Jazda na suwak obowiązkowa. Na pohybel szeryfom!

Jak już informowaliśmy, Ministerstwo Infrastruktury zamierza wprowadzić nowy znak nakazu, który ma poprawić płynność ruchu przed zwężeniami na drogach dwupasmowych lub tam, gdzie się one kończą, przechodząc w jednojezdniowe. Będzie on zobowiązywał kierowców do jazdy na tzw. suwak. Obecnie jest to zachowanie zalecane. Po wejściu w życie stosownego rozporządzenia, co zgodnie z zapowiedziami nastąpi w 2018 r., zostanie usankcjonowane przepisami prawa. Niestety, jak to często bywa, pomysł, na pierwszy rzut oka rozsądny, po bliższym przyjrzeniu się zaczyna budzić wątpliwości...

Czy jazda na suwak rzeczywiście powoduje zmniejszenie korków na drogach? Wyobraźmy sobie kasę w sklepie, przy której klienci spędzają przeciętnie po 3 minuty. W ciągu godziny może obsłużyć ona 20 osób. Obojętnie, czy będzie do niej prowadzić jedna kolejka, czy dwie - z wózkami podjeżdżającymi naprzemiennie, raz z jednej, raz z drugiej strony. Czy nie podobnie wygląda sytuacja na remontowanej drodze?

Załóżmy, że składa się ona z dwóch pasów ruchu: A, drożnego i B, zanikającego przed zwężeniem. Przyjmijmy dla prostoty rachunku, że remontowany odcinek ma 1000 metrów długości i obowiązuje na nim ograniczenie prędkości do 60 km/godz.  Pokonanie takiego zwężenia zajmie zatem dokładnie minutę, niezależnie od tego czy kierowcy będą dojeżdżali do końca pasa B i stosowali zasadę suwaka (A-B-A-B-A itd.) czy ustawią się wyłącznie na pasie A (A-A-A-A...). Jak widać, jazda na suwak  spowoduje lepsze wykorzystanie całej powierzchni drogi skróci zator, ale tylko w znaczeniu jego długości. Czas przejazdu pozostanie taki sam i to przy założeniu, że będzie to suwak idealny. Jeżeli tylko któryś z kierowców na pasie A się zagapi, a na pasie B zamarudzi lub zawaha - pojedziemy dłużej.

Reklama

Każdy przepis ma sens wówczas, gdy jest precyzyjnie sformułowany i przestrzegany. Kto nie zastosuje się do znaku nakazu jazdy na suwak, popełni wykroczenie i powinien ponieść odpowiednie konsekwencje. Rodzi się pytanie, czy karani będą ci, którzy jadąc drożnym pasem A nie będą wpuszczali przed siebie pojazdów z zanikającego pasa B czy również ci, który nie wykorzystają do końca pasa B i zbyt wcześnie zjadą na pas A? A jeżeli tak, to w którym momencie zaczną narażać się na mandat? Inaczej: kiedy będzie można jeszcze bezkarnie zmienić pas z B na A? Przed pierwszym znakiem z informacją o zbliżaniu się do zwężenia? Za znakiem nakazu jazdy na suwak, przez co stałby się on jednocześnie znakiem zakazu zmiany pasa ruchu z zanikającego na drożny?

Czy taka zmiana będzie dopuszczalna dopiero dla pierwszego pojazdu przed końcem pasa zanikającego? A jeśli ktoś nie wytrzyma nerwowo i spróbuje to zrobić, powiedzmy, 50 metrów przed zwężką? Czy faktycznie policja będzie zwracała uwagę na kierowców, lekceważących nakaz jazdy na suwak? Czy przypadkiem przepis ten nie podzieli losu przepisu zobowiązującego do zachowania bezpiecznej odległości między pojazdami na drodze? Dobrze wiemy, że tzw. jazda na ogonie jest w Polsce zjawiskiem powszechnym.     

Można się założyć, że zdecydowana większość polskich kierowców wie, co to takiego jazda na suwak. Mimo to wielu z nich woli zawczasu zjechać z pasa zanikającego na drożny. Czynią tak dla świętego spokoju, z chęci uniknięcia opinii cwaniaka i złych spojrzeń tych, przed których "próbujemy się wepchnąć". Upowszechnienie zasady jazdy na suwak, przy wszelkich wątpliwościach co do płynących z niej pożytków, jest więc bardziej kwestią zmiany mentalności, kultury i obyczaju niż przepisów ruchu drogowego.     

   

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy