Pędził na motocyklu 237 km/h. Szaleniec?

Nie dalej jak wczoraj informowaliśmy, że od początku kalendarzowego lata na polskich drogach zginęło już dziewiętnastu motocyklistów.

Nie dalej jak wczoraj informowaliśmy, że od początku kalendarzowego lata na polskich drogach zginęło już dziewiętnastu motocyklistów.

Z policyjnych statystyk wynika, że przez ostatnie trzy tygodnie niemal codziennie życie tracił jeden kierowca jednośladu, w 151 wypadkach z udziałem motocykli obrażenia odniosło 167 osób.

Mimo, że motocykliści za większość wypadków obwiniają kierowców samochodów osobowych, policjanci nie pozostawiają złudzeń - wypadek z udziałem motocykla jest najczęściej wynikiem szaleńczych prędkości rozwijanych przez "jeźdźców". Do wymuszeń pierwszeństwa przejazdu przez auta osobowe dochodzi głównie z tego powodu, że ich kierowcy, po prostu, nie są w stanie zauważyć pędzącego niczym pocisk motocyklisty.

Reklama

Poniżej prezentujemy film, nagrany wczoraj przez policyjny wideorejestrador jednego z radiowozów patrolujących obwodnicę autostradową Wrocławia. Do zdarzenia doszło około godziny 20, po zauważeniu pędzącego motocyklisty, policjanci podjęli za nim pościg. Policyjny wideorejestrator zanotował prędkość aż 237 km/h na odcinku, gdzie obowiązuje ograniczenie do 140 km/h. Jednoślad udało się zatrzymać przy zjeździe z autostrady.

Za przekroczenie prędkości 27-letni motocyklista ukarany został mandatem w wysokości 500 zł i 10 punktami karnymi.

Chociaż ruch na obwodnicy był niewielki, nie sposób nie zauważyć, że jazda z taką prędkością na publicznej drodze to przejaw czystej głupoty. Nawet na autostradach zdarzają się dziury i nierówności, a najechanie na kawałek rozerwanej opony ciężarówki czy urwany chlapacz oznacza przy tej prędkości wyrok śmierci.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy