Policja ma rację, urzędnicy też. Tylko my nie mamy. I czytelnicy. A jak ktoś tam zginie...?

Punkt pierwszy: szef ma zawsze rację. Punkt drugi: co w sytuacji, gdy szef nie ma racji? Patrz punkt pierwszy. W powyższej mądrości ludowej śmiało można podmienić słowo "szef" na "urzędnik", "funkcjonariusz" itp. Do takiego wniosku prowadzi nasza korespondencja w sprawie węzła drogowego na ul. Igołomskiej w Krakowie, łączącego trasę ekspresową S7 z drogą krajową nr 79.

Jak już pisaliśmy, na wspomnianym skrzyżowaniu dochodzi często do niebezpiecznych sytuacji, powodowanych przez kierowców, błędnie odczytujących jego oznakowanie. Zmyleni namalowaną na asfalcie strzałką skręcają oni w pierwszą w lewo jezdnię  - wbrew zabraniającemu wykonania takiego manewru zakazowi wjazdu.

O ustosunkowanie się do organizacji ruchu na nieszczęsnym węźle poprosiliśmy Komendę Miejską Policji w Krakowie. Nad problemem pochylili się zarówno specjaliści z KMP, jak i z Wydziału Ruchu Drogowego komendy wojewódzkiej. Nadesłaną odpowiedź można streścić krótko: jest dobrze, czytelnie i zgodnie przepisami.

Reklama

Z powyższą opinią zgadza się w pełni Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Nie wiemy, czy z chęci okazania solidarności z policją, czy z obawy przed kłopotami i dodatkową robotą w przypadku dostrzeżenia konieczności wprowadzenia jakichkolwiek zmian. W każdym razie w piśmie, podpisanym przez Iwonę Mikrut, głównego specjalistę ds. komunikacji społecznej krakowskiego oddziału GDDKiA, czytamy że: "GDDKiA wykonuje oznakowanie dróg zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa.

Jako zarządca drogi przed wprowadzeniem jakiejkolwiek organizacji ruchu zwraca się do policji, Wydziału Ruchu Drogowego, o opinię. Po uzyskaniu pozytywnej opinii dana organizacja jest wprowadzana. Tak też było w tym przypadku. Stanowisko GDDKiA jest więc w sprawie zastosowanego oznakowania takie samo jak przesłane do Pana stanowisko policji, Wydziału Ruchu Drogowego KMP w Krakowie."

Czyli: GDDKiA potwierdza opinię policji, którą prosi o opinię przed wydaniem opinii w sprawie zaopiniowanej przez policję w związku z własną opinią. Albo jakoś tak...

Obie instytucje trwają na swoich stanowiskach i tak będzie zapewne aż do chwili, gdy na feralnym skrzyżowaniu dojdzie do tragicznego wypadku. Choć i wtedy całkowitą winą zostaną obarczeni kierowcy. My nie chcemy czekać bezczynnie na najgorsze i nadal twierdzimy, że wspomniany węzeł powinien być oznakowany bardziej jednoznacznie - przez przeniesienie strzałki, nakazującej skręt w lewo, dalej, przed drugą jezdnię.

Nie trafiają nam do przekonania argumenty policji, że "sama geometria skrzyżowania wskazuje na sposób poprowadzenia ruchu przez to skrzyżowanie" (życie pokazuje, że to nieprawda) i że "zamiana strzałki kierunkowej w lewo P-8b na strzałkę kierunkową na wprost P-8a przed linią pierwszej sygnalizacji świetlnej mogłaby w pewnych sytuacjach skutkować dezorientacją kierujących jadących na wprost, którzy po wjechaniu na skrzyżowanie mieliby mało miejsca na bezpieczne wykonanie zmiany kierunku ruchu (pasa ruchu), a co za tym idzie powstaniem dodatkowych sytuacji niebezpiecznych (kolizyjnych)".

Też nieprawda, bowiem właśnie obecne oznakowanie powoduje dezorientację.

Inne sensowne rozwiązanie podsuwa czytelnik z Trójmiasta, gdzie w podobnych do krakowskich miejscach ustawia się znak, który powinien rozwiać wszelkie wątpliwości kierowców i uchronić ich przed groźnymi pomyłkami.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy