Niechciane wraki to duży kłopot

Kilkanaście kompletnie zepsutych i zniszczonych samochodów przejął katowicki samorząd. Auta przez wiele miesięcy stały porzucone na ulicach. Rozwiązaniem jest utylizacja - najpierw jednak miasto musi samochody przejąć. A to spory wydatek.

Problemem nie jest to, że nie odnaleziono właścicieli aut - kłopot w tym, że nie chcą oni odebrać swojej własności. Samochody trzeba w związku z tym uporządkować - a to zadanie miasta.

Gmina jednak musi najpierw podjąć odpowiednią uchwałę i stać się właścicielem wraków. Gdy już do tego dojdzie, auto holuje się na parking, gdzie stoi ono kilka miesięcy. W tym czasie miasto próbuje je sprzedać - chętnych jednak brak, bo pojazdy są w opłakanym stanie. Wtedy pozostaje już tylko utylizacja. Za to wszystko jednak trzeba płacić. Na jedno auto wydać trzeba kilka tysięcy złotych - o wiele więcej, niż taki samochód jest wart.

Miasto będzie się jednak starało przed sądem odzyskać pieniądze od dawnych właścicieli samochodów. Miejscy urzędnicy właśnie zaczęli pracę nad odpowiednimi przepisami. A gra jest warta świeczki - w ciągu kilku ostatnich lat Katowice przejęły około 30 porzuconych samochodów. Miejski budżet kosztowało to prawie tyle, ile budowa jednego nowoczesnego szkolnego boiska.

Reklama
RMF
Dowiedz się więcej na temat: samochody | wraki | Kłopot
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy