Koniec z przeglądami po znajomości. Diagności pod lupą UE!

19 maja weszła w życie nowa unijna dyrektywa dotycząca badań technicznych pojazdów. Zawarte w niej regulacje prawne to próba ujednolicenia systemu obowiązkowych badań technicznych we wszystkich krajach członkowskich.

Nowe przepisy obowiązywać zaczną w maju 2018 roku. Tak długi termin nie jest przypadkowy - dla wielu krajów nowe przepisy oznaczają bowiem prawdziwą rewolucję. Co ciekawe, Polska wypada na ich tle całkiem przyzwoicie. Znaczna część nowych regulacji unijnych (m.in. te dotyczące częstotliwości badań technicznych poszczególnych grup pojazdów) w naszym kraju obowiązuje już od dłuższego czasu.

Celem unijnej dyrektywy 2014/45/UE jest ujednolicenie wspólnotowych kryteriów dotyczących warunków niezbędnych do uzyskania pozytywnego badania technicznego pojazdu. Ujednolicone zostaną przepisy dotyczące częstotliwości badań oraz ich zakresu. Unijni urzędnicy pracują właśnie nad aktami wykonawczymi precyzującymi zakres badań technicznych poszczególnych układów samochodów.

Reklama

Nowe przepisy najbardziej ucieszą tych, którzy zdecydują się sprowadzić używany pojazd zza granicy. Zakładają bowiem, że - w razie przerejestrowania pojazdu zarejestrowanego na terenie innego państwa członkowskiego - kraj członkowski będzie zobowiązany uznać świadectwo zdatności do ruchu. Oznacza to więc, że sprowadzając pojazd z ważnym badaniem technicznym - przed przerejestrowaniem nie trzeba już będzie odwiedzać diagnostów.

Polscy diagności, przynajmniej w teorii, nie mają powodów do obaw. W wielu kwestiach obowiązujące w naszym kraju przepisy mogą być bowiem stawiane za wzór, polskie stacje kontroli pojazdów mogą się też pochwalić jednym z lepszych zapleczy sprzętowych. Nowej dyrektywy mogą się jednak obawiać kierowcy, którzy - świadomi kiepskiego stanu technicznego pojazdów - pojawiają się na stacjach kontroli z cichą nadzieję, że "jakoś to będzie".

Nowa dyrektywa zakłada, że poziom świadczonych przez diagnostów usług weryfikować mają tzw. "tajemniczy klienci". Oznacza to, że na stacjach kontroli pojazdów systematycznie pojawiać się będą podstawione pojazdy z konkretną listą usterek. Diagnosta - przynajmniej w założeniu - nie będzie wiedział, czy ma do czynienia ze zwykłym klientem, czy specjalnie przeszkoloną osobą sprawdzającą poziom świadczonych przez konkretną stację kontroli pojazdów usług.

Unijni urzędnicy debatują również nad możliwością stworzenia wspólnego systemu teleinformatycznego dotyczącego pojazdów powypadkowych. Wstępny projekt zakłada gromadzenie informacji na temat pojazdów, które uczestniczyły w wypadkach. Dzięki temu diagności we wszystkich krajach Unii mieliby wgląd w historię konkretnego pojazdu i wiedzieli, na jakie elementy zwrócić szczególną uwagę w czasie badań technicznych.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: badanie techniczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy