Nie skreślaj życia tak prędko. Test przy 70 km/h

Od kilku tygodni na ekranach telewizorów zobaczyć można spoty zrealizowane w ramach kampanii społecznej "Nie skreślaj życia tak prędko". Inicjatywa Ministerstwa Infrastruktury i Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego uczulić ma polskich kierowców na kwestie związane z bezpieczną prędkością.

Kampania prowadzona jest nie tylko w telewizji, ale też radiu, kinach, internecie oraz na billboardach.

Przypominamy, że spośród wszystkich rodzajów wypadków drogowych, na pierwsze miejsce wysuwają się te, które zakwalifikowano jako "zderzenie się pojazdów w ruchu". W 2017 roku zanotowano 17 291 tego typu zdarzeń, co stanowiło aż 52,8 proc. ogółu. W ich wyniku śmierć poniosło 1 186 osób (41,9 proc. wszystkich zabitych), a rannych zostało 22 997 osób (58,3 ogółu).

Aż 87 proc. ogółu wypadków powodują w Polsce sami kierujący. Niedostosowanie prędkości do warunków ruchu jest drugą, po nieudzieleniu pierwszeństwa przejazdu, najczęstszą przyczyną wypadków na naszych drogach. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że to właśnie "prędkość" zbiera u nas najtragiczniejsze żniwo. W wyniku nieustąpienia pierwszeństwa przejazdu doszło w ubiegłym roku do 7 416 wypadków, w których śmierć poniosło 315 osób, a 9 550 zostało rannych. Dla porównania - niedostosowanie prędkości do warunków ruchu było bezpośrednią przyczyną 786 zgonów i spowodowało poważne obrażenia u kolejnych 8 963 osób!

Reklama

Mimo faktu, że polskie drogi wciąż pozostają jednymi z najniebezpieczniejszych w Europie nie sposób przeoczyć, że w ostatnich latach sytuacja zdecydowanie się poprawia. Jeszcze w 2008 roku wypadki drogowe pochłonęły blisko 5,5 tys. ofiar śmiertelnych. Rok 2017 zamknął się liczbą 2 831 zabitych. W jaki sposób udało się tak znacząco zredukować rozmiar drogowej tragedii?

W dużym stopniu zawdzięczamy to rozbudowie sieci dróg - inwestycje w autostrady i drogi ekspresowe pozwalają odizolować ruchu pojazdów od pieszych. Trzeba bowiem pamiętać, że aż 1/3 ogółu ofiar śmiertelnych wypadków drogowych w Polsce stanowią właśnie niechronieni uczestnicy ruchu.

Najwięcej zawdzięczamy jednak pokoleniowej wymianie poruszających się po naszych drogach pojazdów. Przypominamy, że w 2008 roku w naszym kraju zarejestrowanych było nieco ponad 16 mln samochodów osobowych. Obecnie, wg danych CEPiK liczba ta przekracza już 22 mln.

Mówiąc prościej - płynąca do nas szerokim strumieniem fala używanych aut z zachodu wyparła z polskich dróg motoryzacyjne produkty rodzimego przemysłu, które pozbawione były jakiegokolwiek wyposażenia z dziedziny bezpieczeństwa. Efekty widoczne są właśnie w statystykach. Można wręcz zaryzykować twierdzenie, że demonizowany "złom z zachodu" uratował tysiące polskich istnień.

Taką tezę potwierdza również przeprowadzony przy okazji inauguracji kampanii "Nie skreślaj życia tak prędko" test zderzeniowy.

Do testu, który przeprowadzono w Przemysłowym Instytucie Motoryzacji, wybrano jeden z popularniejszych na naszych drogach kompaktów - Forda Focusa Kombi. Mimo, że auto zderzyło się czołowo z nieodkształcalną przeszkodą przy prędkości aż 70 km/h, wynik uznać można za pozytywny. Struktura przedziału pasażerskiego nie została naruszona, prawidłowo zadziałały poduszki powietrzne.

Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że zdejmując nogę z gazu nie tylko minimalizujemy ryzyko samego wypadku, ale - w razie nieszczęścia - zdecydowanie zwiększamy swoje szanse na przeżycie. Nawet przy zdecydowanie mniejszych prędkościach działające na pasażerów przeciążenia spowodować mogą śmiertelne obrażenia narządów wewnętrznych. 


PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy