Niesamowite nagranie. Tak rozbija się Lamborghini przy 312 km/h

Duże moce silników współczesnych samochodów sprawiają, że auta bez trudu osiągają prędkości, o jakich nie śniło się kierowcom jeszcze dwie, trzy dekady temu.

W latach siedemdziesiątych osiągnięcie 100 km/h było dla kierowcy ekstremalnym przeżyciem. Samochód dawał znać o granicach swoich możliwości wibracjami i hałasem.

Coraz mocniejsze jednostki napędowe sprawiają, że większość dzisiejszych aut bez trudu rozpędza się do 200 km/h. Dużo skuteczniejsza izolacja akustyczna i zaawansowane zawieszenia sprawiają, że prowadząc auto z taką prędkością można czuć się komfortowo i bezpiecznie.

Niestety, poczucie bezpieczeństwa często jest złudne. Za rozwojem techniki nie nadążają umiejętności kierowców oraz... możliwości dróg.

Reklama

Poniżej prezentujemy opublikowany właśnie przez węgierską policję filmik z wypadku, do jakiego doszło 5 września ubiegłego roku na lokalnej autostradzie M7. Prowadzący Lamborghini Huracan kierowca postanowił sprawdzić osiągi swojego auta. Miejscami samochód osiągał prędkość 336 km/h...

Szaleńcza jazda nie trwała długo. Przy prędkości 312 km/h kierowca stracił panowanie nad pojazdem. Wystarczyła niewielka nierówność nawierzchni (poprzeczny grab spowodowany być może wiaduktem lub mostem) by auto wpadło w poślizg. Przy takiej prędkości raczej nikt nie jest w stanie opanować samochodu. Lamborghini zjechało na prawy pas ruchu, z impetem przebiło barierkę ochronną, stoczyło ze skarpy i stanęło w płomieniach.

Co ciekawe, chociaż wypadek miał koszmarny przebieg, zarówno kierowcy, jaki i pasażerowi auta udało się przeżyć. Ten ostatni nie miałby jednak tyle szczęścia, gdyby nie kierowca, który wyciągnął go z palącego się wraku. Mężczyzna odniósł jednak poważne, zagrażające życiu, obrażenia z rozległymi poparzeniami włącznie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wypadek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy