Fotelik w taksówce uratowałby życie...

"Bezpieczeństwo dzieci jest najważniejsze". Trudno nie podpisać się pod takim hasłem. Najczęściej jest to jednak tylko pusty frazes. Dopiero, gdy wydarzy się tragedia, szuka się rozwiązań praktycznych. Tak było w Szczecinie, gdzie konkretne decyzje zapadły dopiero po śmierci dziecka.

"Bezpieczeństwo dzieci jest najważniejsze". Trudno nie podpisać się pod takim hasłem. Najczęściej jest to jednak tylko pusty frazes. Dopiero, gdy wydarzy się tragedia, szuka się rozwiązań praktycznych. Tak było w Szczecinie, gdzie konkretne decyzje zapadły dopiero po śmierci dziecka.

Kilka dni temu w centrum Szczecina doszło do tragicznego wypadku. Kierowca taksówki wymusił na skrzyżowaniu pierwszeństwo. Siła zderzenia dwóch samochodów wyrzuciła z tylnego fotela taksówki przez przednią szybę 6-letnią dziewczynkę, która mimo wysiłków lekarzy zmarła. Policja nie ma wątpliwości: dziewczynka mogła przeżyć. Gdyby w samochodzie był zamontowany fotelik, dziecko nie wypadłoby przez szybę i nie zostałoby przygniecione przez samochód.

Na tę tragedię od razu zareagował urząd miasta: - Chcieliśmy zaapelować do korporacji taksówkowych, by przyłączyły się do naszej akcji i by dobrowolnie zechciały namówić swoich taksówkarzy do założenia takich fotelików - powiedział RMF Przemysław Nadolski, dyrektor zarządzania kryzysowego szczecińskiego magistratu.

Reklama

Dodał, że miasto sfinansuje oznakowania taksówek z fotelikami. Jedna z firm już odpowiedziała na apel, ale większość kierowców twierdzi, że będzie to dla nich duży kłopot. Pomysł więc zapewne upadnie. Do następnej tragedii...?

RMF FM
Dowiedz się więcej na temat: fotelik
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy