Nie smarujesz, nie jedziesz

Gdy rano uruchamiamy silnik naszego samochodu, nie zastanawiamy się nad tym, co dzieje się w jego wnętrzu . Po prostu przekręcamy kluczyk, wsiadamy i jedziemy. I pewnie mocno byśmy się zdziwili, gdyby ktoś nam powiedział, że ta kilkusekundowa operacja zużywa motor w takim samym stopniu jak kilkusetkilometrowa jazda.

W pierwszej chwili takie stwierdzenie może się wydać absurdalne, ale nie zapominajmy o tym, że musi upłynąć trochę czasu, zanim pompa zdoła dostarczyć olej do wszystkich zakamarków silnika. W lecie trwa to zaledwie kilka sekund, zimą natomiast, gdy temperatura spadnie do -15 stopni Celsjusza, średniej klasy olej mineralny potrzebuje aż kilkunastu sekund na dotarcie do najdalszego punktu jednostki napędowej. Gdyby go zabrakło z jakiegoś powodu, w wyniku tarcia wytworzyłoby się tyle ciepła, że materiał, z którego wykonano np. wał korbowy czy łożyska, mógłby się po prostu stopić.

Reklama

Czym zatem jest ten cudowny środek, bez którego żaden motor spalinowy nie może się obejść. W 80-90 procentach olej składa się z tzw. bazy. Resztę natomiast stanowią różne dodatki uszlachetniające, pełniące szereg istotnych funkcji. Należy jeszcze dodać, że bazę oleju mineralnego stanowią produkty pochodzące z przeróbki ropy naftowej, natomiast bazę jego syntetycznego odpowiednika produkty otrzymywane w wyniku skomplikowanych procesów chemicznych. Jeszcze do niedawna oleje mineralnie zdecydowanie królowały w branży samochodowej, ponieważ klasyczne "benzyniaki" i "ropniaki" zadawalały się nimi w zupełności.

Kiedy jednak pojawiły się nowoczesne silniki wielozaworowe zasilane benzyną bezołowiową i diesle z turbodoładowaniem, sprawy zaczęły przybierać inny obrót. Stwierdzono bowiem, że jednostkom nowej generacji znacznie lepiej służą syntetyki, które do tego momentu były wykorzystywane prawie wyłącznie w silnikach aut wyczynowych pracujących w ekstremalnych warunkach. Okazało się np., że produkty spalania olejów syntetycznych nie uszkadzają katalizatorów spalin. Ponadto niezwykle skutecznie smarują one turbosprężarki wirujące z szybkością 100 tys. obr./min, ponieważ są w stanie aż dwukrotnie zmniejszyć tarcie ruchomych elementów w porównaniu z olejem mineralnym.

Nie są to zresztą jedyne zalety syntetyków. W związku z tym, że bardzo długo nie tracą one swoich właściwości, mogą być eksploatowane przy przebiegach rzędu 20 tys. km, co wiąże się z zaoszczędzeniem sporych pieniędzy. Trzeba tylko pamiętać o tym, że od wymiany do wymiany nie powinno upłynąć więcej niż 12 miesięcy.

Pod względem ochrony środowiska oleje syntetyczne również górują nad swoimi mineralnymi odpowiednikami dzięki minimalnej lotności i niewielkiej toksyczności produktów ich spalania.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: motor | olej | Po prostu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy