Fotoradarów w Polsce ciągle przybywa. Gdzie jest ich najwięcej?

445 fotoradarów i 27 punktów odcinkowego pomiaru prędkości. Tak prezentuje się mapa stacjonarnych urządzeń służących dyscyplinowaniu kierowców. Jak ich obecność wpływa na zachowania kierujących?

Według policyjnych statystyk przyczynami kolizji i wypadków są najczęściej niedostosowana prędkość do warunków na drogach, źle wykonane manewry zmiany pasa ruchu oraz niezachowanie prawidłowej odległości między pojazdami. Na straży prędkości stoją m.in. fotoradary. Ile fotoradarów znajdziemy na polskich drogach i jak w ich obecności zachowują się kierowcy?

Twórcy Yanosika przygotowali zestawienie, które podsumowuje liczbę fotoradarów w ostatnich czterech latach na polskich drogach, z podziałem na województwa. Możemy z niej wywnioskować, że ostatnie 48 miesięcy przyniosło 15 nowych urządzeń rejestrujących prędkość jazdy na drogach. W zależności od województwa liczba ta zmieniała się zarówno na 

Reklama

W całej Polsce znajduje się obecnie 445 fotoradarów, które mają za zadanie kontrolować prędkość jazdy na danej trasie. - Większość kierowców, którzy poruszają się z dozwoloną prędkością, zbliżając się do miejsca kontroli odruchowo hamuje. W naszym systemie widzimy dane, które pokazują nam, że kierowcy przejeżdżając obok fotoradaru masowo redukują prędkość, znacznie poniżej obowiązującego limitu - informuje Julia Langa, Yanosik.

Ta zmiana stylu jazdy niestety nie dziwi. Obecne kary finansowe oraz liczba punktów karnych, które można otrzymać za przekroczenie prędkości, nikogo nie wprawiają w dobry nastrój. A przecież i to ma ulec zmianie, według zapisów nowej ustawy. Czy to zaowocuje wzrostem bezpieczeństwa na polskich drogach i zmniejszy liczbę wypadków? "Obecnie kierowcy przy stacjonarnych miernikach prędkości, które ustawione są na drogach z ograniczeniem do 70 km/h potrafią zwolnić nawet do 40 km/h. Niestety w takich sytuacjach również gwałtownie hamują, a takie zachowanie może być przyczyną kolizji" - dodaje.

Kierowcy po ominięciu stacjonarnego miernika prędkości wracają do jazdy zgodnie z obowiązującymi ograniczeniami, jednak to co dzieje się dalej na trasie, to już inna historia. Wielu kierowców podchodzi nieufnie do fotoradarów, zwłaszcza że niektóre z urządzeń potrafią "strzelać w plecy" - co oznacza, że robią zdjęcie pojazdu po ich minięciu, a więc gdy kierowca traci czujność i znów przyspiesza, przekraczając limit prędkości. Nie da się ukryć, że fotoradary czy radiowozy z radarem oddziałują na kierowców, którzy zwalniają na drogach. Jednak efekt ten zachodzi punktowo i redukcja prędkości jest chwilowa. Po minięciu fotoradaru lub radiowozu kierowcy znów przyspieszają i przekraczają obowiązujące limity prędkości.

Policja już od wielu lat prowadzi działania kaskadowej kontroli prędkości na polskich drogach. Polega to na kontroli kierowców w kilku miejscach na danym odcinku drogi. Ma to na celu zapobieganie punktowemu zmniejszaniu prędkości przed miernikiem. Na danej drodze może stać nawet kilka radiowozów, które sprawdzają prędkość jazdy. Po minięciu pierwszego punktu pomiaru przez policjantów, kierowca jest sprawdzany również na następnym. Przyspieszanie po pierwszej kontroli i przekroczenie limitu prędkości może się zakończyć mandatem na drugiej kontroli, oddalonej o zaledwie kilka kilometrów.

Innym sposobem na długodystansową kontrolę prędkości jazdy są odcinkowe pomiary. Na danym odcinku trasy instalowane są kamery, które rejestrują pojazd podczas wjazdu oraz wyjazdu. Fotografie pojazdów wysyłane są do systemu, który oblicza średnią prędkość jazdy i porównuje ją z aktualnym limitem na kontrolowanym odcinku. W Polsce znajduje się obecnie 27 odcinkowych pomiarów prędkości.

***

Dowiedz się więcej na temat: fotoradary
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy