Mniej ofiar wypadków. Dzięki radarom czy nowym drogom?

Na poprawę bezpieczeństwa na drogach wpływa nadzór nad ruchem; kierowcy przestają być anonimowi i mają świadomość nieuchronności kary - uważa zastępca kierownika Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Instytutu Transportu Samochodowego (CBRD ITS) Justyna Wacowska.

Na poprawę bezpieczeństwa na drogach wpływa nadzór nad ruchem; kierowcy przestają być anonimowi i mają świadomość nieuchronności kary - uważa zastępca kierownika Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Instytutu Transportu Samochodowego (CBRD ITS) Justyna Wacowska.

Na poprawę bezpieczeństwa na drogach wpływa nadzór nad ruchem; kierowcy przestają być anonimowi i mają świadomość nieuchronności kary - uważa zastępca kierownika Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Instytutu Transportu Samochodowego (CBRD ITS) Justyna Wacowska.

Jak powiedziała PAP Wacowska, mimo malejącej liczby ofiar śmiertelnych wypadków poziom bezpieczeństwa na polskich drogach nadal jest niewystarczający. "Choć od wielu lat liczba wypadków oraz zabitych i rannych w tych wypadkach maleje, to jednak w Polsce nadal zagrożenie mieszkańców jest dwa, trzy razy większe niż pozostałych krajach Unii Europejskiej" - zaznaczyła.

Reklama

"W 2001 r. ze wskaźnikiem 145 ofiar śmiertelnych na 1 mln mieszkańców Polska znajdowała się na 21. miejscu wśród 28 krajów obecnej Unii Europejskiej; w 2013 r. wskaźnik 87 dał Polsce dopiero 26. pozycję. Za nami w 2013 r. znalazły się tylko Łotwa i Rumunia. Wynika z tego, że poprawa bezpieczeństwa ruchu drogowego następuje w Polsce zbyt wolno w stosunku do tego, co dzieje się w innych krajach UE" - powiedziała ekspertka CBRD ITS.

Według niej ta niewielka poprawa jest wynikiem zwiększania kontroli nad ruchem drogowym. "Dużą rolę w tym procesie odgrywają wzmożony w ostatnich latach nadzór nad ruchem i egzekwowanie przepisów. Kierowcy przestają być anonimowi. Ponoszą odpowiedzialność za swoje czyny. Ważna jest świadomość nieuchronności kary" - zaznaczyła.

Ekspertka wskazała na inwestycje w infrastrukturę drogową jako jeden ze skutecznych sposobów zwiększania bezpieczeństwa ruchu; zaznaczyła jednak, że nie wszędzie można je zastosować. "W miejscach gdzie są piesi, w centrach miast, możemy tylko liczyć na przestrzeganie przepisów i zmniejszenie prędkości pojazdów. W Polsce piesi stanowią 32 proc. wszystkich zabitych w wypadkach drogowych, a w UE tylko 21 proc. Piesi w Polsce giną najczęściej w obszarach zabudowanych (89 proc.), często na i w okolicy przejść dla pieszych" - podkreśliła Wacowska.

Grupą, która najczęściej powoduje wypadki, są młodzi kierowcy w wieku 18-24 lata. Stanowią oni ok. 10 proc. wszystkich kierowców, a powodują 25 proc. wszystkich wypadków. "Gdy chcielibyśmy wskazać grupy kierowców, które rzadziej są sprawcami wypadków, to byłyby to kobiety - stanowią one ok. 40 proc. wszystkich kierowców, a powodują tylko 20 proc. wypadków" - wyjaśniła ekspertka.

Zastępca kierownika CBRD ITS oceniła, że polscy kierowcy nie traktują poważnie przepisów. "Nie lubi się ich, bo ograniczają wolność, dowolność. (...) Przepisów prawa podatkowego też nikt nie lubi, też się je podważa, ale się ich przestrzega. Chyba dlatego, że bardzo ciężko jest uniknąć płacenia podatków - system jest szczelny" - powiedziała.

"Do tego dochodzi również przyzwolenie społeczne na takie działanie, szczególnie dotyczy to przekraczania dopuszczalnych limitów prędkości. Takie zachowania nie są naganne społecznie, a stają się najczęściej dopiero wtedy, gdy stracimy kogoś bliskiego" - zaznaczyła, wracając do kwestii bezpieczeństwa na drogach.

Jak zauważyła, w Polsce maleje akceptacja dla kierowców, którzy wsiadają do samochodów po pijanemu. "Jest to często zgłaszane policji" - zaznaczyła.

"W Polsce wypadki spowodowane przez kierowców pod wpływem alkoholu stanowią ok. 10 proc. wszystkich wypadków. W Europie jest to ok. 19-28 proc. (...) Dotychczas często okazywało się, że pijani kierowcy mieli już odebrane prawo jazdy za prowadzenie pojazdu po spożyciu alkoholu. Oznacza to, że prawdopodobnie były to osoby, które mają problem alkoholowy, a w Polsce nie ma systemu wysyłania takich sprawców na leczenie, aby nie powodowali po raz kolejny tych samych wykroczeń z coraz cięższymi skutkami" - tłumaczyła.

Przedstawicielka CBRD ITS podkreśliła, że trwałe zwiększenie bezpieczeństwa na drogach jest procesem złożonym i długotrwałym. "Poprawa bezpieczeństwa ruchu drogowego byłaby możliwa tylko przy rzeczywistej woli politycznej do wprowadzenia zmian. Takie działania odniosły skutek w wielu krajach, a ostatnio we Francji. U nas żadna partia rządząca od 1989 r. nie wykazała takiej woli, a politycy każdej opcji pokazują nam, jak bardzo nie przejmują się przepisami ruchu drogowego" - powiedziała.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: bezpieczeństwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy