Polacy nie wiedzą do czego służą kierunkowskazy?

Wydawać by się mogło, że prawidłowe używanie kierunkowskazów nie wymaga szczególnego wysiłku intelektualnego ani specjalnych umiejętności. A jednak dla niektórych zmotoryzowanych jest to zadanie zbyt trudne...

Sygnalizować zamiar


Nietrudno się domyślić, że kierunkowskazy mają służyć do sygnalizowania naszych zamiarów podczas jazdy samochodem. Aby było to skuteczne, muszą zostać włączane odpowiednio wcześnie. Uruchomione dopiero w trakcie wykonywania manewru nic już nie dają, bo i tak wszyscy widzą, że zmieniliśmy pas lub skręciliśmy.

Popatrzcie, jak to wygląda w praktyce. Większość zmotoryzowanych włącza kierunkowskazy zdecydowanie za późno. Dotyczy to zwłaszcza zmiany pasa ruchu. Najpierw pojazd zaczyna odchylać się, zmieniać tor jazdy i dopiero wówczas widzimy włączony "migacz".

Reklama

Warto przyjąć zasadę, że kierunkowskaz powinien mignąć przynajmniej dwa-trzy razy zanim wykonamy manewr.

Kierunkowskaz jako prośba

W wielu przypadkach włączenie kierunkowskazu może ułatwić nam zmianę pasa ruchu. Inni kierowcy, o ile oczywiście są w miarę cywilizowani, mają odrobinę kultury i życzliwości, widząc nasz migający kierunkowskaz wiedzą, że zamierzamy wjechać na "ich" pas ruchu. To jest taka wyrażona migaczem prośba: pozwolisz mi wjechać? Ktoś z nich w końcu przyhamuje i nas wpuści.

I odwrotnie, wpychanie się na sąsiedni pas bez włączonego kierunkowskazu jest przejawem braku kultury i arogancji.

Warto przy tym pamiętać, że samo włączenie kierunkowskazu nie daje  nam jeszcze żadnych uprawnień ani pierwszeństwa, nie upoważnia do zajechania komuś drogi. Inny kierowca może nam ułatwić zmianę pasa, ale nie ma takiego obowiązku.

Kierunkowskaz jako informacja

Kierunkowskaz włączony w pojeździe stojącym przed skrzyżowaniem wyraża bardzo istotną informację: czy pojazd ten będzie jechał prosto, czy skręcał w prawo lub w lewo. Widząc auto sygnalizujące zamiar skręcenia np. w lewo zazwyczaj nie ustawiamy się za nim, lecz wybieramy inny pas ruchu, jeśli chcemy jechać na wprost. Wiemy, że ten skręcający samochód może nas "przyblokować".

Niestety, zdarza się tak, że stajemy za pojazdem, który nie ma włączonego kierunkowskazu, bo zakładamy, że nie będzie skręcał. Zapala się sygnał zielony i dopiero wtedy kierowca tamtego auta włącza lewy kierunkowskaz, bo... zamierza skręcać! Dlaczego nie sygnalizował tego wcześniej?

Jest to przykład ewidentnej bezmyślności i braku wyobraźni.

Kierunkowskaz przy zjeżdżaniu z ronda

Podobnie należy ocenić zjeżdżanie z ronda bez włączonego prawego kierunkowskazu. Dojeżdżamy do ronda, przed którym jest znak "Ustąp pierwszeństwa". Czekamy na możliwość wjazdu na skrzyżowanie o ruchu okrężnym. Po obwiedni jedzie samochód, któremu musimy ustąpić pierwszeństwa.  Po chwili okazuje się, że czekaliśmy niepotrzebnie, gdyż pojazd ten skręca we wcześniejszą drogę wylotową, tyle tylko, że kierowca nie był łaskaw nam tego zasygnalizować. To z kolei przykład egoizmu i lekceważenia innych.

Zawsze przed opuszczeniem ronda sygnalizujmy ten zamiar kierunkowskazem. Uwaga! Nie wolno tego prawego kierunkowskazu włączyć zbyt wcześnie. Należy to uczynić dopiero po minięciu poprzedniej drogi wylotowej. Zbyt wcześnie włączony kierunkowskaz mógłby wprowadzić w błąd tych kierowców, którzy zamierzają wjechać na rondo i stałby się przyczyną kolizji.

Niewyłączony kierunkowskaz

Przy większych obrotach kierownicy, podczas powrotu do pozycji wyjściowej, kierunkowskazy wyłączają się samoczynnie. Jeśli jednak wykonujemy tylko niewielki ruch kierownicą, nie wyłączą się. Zdarza się, że kierowca zamierza skręcić w drogę poprzeczną, potem rezygnuje, a pojazd jedzie dalej z migającym kierunkowskazem.

To również może zmylić innych uczestników ruchu i spowodować niebezpieczną sytuację.

Niedawno spotkałem się z czymś takim: dojeżdżając drogą podporządkowaną do skrzyżowania ujrzałem zbliżający się z lewej strony samochód z włączonym prawym migaczem. Już miałem ruszyć, ale coś mnie tknęło i poczekałem. Okazuje się, że dobrze zrobiłem.

Auto pojechało prosto, nie skręciło, a w jego wnętrzu zobaczyłem dwie rozbawione młode damy. Widocznie tak były zajęte rozmową, że nie zwróciły uwagi na drobiazg, jakim jest niewyłączony kierunkowskaz.

A swoją drogą, kierunkowskazy mają nie tylko sygnalizację świetlną na pulpicie, ale i akustyczną, właśnie po to, by zwrócić uwagę kierującego, że są włączone. No, ale jeśli omawia się ważne ploteczki, to i słuch trochę tępieje...

Bez kierunkowskazu

Są i tacy kierowcy, którzy z założenia nie włączają kierunkowskazów, bo... po prostu im się nie chce. Jest to nie tylko naruszanie przepisów ruchu drogowego, ale niestety także pospolite chamstwo. To tak, jakby wchodzić do czyjegoś mieszkania bez pukania.

Rozmyślne niewłączanie kierunkowskazów stanowi zarazem wyraz egoizmu i lekceważenia innych: a guzik cię to obchodzi, czy będę skręcał, a co ci do tego, czy zmieniam pas? Nie muszę cię o tym informować ani ostrzegać...

Rzecz jasna, tak postępują osobnicy prymitywni, aspołeczni, a jednocześnie przekonani o swojej wyższości nad innymi.

Bywa, że kierunkowskazów nie włączają także ci kierowcy, którzy zajęci są rozmową przez telefon komórkowy. Po prostu brakuje już rączki, by przesunąć dźwigienkę przy kierownicy.

Ogólnie rzecz ujmując, sposób posługiwania się kierunkowskazami obrazuje poziom intelektualny kierowcy. Wyciągnijmy z tego wnioski, bo chyba nikt nie chce uchodzić za pozbawionego wyobraźni ćwierćinteligenta.

Polski kierowca

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy