Mandat albo... crashtest!

Mandat albo crashtest - taki wybór dają dzisiaj wrocławskim kierowcom policjanci.

Zmotoryzowani, przyłapani na jeździe bez zapiętych pasów bezpieczeństwa, mogą wsiąść do symulatora zderzeń. W ten sposób mają okazję przekonać się, jak wielkie siły działają na człowieka podczas zderzenia.

Kierowcy, którzy zdecydowali się zasiąść w fotelu symulatora, po zakończeniu próby miny mają nietęgie. A udawane zderzenie odbywa się przy prędkości zaledwie 8 kilometrów na godzinę. - Paskudne to jest, nie ma żartów - mówi reporterowi RMF FM Maciejowi Stopczykowi jeden ze zmotoryzowanych:

Tylko w ciągu dwóch godzin w fotelu symulatora zderzeń zdążyło już dziś zasiąść ponad 60 wrocławskich kierowców. Jak mówią, po takim doświadczeniu niełatwo będzie im zapomnieć o zapięciu pasów bezpieczeństwa.

INTERIA/RMF
Dowiedz się więcej na temat: policja | mandat | crashtest
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy