"Piesi też muszą myśleć" - list do redakcji

Niedawno w naszym serwisie opublikowaliśmy film, na którym widać jak pewien kierowca wyprzedza dwa samochody tuż przed przejściem dla pieszych i omal nie potrąca idącego nim przechodnia. Sytuację zauważył patrol policji, który natychmiast ruszył za kierowcą. Nagranie to wzbudziło bardzo wiele emocji, a nasi czytelnicy nie tylko napisali dziesiątki komentarzy, ale jeden z nich przesłał nawet do nas list w tej sprawie, który publikujemy poniżej.

"Witam, postanowiłem do Was napisać, bo mam kilka uwag odnośnie nagrania, na którym biały Yaris wyprzedza dwa auta na przejściu dla pieszych i zaraz po tym zatrzymuje go policja, a jest tego trochę za dużo jak na komentarz. Może to opublikujecie.

Na początek kwestia puszczania pieszych stojących przed przejściem. Ja wiem, że na zachodzie to jest cywilizacja i tam jak pieszy pojawi się w promieniu 3 m od przejścia, to zatrzymuje się cały ruch na ulicy. Fajnie. W Polsce jednak mamy zaścianek i przepisy, które mówią wyraźnie - pieszy ma pierwszeństwo na przejściu. Zanim na nie wejdzie ma przepuścić wszystkie samochody.

Reklama

Niestety wielu pieszych albo o tym nie wie, albo ma w głębokim poważaniu, bo są "niechronionymi uczestnikami", więc im wolno wszystko. No bo co - przejedziesz takiego? Do tego dochodzą jeszcze "uprzejmi" kierowcy, którzy sami zatrzymują się przed przejściami. Nie powiem, czasem wręcz powinno się tak zrobić i mnie też się to zdarza. Ale czym innym jest ułatwienie komuś przejścia przez drogę, a czym innym nagłe zatrzymywanie się na ruchliwej, 2-3 pasmowej drodze kiedy inni kierowcy naprawdę nie mogą domyślić się, że pan na lewym pasie nagle doznał przypływu dobroci dla bliźnich. Bo to już nie "bycie uprzejmym", ale stwarzanie zagrożenia. Co gorsza niektórzy piesi mogą przez to pomyśleć, że w sumie to im kierowcy zawsze ustępują i mogą bez zastanowienia wchodzić na drogę.

I tu jest problem. Bo pieszy nie wie, czy kierowca go widzi, szczególnie w nocy czy podczas deszczu. Nie wie czy patrzy na drogę czy może zmienia stację radiową, albo próbuje uspokoić dziecko, które rozpłakało mu się na tylnej kanapie. Wielu pieszych nie ogarnia też jak szybko jedzie auto i czy kierowca da rade się zatrzymać. Inna sprawa to stan samochodu, opony, nawierzchnia... dlatego uważam, że to kierowca powinien decydować czy pieszego puścić, a pieszy ma stać i czekać. Dla własnego bezpieczeństwa.

Tego właśnie nie zrobił pieszy na nagraniu, które pokazaliście. Wielu komentujących to zauważyło, ale wielu też najwyraźniej niedowidzi. Kierowcy aut na lewym i prawym pasie wcale nie puszczali pieszego. On po prostu wszedł im pod koła i nie mieli wyjścia. Klasyczne wymuszenie. Tyle dobrze że nie lazł bezmyślnie i zatrzymał się żeby puścić Yarisa.

A kierowca Yarisa? No dobra, Bogu ducha winny nie jest. Są przecież znaki że zbliża się do przejścia więc wtedy raczej noga z gazu. Nie nazwałbym go jednak piratem, nie jechał jak wariat, po prostu nieco szybciej od innych, zmienił pas i zaczął hamować nim dojechał na przejście, więc sytuacje raczej obserwował.

Zawinił? Tak. Ale jego wina jest wynikiem winy pieszego. Dlatego właśnie pieszy nie ma pierwszeństwa przed przejściem, a na nim. Bo sytuacja na drodze jest dynamiczna, a jak są trzy pasy i dość duży ruch samochodów to trudno przewidzieć co się stanie. Ktoś zmieni pas, komuś inny pojazd zasłoni widok. Pieszy może zatrzymać się w miejscu. Policzcie sobie ile metrów potrzebuje auto jadące 50 km/h.

Dlatego uważam, że kierowca Yarisa powinien dostać mandat, bo nie zachował szczególnej ostrożności która polega na tym, że staramy się być gotowi na bezmyślne zachowanie innych. Ale pieszy też powinien dostać mandat za wymuszenie pierwszeństwa i stworzenie zagrożenia. Ale oczywiście tak sie nie stało. Policjanci pojechali dać mandat piratowi, a może nawet zabrać mu prawo jazdy, a pieszy spokojnie poszedł dalej i bedzie opowiadał znajomym jak to o mało nie zabił go jakiś wariat.

Byłbym wdzięczny gdybyście opublikowali tego mejla, może więcej osób przejrzy na oczy. Bo na drodze chodzi o to żeby było bezpiecznie, a żeby było wszyscy muszą myśleć. Piesi też.

Pozdrawiam, Kuba"

A jakie jest wasze zdanie na ten temat? Też jesteście takiego zdania jak Kuba? Czy może uważacie, że cała wina stoi po stronie kierowcy białego Yarisa i pieszy nie popełnił żadnego wykroczenia, ani błędu? Głosujcie, komentujcie.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy