Pędził chodnikiem i na czerwonym świetle. By uratować komuś życie

Bohaterem niezwykłej historii stał się ratownik medyczny z dolnośląskiej Oleśnicy. Jadąc do pracy, usłyszał na CB-radiu o wypadku. Nie przejmując się przepisami drogowymi, ruszył na pomoc potrąconej kobiecie. Swoją akcję nagrał, a film wrzucił do internetu. Chciał pokazać, jak reagować w takich sytuacjach.

Ratownik usłyszał o wypadku na CB. Kilka razy pytał innych kierowców, czy na miejscu jest już pogotowie. Nie było, więc ruszył na pomoc. Po drodze przejechał na czerwonym świetle, stojące w korku samochody mijał jadąc po chodniku swoim prywatnym samochodem.

Ratownik dotarł na miejsce wypadku w zaledwie trzy minuty, aż pięć przed karetką pogotowia. Na miejscu ratownik przeprowadził badanie drożności układu oddechowego, sztuczne oddychanie, sprawdził wydolność oddechową i świadomość. Ranna była przytomna, gdy zabierała ją karetka pogotowia. Szybka reakcja ratownika być może uratowała rannej życie.

Reklama

Ratownik uważa, że w podobnej sytuacji każdy powinien zachować się tak samo. Warto dodać, w polskim prawie istnieje instytucja "stanu wyższej konieczności". Mówi o tym art. 16. kodeksu wykroczeń, który brzmi: "Nie popełnia wykroczenia, kto działa w celu uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego dobru chronionemu prawem, jeżeli niebezpieczeństwa nie można inaczej uniknąć, a dobro poświęcone nie przedstawia wartości oczywiście większej niż dobro ratowane".

Brzmi to skomplikowanie, ale sens jest prosty. Można popełnić wykroczenia w ruchu drogowym, jeśli działamy w celu uniknięcia większego niebezpieczeństwa. A takim jest oczywiście zagrożenie życia osoby rannej w wypadku.

INTERIA/RMF
Dowiedz się więcej na temat: wypadki drogowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy