Pamiętaj: nie czekaj na policję, masz prawo wybić szybę!

- Reagujmy, gdy widzimy dziecko zostawione w nagrzanym samochodzie, nie bójmy się nawet wybić szyby - apeluje rzecznik praw dziecka Marek Michalak. We wtorek policja co najmniej dwukrotnie interweniowała w podobnych przypadkach; jedno dziecko zmarło.

Do reagowania w takich sytuacjach zachęca rzecznik praw dziecka. "Ludzie pytają mnie, co robić, gdy widzimy dziecko zostawione w samochodzie w czasie upału. Przede wszystkim trzeba zareagować. Nie bójmy się nawet wybić szyby, jeśli trzeba. To może uratować życie dziecku. Jest to właściwe zachowanie, jeśli ktoś jest na tyle nieodpowiedzialny, że zostawia bezbronnego człowieka wewnątrz samochodu. Przecież tam jest jak w piekarniku" - podkreślił Michalak w rozmowie z PAP.

Zaznaczył, że jeśli dziecko pozostawione jest samo sobie, jeśli nikogo nie ma w pobliżu, to reakcja powinna być natychmiastowa i odważna.

Reklama

Przypomniał, że nie wolno nawet na chwilę zostawić dziecka w samochodzie, szczególnie w czasie upału. Nawet jeśli samochód nie jest nagrzany, to w takiej temperaturze nagrzeje się bardzo szybko. "Nazywanie tego brakiem wyobraźni to bardzo łagodne określenie" - podkreślił rzecznik.

Zaapelował do rodziców i opiekunów o rozwagę, do ludzi, którzy są świadkami takich sytuacji, o reakcję, a do mediów o ciągłe nagłaśnianie i uwrażliwianie na ten problem.

We wtorek w Rybniku zmarła trzyletnia dziewczynka, która w upale przez kilka godzin przebywała w zamkniętym samochodzie ojca. Ze wstępnych ustaleń wynika, że mężczyzna miał rano zawieźć dziecko do przedszkola, ale o nim zapomniał i pojechał do pracy, zostawiając je na osiem godzin w aucie.

Do podobnej sytuacji doszło również we wtorek w Białymstoku. Matka zostawiła w rozgrzanym samochodzie ośmiolatka. Ktoś chłopca zauważył i powiadomił policję. Funkcjonariusze, którzy przybyli na miejsce wybili szybę; dziecku udzielono pomocy medycznej. W Krakowie dziecko zostawiono w aucie, a rodzice poszli robić zakupy. Skończyło się na szczęście dobrze, bo zareagowały osoby, które to zauważyły.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy