Drzewa (same) nie zabijają!

List nijakiego "promila" zatytułowany "Nie wysyłajmy karetek piratom..." wymaga polemiki. (*)

Nie będę tutaj używał argumentów oczywistych typu, że drzewa oczyszczają powietrze, że na ich liściach zatrzymuje się sadza z silników wysokoprężnych i że aleje starych drzew zdecydowanie upiększają nasz krajobraz. Skoncentruję się na przypadkach opisanych przez "promila".

Przypadek 1 - zwierzę na drodze. Do takich sytuacji dochodzi najczęściej na odcinkach dróg przebiegających przez obszary leśne gdzie zwierzyna wyskakuje zza drzew czy z rowu. Jest to zazwyczaj sytuacja tak nagła i niespodziewana nie pozostawia miejsca i czasu na jakikolwiek manewr i zwykle kończy się kolizją ze zwierzęciem. Pół biedy, jak jest to zając - wtedy kierowca zazwyczaj nie ponosi szwanku. Niemniej zderzenie z dzikiem, łosiem czy jeleniem często jest śmiertelne również dla osób podróżujących samochodem. Idąc tokiem rozumowania autora listu "Nie wysyłajmy karetek piratom.." należało by; albo wyciąć lasy jeśli przebiega przez nie droga, albo zlikwidować niektóre gatunki zwierząt, zwłaszcza te większe, które w przypadku kolizji mogą być groźne dla osób znajdujących się w samochodzie.

Przypadek drugi - zima. Spośród wszystkiego co można spotkać na drodze najbardziej groźna jest gołoledź powstająca w ciągu dnia na skutek intensywnego promieniowania słonecznego lub dodatniej temperatury. W takich okolicznościach warstwa śniegu zalegająca drogę ulega stopieniu a po zachodzie słońca zamarza tworząc gładką i bardzo śliską warstwę lodu. Drzewa zacieniając drogę w znacznym stopniu chronią przed powstawaniem gołoledzi na drogach. Co prawda przedłużają także utrzymanie się pokrywy śnieżnej na drodze, niemniej rozumny osobnik jadący na oponach zimowych po śniegu nie powinien się obawiać.

Reklama

Pozostaje jednak pytanie dlaczego ludzie giną zima na drzewach? Co roku, jak tylko sypnie śniegiem widać jak wielu jest idiotów jeżdżących na letnich i do tego kompletnie zjechanych oponach. Faktem jest, że od pewnego czasu drogi naszego pięknego kraju stały się motoryzacyjnym śmietniskiem bardziej cywilizowanych krajów Europy. Jest rzeczą oczywistą, że nabywca ruiny przypominającej samochód raczej nie zainwestuje w "zimówki" gdyż komplet takowych kosztowałby niemal połowę sumy, za którą kupił cały wehikuł. Bardziej prawdopodobne jest, że kupi sobie używane"alusy" lub inny "tjuning" by mieć czym zaszpanować pod remizą. Wszystko to w połączeniu z "ułańską fantazją" (a raczej bezdenną głupotą) kończy się tragicznie. Każdy "mistrz kierownicy" kręcący "bączki" i inne szopki na łysych oponach po ośnieżonej drodze ma całkiem dużą szansę zabić się na czymkolwiek, co jest wystarczająco twarde i znajduje się w pobliżu toru jego "jazdy". Niekoniecznie potrzeba do tego drzewa, mogą to być latarnie, filary wiaduktów, mury, domy, słupy reklamowe itd. Może także spaść z mostu do rzeki lub stoczyć się z nasypu.

Zgodnie z tokiem rozumowania autora listu należało by to wszystko zlikwidować i to co najmniej w promieniu 30 metrów od drogi.

Przypadek trzeci - koleiny. Każdy kierowca jeżdżący po polskich drogach zna ten specyficzny zapach gotującej się smoły. Wystarczy dwadzieścia pięć stopni, bezchmurne niebo aby słońce rozpuściło to, co nasi drogowcy górnolotnie nazywają nawierzchnią bitumiczną. Do smolistej półpłynnej mazi przyklejają się nie tylko koło samochodów. Plastyczność materii sprawia, że nawet podeszwa buta doskonale odciska nań wzór swojego bieżnika. Nie ma się więc co dziwić, że wyładowana 30 tonami ładunku ciężarówka wycina w niej głębokie koleiny. Asfalt najszybciej nagrzewa się tam gdzie jest najbardziej wystawiony na promienie słoneczne czyli na odcinkach, gdzie nie ma drzew.

Szanowny autorze listu "Nie wysyłajmy karetek piratom..", gdyby nie drzewa to jazda po polskich drogach byłaby możliwa jedynie terenowym autem z co najmniej 30 cm prześwitem. Kolejny przykład, drzewa i piraci drogowi. Nie podoba mi się pomysł aby pogotowie nie przyjeżdżało po piratów drogowych. Niech ich leczą, ale ZA ICH PIENIĄDZE. Niech każdemu z nich po zakończeniu leczenia szpital wystawia rachunek z dwutygodniowym terminem zapłaty. Jeśli delikwent nie ma pieniędzy to niech komornik zlicytuje dom i wszelki majątek zarówno jego, jak i rodziny. Nie widzę żadnego uzasadnienia abym miał im fundować darmowe leczenie.

Wracając do drzew. Prawdopodobnie tysiące ludzi w Polsce żyje tylko dlatego że idioci gnający bezrozumnie po polskich drogach lub prowadzący "po kielichu" często terminują na pniach zanim zrobią krzywdę innym uczestnikom ruchu. Osobiście mam ulgę, gdy słyszę że wskutek niedostosowania prędkości do warunków jazdy lub prowadzenia pod wpływem alkoholu czy środków odurzających ten lub inny idiota poniósł śmierć wskutek zderzenia z drzewem. Mam wtedy pewność że nie uderzy on w mój samochód i nie zabije nikogo z moich bliskich.

Podsumowując drzewa powinny pozostać nie tylko ze względów estetycznych. Ich wycinka winna być ograniczona do przypadków gdzie stanowią bezpośrednie zagrożenie dla ruch drogowego. Tyle w tej dyskusji dziękuję cierpliwym za poświęcony czas.

Z pozdrowieniami

Darek

* list do redakcji

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zabijanie | drzewa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy