Kto zapłaci za dziurę?

Nasz czytelnik, Mirosław D., na jednej ze stołecznych dróg bardzo poważnie uszkodził swój samochód. Jadąc rano do pracy wpadł w dziurę w jezdni i urwał prawe zawieszenie auta.

Samochód przez pomoc drogową został przetransportowany do serwisu naprawczego, gdzie mechanicy wycenili naprawę na około 3000 zł.

- Koszt naprawy mnie przeraził, nie stać mnie, by wyjąć z kieszeni z dnia na dzień tak dużą kwotę - mówi czytelnik. Mirosław D. udał się natychmiast do swojego ubezpieczyciela, który niestety odmówił mu pomocy. - Ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej nie obejmuje takich zdarzeń - usłyszałem. A ja niestety nie posiadam autocasco.

W Zarządzie Dróg Miejskich w Warszawie poinformowano czytelnika, że może ubiegać się o odszkodowanie za uszkodzenie samochodu. Musi w tym celu złożyć odpowiedni wniosek wraz z wieloma załącznikami. - Zażądano ode mnie m.in. fotografii miejsca zdarzenia, rachunków oraz oświadczeń świadków. Wychodzi na to, że najpierw muszę naprawić auto, zapłacić za to, a dopiero potem być może ktoś odda mi pieniądze. Tylko skąd ja mam wziąć zdjęcia miejsca zdarzenia, nie przyszło mi do głowy fotografować samochodu w dziurze - zastanawia się czytelnik. A świadka mam tylko jednego - kierowcę pomocy drogowej. I co ja mam zrobić? - pyta.

Reklama

- Z ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadacza pojazdu mechanicznego nie będzie można pokryć kosztów naprawy takiego uszkodzenia. Inny jest bowiem cel, charakter i założenie tego ubezpieczenia - wyjaśnia Tomasz Wróblewski z Biura Rzecznika Ubezpieczonych.

Nic nie szkodzi jednak, by zarządca drogi pokrył koszty naprawy samochodu. Zarządca drogi jest w końcu odpowiedzialny za utrzymanie jezdni w należytym stanie, a tym samym powinien zapewnić bezpieczeństwo poruszania się po niej. Wyrwa lub dziura w drodze powinna być jak najszybciej załatana, a wcześniej odpowiednio zabezpieczona i oznakowana. Po to choćby, aby uniknąć takich właśnie kłopotów - dodaje T. Wróblewski.

Do stołecznego Zarządu Dróg Miejskich trafiło w ubiegłym roku 170 wniosków poszkodowanych kierowców, z czego tylko 20 proc. zostało uwzględnionych, czyli zostały wypłacone odszkodowania. To niewiele, biorąc pod uwagę permanentnie zły stan warszawskich dróg. - Nie każdy wniosek o odszkodowanie zostanie przez nas uwzględniony - stwierdza Adam Czugajewicz z biura prasowego ZDM. Na podstawie złożonych przez pokrzywdzonego dokumentów oceniamy, czy jest podstawa do wypłaty odszkodowania, czy też musimy odmówić. Jeżeli stwierdzimy, że ponosimy odpowiedzialność za zdarzenie, pokrywamy poniesioną przez kierowcę szkodę. W innej sytuacji musimy wniosek odrzucić - dodaje A. Czugajewicz. Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie nie posiada stosownego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej, ale jak się okazuje, nie jest ono obowiązkowe. - Zarządca drogi może ubezpieczyć się dobrowolnie i jest to bardzo wskazane. Wielu takie ubezpieczenie posiada - mówi T. Wróblewski. - Brak OC nie stoi jednak na przeszkodzie wypłacie odszkodowania - podkreśla. Warunkiem uzyskania odszkodowania jest złożenie stosownego wniosku. Wskazane jest, aby dołączyć do niego dokumenty potwierdzające wystąpienie uszkodzenia samochodu w podanych okolicznościach, ale lista sugerowanych przez ZDM załączników jest bardzo długa.

- Czy wszystkie należy dołączyć? - pyta Mirosław D. - Oczywiście nie. To jest tylko przykładowy wykaz dokumentów, które może przedstawić nam poszkodowany kierowca - tłumaczy A. Czugajewicz. W opinii pracowników Biura Rzecznika Ubezpieczonych wskazane, by były wykonane zdjęcia miejsca uszkodzenia pojazdu. - Nie zawsze jest to możliwe, ale jeśli się da, to jest to bardzo pomocny argument. Poza tym zawsze bardzo cenne są oświadczenia świadków oraz zawiadomienie policji lub straży miejskiej. Są to osoby zazwyczaj bezstronne, a sporządzony przez nich protokół stanowi dokument rangi urzędowej - podkreśla Tomasz Wróblewski. Potwierdza to również Adam Czugajewicz - fotografia zdarzenia jest bardzo cennym dowodem, ale też jej brak czy niemożność wykonania nie dyskwalifikuje wniosku poszkodowanego. Można również poprosić o zrobienie dokumentacji fotograficznej funkcjonariuszy policji drogowej - wyjaśnia.

Tomasz Oleszczuk z Komendy Rejonowej Policji I w Warszawie poinformował nas, że kierowca może zawsze zgłosić takie zdarzenie policji. - I powinien to uczynić. Funkcjonariusze udadzą się wtedy na miejsce zdarzenia, sporządzą stosowną notatkę, mogą też zrobić na miejscu odpowiednie zdjęcia, bo załogi są wyposażone w aparaty cyfrowe. I chyba warto o takiej możliwości pamiętać, bo brak wiarygodnych dokumentów może uniemożliwić nam odzyskanie jakiejkolwiek kwoty. Szczególnie teraz, po zimie, kiedy stan dróg jest zdecydowanie nie najlepszy. Świadczą o tym częstsze niż zazwyczaj wizyty naszych aut w warsztatach naprawczych. Pracownik jednego z warszawskich serwisów samochodowych powiedział nam, że codziennie przynajmniej jedna osoba zgłasza uszkodzenia powstałe na nierównych i dziurawych drogach. - Wiosną liczba ta zawsze wzrasta. A koszty naprawy takich uszkodzeń idą w setki, a nawet tysiące złotych - dodał.

Adam Godlewski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Warszawie:

W takiej sytuacji poszkodowany powinien bez wątpienia zadbać o sporządzenie wiarygodnej dokumentacji zdarzenia. Może mieć to później istotne znaczenie przy dochodzeniu przez poszkodowanego roszczeń, np. na drodze sądowej. My ze swej strony, podobnie jak funkcjonariusze policji, zawsze oferujemy pomoc. Część naszych patroli jest wyposażona w aparaty cyfrowe, więc będzie mogła wykonać odpowiednie fotografie. Poza tym nasi funkcjonariusze sporządzą notatkę dotyczącą zdarzenia, która na wniosek poszkodowanego może mu zostać udostępniona.

Porozmawiaj na Forum.

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy