Nie gap się, ofermo

Stoimy w kolejce przed skrzyżowaniem, na sygnalizatorze światło czerwone. Chwila wytchnienia przed dalszą walką o przetrwanie w polskiej motoryzacyjnej dżungli. Pod czerwonym sygnałem wyświetla się żółty, a za moment poniżej pojawia się zielony. No i co? Czy wszyscy ruszają jednocześnie?

Pierwszy pojazd rusza. Kierowca drugiego auta zagapił się, bo właśnie wysyła sms. Wreszcie rozpoczyna jazdę, pomalutku, bez pośpiechu. Rusza też trzeci samochód. Czwarty znowu spóźnia się, bo kierująca nim pani zagadała się z koleżanką... No i kiedy my wreszcie możemy ruszyć, na sygnalizatorze mamy już czerwone światło. Ktoś powie, że to przecież tylko parę sekund i jakie to ma znaczenie?  Otóż ma i to bardzo duże. Wystarczy trochę matematyki i to tej z zakresu szkoły podstawowej.

Ile trwa sygnał zielony?

Na skrzyżowaniach wyświetlanie światła zielonego trwa przeciętnie od 20 do 45 sekund. Są jednak i takie sygnalizatory, zwłaszcza tzw. kierunkowe, na których sygnał ten pojawia się tylko na 10-15 sekund. Co to oznacza?

Reklama

Przyjmijmy do obliczeń, że światło zielone pojawia się na 25 sekund. Jeżeli jeden kierowca zagapi się tylko o 5 sekund,  to skróci cykl światła zielonego o 20%. W czasie tych 5 sekund przez skrzyżowanie mogłoby przejechać około 4-5 samochodów. Opóźnienie ruszenia po zapaleniu się sygnału zielonego spowoduje, że o tyle mniej pojazdów zmieści się w danym cyklu świateł.

Gdy przed skrzyżowaniem napotkamy dwie ofermy i każda z nich ruszy o kilka sekund za późno, cykl świateł skraca się prawie o połowę.

Dwie ofermy i 10 samochodów mniej

Łatwo obliczyć, że jeśli dwóch nieudaczników lub egoistów skróci cykl zielonego światła o 10 sekund, to przez skrzyżowanie przejedzie 10 pojazdów mniej. Auta te zmuszone są oczekiwać na następny sygnał zielony. W tym czasie za nimi ustawiają się następne samochody i już po chwili mamy korek.

Popatrzcie, na pasie do skrętu w lewo stoi długa kolejka pojazdów.  Dlaczego? Zapewne właśnie dlatego, że troszkę wcześniej dwaj lub trzej gapowaci kierowcy ograniczyli przepustowość skrzyżowania swoim postępowaniem. Oczywiście oni już dawno pojechali, ale inni muszą czekać, tracić czas i nerwy.

To zjawisko sumuje się, bo co któryś cykl świateł trafia się następna oferma. Każda z nich powiększa istniejący korek.

Wszyscy powinni ruszać jednocześnie

Ja nie oczekuję, by wszyscy kierowcy, czekając na zielone światło, porykiwali silnikami i wytężali wzrok niczym w formule I, szykując się do gwałtownego zrywu i ruszenia połączonego z paleniem gum.

Po to jednak mamy sygnał czerwony z żółtym, pojawiający się na około 2 sekundy przed zielonym, by dać kierującym szansę na przygotowanie się do ruszenia. Można w tym czasie włączyć pierwszy bieg i być gotowym do natychmiastowego ruszenia, kiedy tylko dojrzymy zielone światło.

W wielu krajach jest tak, że wszystkie pojazdy ruszają spod sygnalizatora niemal jednocześnie. W Polsce niestety, najpierw rusza pierwsze auto, a gdy odjedzie dobrych kilkanaście metrów, dopiero drugie itd.

Oczywiście, jeśli ruszamy jednocześnie z pojazdem przed nami, należy być przygotowanym na to, iż będzie trzeba nagle zahamować. Na skrzyżowaniu mogą zdarzyć się różne sytuacje, choćby  pojawienie się pojazdu uprzywilejowanego. 

Z drugiej jednak strony zachęcam do takiego właśnie ruszania. Rusza auto przede mną i w tym samym momencie ruszam ja.

Oczywiście jest to możliwe pod warunkiem, że oczekując na sygnał zielony nie szukamy czegoś w schowku,  nie oglądamy na smartfonie fotek znajomych, nie czytamy sms-ów albo nie zerkamy na kolana pasażerki...  Warto myśleć nie tylko o sobie.

 Polski kierowca

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: sygnalizacja świetlna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy