Kontrowersja. Samochodowe kamery nielegalne?!

​Przybywa kamer montowanych w autach, by rejestrować ruch uliczny. Moda na nie przyszła z Rosji, gdzie rejestratory jazdy używane są powszechnie ze względu na próby wymuszeń odszkodowań i skorumpowaną tamtejszą milicję.

Jednak w Niemczech sąd... zakazał nagrywania innych uczestników ruchu - czytamy w "Gazecie Wyborczej".

W Polsce przepisy nie mówią jasno, czy nagrywanie i rozpowszechnianie materiałów jest zgodne z prawem.  Policja przyznaje, że urządzeń jest coraz więcej. Funkcjonariusze podejmują działania w przypadku wszystkich nadesłanych materiałów, poza przekroczeniem prędkości - samochodowe liczniki, podobnie jak kamery, nie są urządzeniami homologowanymi i nie mogą być dowodem w sprawach o przekroczenie prędkości.

Reklama

Policjanci nie mają jednak zastrzeżeń do używania  kamer. Przeciwnie, uważają je za dobre narzędzie do walki z piractwem na drogach. Stąd coraz więcej komend wojewódzkich czy miejskich tworzy specjalne skrzynki pocztowe, na które można wysyłać materiały z zarejestrowanym łamaniem prawa.

W tym roku sprzedanych może zostać nawet 1 mln kamer o wartości 200 mln zł. Dlatego konieczne jest sprecyzowanie prawa, które powie, czy nagrywanie i rozpowszechnianie filmów nie narusza wolności osobistej osób nagrywanych. Obecnie jedyny przepis, który mówi na ten temat, to art 23. kodeksu cywilnego, który brzmi: "Art. 23. Dobra osobiste człowieka, jak w szczególności zdrowie, wolność, cześć, swoboda sumienia, nazwisko lub pseudonim, wizerunek, tajemnica korespondencji, nietykalność mieszkania, twórczość naukowa, artystyczna, wynalazcza i racjonalizatorska, pozostają pod ochroną prawa cywilnego niezależnie od ochrony przewidzianej w innych przepisach."

Prawnicy nie są już jednak zgodni, czy tablica rejestracyjna samochodu może być traktowana jak wizerunek, czyli czy powyższy artykuł znajduje zastosowanie w tym przypadku. Problem polega na tym, że przeciętny człowiek właściwie nie ma możliwości ustalenia właściciela pojazdu po numerze rejestracyjnym. Takie dane, owszem, znajdują się w systemie CEPiK (Centralnej ewidencji Pojazdów i Kierowców), ale by mieć do nich dostęp online, potrzebny jest również m.in. VIN pojazdu.

Dodatkowo istnieje tradycyjna droga dostępu do danych (wniosek, opłata skarbowa), ale ta ścieżka zarezerwowana jest dla instytucji (policja, straż miejska, itp). Przepisy zostawiają furtkę w postaci zapisu: "usługa skierowana jest do wszystkich podmiotów uprawnionych, określonych w ustawie z dnia 20 czerwca 1997 r. - Prawo o ruchu drogowym (Dz.U. 2005 r., Nr 108, poz. 908 z późn. zm.) oraz osób lub podmiotów, które zgodnie z zapisami art. 80 c i 100 c tej ustawy wykażą uzasadniony interes w uzyskaniu danych."

Tylko jak wykazać uzasadniony interes? Jeśli chodzi o popełnione wykroczenie, wystarczy materiał przekazać policji, która sama ustali już właściciela.

Jednym słowem, obecnie brak podstaw prawnych do zakazywania publikacji zdjęć czy filmów z widocznymi numerami rejestracyjnymi.

FORUM : Wykorzystują filmiki by donosić policji na innych kierowców! Słusznie?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rejestratory jazdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy