Jeżdżące trumny coraz popularniejsze

Mają cztery koła, silnik i zamknięte nadwozie, jednak samochodami nie są. Pod względem bezpieczeństwa mikrosamochody nie dorównują swoim większym odpowiednikom. Potwierdzają to testy zderzeniowe, które są dla nich dosłownie miażdżące.

Mikrosamochody nazywane są czasem kwadrycyklami, bo bliżej im do skuterów niż samochodów. Początkowo ich konstrukcja była maksymalnie uproszczona - w skrócie był to silnik małej pojemności opakowany nadwoziem i postawiony na czterech kołach. Dzisiaj kwadrycykle, mimo tej samej nomenklatury, wyglądają już jak "dorosłe" samochody, mają nieco mocniejsze silniki i jedynie przepisy ograniczają ich pojemność, moc i prędkość maksymalną.

Formalnie moc takiego pojazdu nie może przekroczyć 20 KM (15 kW), masa nie może być większa niż 450 kg, a prędkość maksymalna nie może przekroczyć 40 km/h w przypadku, gdy prowadzi je kierowca z kat. prawa jazdy B1 lub 90 km/h w przypadku kat. B.

Reklama

I właśnie możliwość prowadzenia ich przez szesnastolatków powoduje, że mikrosamochody stają się coraz popularniejsze.

Bezpieczeństwo

Bezpieczeństwu takich pojazdów przyjrzała się organizacja Euro NCAP, która pełnoprawnym samochodom przyznaje osławione gwiazdki. Wyniki pierwszych testów okazały się przerażające. Mimo że kwadrycykle potraktowano ulgowo i przeprowadzono próbę zderzeniową przy prędkości 50 km/h (normalnie to 64 km/h) okazało się, że pojazdy nie chronią dostatecznie pasażerów, mocowania foteli nie wytrzymują obciążeń, a konstrukcje są zbyt słabe.

Tylko dwóm badanym pojazdom w tej kategorii udało się zdobyć dwie gwiazdki. To Renault Twizy i Chatanet CH30. Kilka innych konstrukcji zdobyło jedną gwiazdkę, ale, zdecydowana większość badanych pojazdów nie zasłużyła nawet na tyle!

40 km/h

Podczas otwarcia Centrum Bezpieczeństwa Transportu i Diagnostyki Pojazdów w Warszawie przeprowadzono test zderzeniowy kwadrycykla. Prędkość zmniejszono do 40 km/h, a i tak efekty były zatrważające. Naruszona konstrukcja, obrażenia kierowcy to tylko niektóre ze skutków symulowanego zderzenia.

- Przeprowadzony test zderzeniowy jednoznacznie wykazał, że czterokołowce nie zapewniają tego samego poziomu bezpieczeństwa co samochody osobowe - powiedział Paweł Posuniak, kierownik Laboratorium Bezpieczeństwa Pojazdów Przemysłowego Instytutu Motoryzacji.

- Z uwagi na brak wymagań homologacyjnych w zakresie bezpieczeństwa biernego konstrukcji pojazdu oraz niewielkie wymiary, auta te nie chronią użytkowników nawet podczas zderzenia z prędkością poniżej dopuszczalnej w terenie zabudowanym. Szanse na przeżycie pasażerów podczas zaprezentowanego zderzenia są znikome. Samochody te często użytkowane są przez nieletnich, niedoświadczonych kierowców, co niesie za sobą dodatkowe zagrożenie wypadkowe - dodał Posuniak.

Jak wygląda zderzenie, możecie zobaczyć na nagraniu wideo.

Juliusz Szalek

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy