiedzmy 90 km/h, a nie co 5 km wpadamy w teren zabudowany z kilkoma chałupami i jednym przejściem dla pieszych i ograniczeniem do 50 km/h a często i...40! W normalnych krajach ruch lokalny jest oddzielony od ruchu międzymiastowego! Jadę kilkaset km z prędkością 90 - sto kilkadziesiąt km/h, i to przez całą drogę! Podróżując przez Polskę można nabawić się choroby nerwowej!" - pisze "kierowca PL".

"Orwelowska wizja świata. Ciekawe kiedy będą przez okno do domu zaglądać" - straszy "Jestem z milicji".

"Nie uważacie, że to wszystko prowadzi do jakiegoś absurdu, pod płaszczykiem niby walki z piractwem drogowym będą nas śledzić i znów tracimy kawałek prywatności, dziś tu kawałek, jutro gdzie indziej i okazuje się na końcu, że jesteśmy pod całkowitą kontrolą" - wypowiada się w podobnym duchu "xxx".

"Największym zagrożeniem na drogach jest "drogówka" - wyrokuje "Luzak" i proponuje: "Zabranie uprawnień do fotoradarów straży miejskiej i gminnej poprawiło bezpieczeństwo o 30%. Czas na normalność na drogach. Radiowozy w miejsca niebezpieczne, policjanci do kierowania ruchem, a nie oznakowane pojazdy i radary do muzeum. Jeździmy bez stresowania się, że za każdym krzakiem czai się policja. Skupiamy się na obserwacji warunków na drodze i tyle".

"Tyle tylko, że policjant nie może tak po prostu tym sobie latać. Musi mieć uprawnienia do kierowania bezzałogowca. W skrajnych wypadkach będzie musiał zgłaszać plan lotu do PAŻP-u (chodzi prawdopodobnie o Państwową Agencję Żeglugi Powietrznej - przyp. red.) i uzyskiwać zgodę na lot od kontroli lotów  - pociesza się "wojciech", przewidując problemy natury biurokratycznej, które utrudnią używanie dronów.

"To teraz taka policja będzie się nazywała Drongówka?" - ironizuje "Kurt".

"Pytanie, kto zarobi na sprzedaży dronów policji? - zastanawia się z kolei, twardo zapewne stąpający po ziemi "GM".

Nie brakuje też pomysłów na unieszkodliwianie nowego narzędzia policji...

"Trzeba będzie w samochodzie zrobić wysuwane lądowisko dla własnego anty-drona , który będzie startował z pokładu samochodu w celu zniszczenia lub uszkodzenia tego policyjnego" - snuje wizje przyszłości "user1".

Inni sugerują prostsze, a jednocześnie ich zdaniem nie mniej skuteczne rozwiązania.

"Kto pierwszy rozpocznie produkcję i sprzedaż proc "na drona"?" - zastanawia się "Wolny".

"Drona łatwo zrzucić z dobrej śrutówki na ziemię - twierdzi "lolek".

"Też mi problem... Wystarczy zwąchać na jakiej częstotliwości to pracuje" - bagatelizuje sprawę. 

Do rzadkości należą głosy, chwalące udostępnienie policji nowego wyposażenia.  

"Dirty Harry": "Uważam, że to świetny pomysł. Teraz będzie można odpalać z dronów pociski kierowane w stronę cymbałów, którzy przekraczają prędkość o więcej niż 50 km/h w terenie zabudowanym."

"e": "I dobrze, bo trzeba szukać jakieś nowe rozwiązania aby bydło na drogach przywoływać do porządku!"

Policja się zbroi. Nowe, szybsze radiowozy, nowe, sprawniejsze i precyzyjniejsze radary. Odcinkowy pomiar prędkości, kamery śledzące zachowania kierowców na skrzyżowaniach z sygnalizacją świetlną. Pytanie, co dalej? Tachografy w każdym samochodzie osobowym? Śledzenie aut przez satelity? A może obowiązkowe wyposażanie pojazdów w systemy, odczytujące znaki drogowe i nie pozwalające przekraczać uwidocznionych na nich limitów prędkości? Nadchodzą trudne czasy, ale jest łatwy sposób na uniknięcie wszelkich kłopotów - wystarczy jeździć zgodnie z przepisami...   (a)   

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy