Donos? Nie. To sprzeciw wobec brawury i chamstwa na drodze

Nie tylko policja, Inspekcja Transportu Drogowego i straże miejskie pilnują, czy kierowcy łamią prawo.

Od początku roku robią to za pomocą telefonu, kamery czy aparatu także inni kierowcy, piesi czy rowerzyści - czytamy w "Rzeczpospolitej".

Nagrywają lub rejestrują wykroczenie i wysyłają do konkretnej komendy policji. Ta weryfikuje dane i wystawia mandaty albo kieruje sprawy do sądu. Nagrań takich w całym kraju są już setki i ma być jeszcze więcej.

W programie pilotażowym biorą udział oficjalnie na razie komendy z Katowic, Opola i Bydgoszczy. Nieoficjalnie jest ich kilkadziesiąt.

Nagrywanie wykroczeń nie jest donosicielstwem, ale społecznym sprzeciwem wobec brawury i chamstwa na drodze - uważa Komenda Główna Policji.

Powszechny dostęp do tanich urządzeń rejestrujących czasami obraca się jednak przeciwko mundurowym. Kierowcy bezlitośnie piętnują bowiem każdy przejaw policyjnej drogowej hipokryzji (doskonale widać ją na fejsbukowym profilu "Sfotografuj Policjanta" (znajdziesz go TUTAJ), w skutek czego grzeszki, które niegdyś uchodziły policjantom na sucho, dziś kończą się zazwyczaj postępowaniem dyscyplinarnym...

ZJEDŹ NA CHWILĘ NA POBOCZE

Polub MOTO INTERIA na Facebooku. Tam znajdziesz więcej zdjęć, ciekawostki i... konkursy. Do wygrania wkrótce samochód na weekend!. Wystarczy kliknąć TUTAJ.

Reklama
PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy