Pijany Polak zabił trzy osoby z Holandii. Niemiecki wyrok zbyt łagodny?

We wrześniu ubiegłego roku jadąca pod prąd autostradą w pobliżu Frankfurtu nad Menem ciężarówka, prowadzona przez kompletnie pijanego Polaka, zderzyła się z samochodem, którym wracała z wakacji pewna holenderska rodzina. W wypadku zginęły trzy osoby, a cztery kolejne zostały ciężko ranne. Zgodnie z orzeczeniem niemieckiego sądu sprawca tej tragedii spędzi w więzieniu 3 lata i 4 miesiące.

Byliśmy ciekawi, jak ten wyrok przyjmą jego rodacy, zazwyczaj w takich sytuacjach bezkompromisowo pryncypialni...

Owszem, niektórzy mieli pretensje, że w tytule informacji na ten temat została wyeksponowana narodowość sprawcy wypadku ("Jak coś Polak zrobi, dowiesz się o tym z pierwszego lub najwyżej drugiego słowa nagłówka artykułu (...). W pozostałych przypadkach jest to sprawca, a zdarzenie nazywane jest incydentem").

 Inni próbowali usprawiedliwiać nieszczęsnego kierowcę ciężarówki, przypominając wypadki, spowodowane przez Niemców na polskich drogach. Jeszcze inni odwoływali się do... II wojny światowej. Zupełnie absurdalnie, bo co ma piernik do wiatraka, a poza tym ofiarami naszego rodaka  byli Holendrzy, więc jak tu mówić o "odwecie" za krzywdy, których doznaliśmy z rąk hitlerowskich okupantów? Na ogół reakcje komentatorów były jednak zgodne z oczekiwaniami - lud jak zwykle zażądał krwi...

Reklama

"taki wyrok": "powiesić w miejscu wypadku".

"Jan": "Powinien zgnić w więzieniu. Menel!"

"Behn": "To chyba jakieś jaja. Dla mnie powinien dostać minimum 15 lat i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. W końcu jest mordercą i tak powinien odpowiadać."

"Patriota": "Niemcy oszaleli? 3.4 roku odsiadki za zabicie troje ludzi? No to pokazaliście, co jest u was wart człowiek!"

"Obiektywny : "> Jak podają lokalne media, po wysłuchaniu wyroku, Polak się rozpłakał < - to były łzy radości, bo taki wyrok, to jakaś farsa. Przecież to było morderstwo z premedytacją! Taki wyrok, to powinien być już za samą jazdę pod prąd na autostradzie, czy drodze ekspresowej, bo to jest usiłowanie zabójstwa."

Dla części internautów łagodność wspomnianego na wstępie wyroku jest dowodem upadku wymiaru sprawiedliwości w Europie Zachodniej i zwiastunem nieuchronnego końca całej tamtejszej cywilizacji. Mimo wszelkich narzekań uzdrawiane właśnie sądownictwo w Polsce prezentuje się ich zdaniem o wiele korzystniej. Przywołuje się tu sprawę Mateusza S., który będąc pod wpływem alkoholu i narkotyków wjechał 1 stycznia 2014 r. autem na chodnik w Kamieniu Pomorskim, zabijając 6 osób. Dostał za to 15 lat pozbawienia wolności.   

Czy rzeczywiście jednak, jak twierdzi "Chuck Morris", "sądy w Niemczech są wyjątkowo łagodne, a odszkodowania stosunkowo niskie"? W ubiegłym roku trybunał w Berlinie skazał na dożywocie dwóch młodych mężczyzn, którzy uczestnicząc w nielegalnym wyścigu na ulicach tego miasta spowodowali śmierć przypadkowego kierowcy. Sędziowie uznali obu oskarżonych za winnych morderstwa.

Jak widać, Temida w Niemczech też potrafi być bardzo surowa. Z drugiej strony warto zauważyć, że nawet po ubiegłorocznej, zaostrzającej nowelizacji naszego kodeksu karnego, dolny wymiar kary dla kierowcy, który "w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego spowodował wypadek ze skutkiem śmiertelnym lub ciężkim uszkodzeniem ciała", to 2 lata bezwzględnego pozbawienia wolności. Ostatnie, tak krytykowane przez polskich internautów orzeczenie niemieckiego sądu, mieści się zatem w standardach prawa obowiązującego w Polsce. Podobny wyrok mógłby, przynajmniej teoretycznie, zapaść również nad Wisłą. Choć niewątpliwie byłby jeszcze goręcej krytykowany.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy