Dziś zginie jeden Polak, jutro też. Przez głupotę!

Sierpień to zdecydowanie najniebezpieczniejszy miesiąc na polskich drogach. W zeszłym roku doszło wówczas aż do 4096 wypadków. To dokładnie 10,5 proc. ogólnej liczby tego typu zdarzeń.

W sierpniowych wypadkach zginęło w minionym roku 470 osób, a 5 377 zostało rannych.

Taka statystyka nikogo nie powinna jednak dziwić. Okres wakacyjny sprzyja dalekim samochodowym podróżom, ładna pogoda zachęca do mocniejszego wciskania pedału gazu. Co więcej, panujący w pozbawionym klimatyzacji aucie upał i ostre, rażące, słońce szybko męczą, w takich warunkach - wbrew pozorom - o wypadek nietrudno.

Kierowcy coraz rozważniejsi

Wypada jednak zauważyć, że liczne kampanie społeczne i - co najważniejsze - modernizacja polskich dróg przynoszą spodziewany efekt. W porównaniu do 2008 roku, w minionych 12 miesiącach liczba wypadków na naszych drogach zmniejszyła się o 20,8 proc. Zdecydowanie - aż o 28,1 proc - spadła też liczba ofiar śmiertelnych. Na tę ostatnią statystykę ogromy wpływ ma m.in. wiek oraz stan techniczny naszych pojazdów.

Reklama

Chociaż wielu narzeka na koszmarną kondycję sprowadzanych z zachodu samochodów, wypada zauważyć, że dzięki owym "wrakom" z naszych dróg niemal całkowicie zniknęły takie relikty, jak maluchy czy "duże fiaty" 125p. Większość z poruszających się po Polsce samochodów może się już pochwalić takim wyposażeniem, jak poduszki powietrzne czy wzmocnienia boczne.

Na tym jednak nie koniec. Z ogólnej liczby 38832 wypadków, jakie przydarzyły się na naszych drogach w zeszłym roku, zaledwie 66 (!) spowodowanych było "niesprawnością techniczną pojazdu". Biorąc pod uwagę fakt, że w naszym kraju zarejestrowanych jest przeszło 23 miliony samochodów osobowych, ciężarówek i motocykli, można zaryzykować twierdzenie, że to rewelacyjny wynik.

Piesi giną przez głupotę?

Wygląda więc na to, że kierowcy coraz rozważniej traktują przepisy ruchu drogowego i - w miarę możliwości - starają się nie oszczędzać na naprawach mających bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo ruchu.

Co więc zrobić, by jeszcze bardziej zminimalizować liczbę ofiar polskich dróg? Warto wiedzieć, że w minionym roku 11,4 proc. wypadków spowodowali piesi. W zdarzeniach tych zginęło aż 665 osób. Dla porównania: z winy kierujących doszło w tym samym czasie do 30628 wypadków (niemal 79 proc. ogółu wypadków na polskich drogach), w których śmierć poniosły 2633 osoby.

Teoretycznie więc, najniebezpieczniejszymi uczestnikami ruchu są kierowcy. Łatwo jednak zauważyć, że w zdarzeniach spowodowanych przez kierowców zginęło czterokrotnie więcej osób niż w zdarzeniach spowodowanych przez pieszych, mimo że kierujący byli sprawcami aż siedmiokrotnie większej liczby wypadków.

Na tym jednak nie koniec. Aż 354 osoby zginęły w zeszłym roku w wyniku przechodzenia przez przejścia dla pieszych na czerwonym świetle. Krótko mówiąc - każdego dnia na naszych drogach - przez własną głupotę - ginie jeden pieszy!

Co więcej, piesi przyczynili się też do znacznej części wypadków, za których winę przypisuje się w statystykach kierowcom. Drugą najczęściej występującą przyczyną wypadków w Polsce - po "zderzeniu pojazdów w ruchu" - jest bowiem "najechanie na pieszego". W minionym roku zanotowano aż 10974 takie zdarzenia (28,3 proc. ogółu wypadków), w których zginęło 1220 osób, co stanowi aż 31,2 proc. wszystkich ofiar śmiertelnych! Części wypadków można by uniknąć, np. gdyby poruszający się poboczami piesi wyposażeni byli w elementy odblaskowe.

Wygląda więc na to, że kolejne kampanie społeczne powinny być adresowane do nowego rodzaju odbiorców. Wbrew pozorom, za wypadek nie zawsze odpowiada kierowca, a prędkość wcale nie zabija. Zabijają za to pośpiech i głupota, niezależnie od tego, czy jesteśmy kierowcą, motocyklistą, rowerzystą czy pieszym...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: głupota
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy