Dlaczego Polacy giną?

Pierwszy listopada to czas zadumy. Stając nad grobami bliskich mamy okazję na chwilę refleksji i wspomnień.

Korzystając z atmosfery powagi i spokoju, postanowiliśmy poddać szczegółowej analizie statystyki dotyczące wypadków i postarać się odpowiedzieć na pytanie, dlaczego wzdłuż polskich dróg każdego roku przybywa tak wiele krzyży?

W zeszłym roku na polskich drogach doszło do 44,196 wypadków. Biorąc pod uwagę poprzednie lata, a także średnią europejską - to niewiele. Dla przykładu - w Niemczech, każdego roku notuje się ponad 250 tysięcy tego typu zdarzeń. Niestety, nie mamy się z czego cieszyć. W Polsce wskaźnik ofiar śmiertelnych na 100 wypadków to aż 12 osób. Średnia europejska waha się w okolicach sześciu. Skąd ta różnica?

Reklama

Niewidoczni piesi

Jako główna przyczyna wypadków najczęściej podawana jest nadmierna prędkość. Faktycznie, na tle innych europejskich nacji Polacy jeżdżą zdecydowanie zbyt szybko, ale zrzucanie winy na prędkość to droga na skróty.

Największym zagrożeniem - o czym pamiętać powinniśmy szczególnie dzisiaj, udając się w okolice cmentarzy - są na polskich drogach piesi.

Mało kto wie, że aż 28% wszystkich wypadków (to najwyższy wskaźnik spośród uwzględnianych w statystykach przyczyn!) to tzw. "najechanie na pieszego". W ubiegłym roku doszło aż do 12,528 tego typu zdarzeń, w których śmierć poniosło 1,455 osób, co stanowi aż 31,8 proc wszystkich ofiar śmiertelnych! Oczywiście, w wielu przypadkach nadmierna prędkość odgrywała dużą rolę, większy wpływ na ten tę koszmarną statystykę mają jednak sami piesi, którzy - często bez żadnych elementów odblaskowych - przemieszczają się wzdłuż dróg po zmroku.

Kiepskie drogi

Przepisy dotyczące ograniczeń prędkości kontrastują również ze statystykami dotyczącymi wypadków na poszczególnych rodzajach dróg. W minionym roku, na autostradach - czyli tam, gdzie dopuszczalny (nagminnie łamany) limit prędkości wynosi aż 130 km/h - doszło zaledwie do 237 wypadków. To jedynie 0,6 proc. wszystkich tego typu zdarzeń! Mimo dużych prędkości, na autostradach zginęły tylko 43 osoby, co stanowi dokładnie 1 proc. wszystkich ofiar śmiertelnych!

Zależności między prędkością a wypadkami nie potwierdzają również statystyki dotyczące dróg o wysokim standardzie, czyli ekspresowych. W 2009 roku doszło na nich do 127 wypadków (0,3 proc!), w których śmierć poniosły 23 osoby (0,5 proc wszystkich ofiar).

W przypadku Polski śmiało można powiedzieć, że zabija nie prędkość, a drogi. Zdecydowanie najwięcej wypadków zanotowano na drogach dwukierunkowych, jednojezdniowych. W 2009 roku było to aż 37,097 (83,9 proc!) wypadków, w których śmierć poniosły 4,062 osoby, co stanowi aż 88,8 proc. wszystkich ofiar śmiertelnych! Dla przykładu, na stosunkowo licznych w Polsce drogach o dwóch jezdniach jednokierunkowych, na których istnieje mniejsze prawdopodobieństwo napotkania np. pieszego, doszło w tym czasie do 5,382 wypadków (12,2 porc.), w których zginęły 384 osoby (8,4 proc. ogólnej liczby ofiar).

Stare samochody

Trzeci wniosek, jaki nasuwa się po dokładnym przeanalizowaniu policyjnych raportów dotyczy... naszej biedy. Nie ulega wątpliwości, że liczba ofiar śmiertelnych byłaby o wiele mniejsza, gdyby Polaków wreszcie stać było na nowe samochody.

Co ciekawe, nie potwierdzają się często podnoszone opinie mówiące o tym, że jesteśmy motoryzacyjnym śmietnikiem Europy. Chociaż średni wiek samochodu w Polsce wynosi aż 14 lat (w Niemczech około 8) z powodu "niesprawności" pojazdu doszło w zeszłym roku do zaledwie 100 wypadków. Śmierć poniosło w nich osiem osób. Więcej - bo aż 13 osób - zabiły w tym czasie wybiegające wprost przed maskę zwierzęta oraz robotnicy drogowi, który źle oznakowali miejsce swojej pracy (w zeszłym roku zginęło z tego powodu 9 osób).

Między bajki można więc wsadzić twierdzenia, że od sprowadzanego "złomu z zachodu odpadają koła".

  Można nawet zasugerować twierdzenie, że to właśnie owy "złom" przyczynił się do zmniejszenia liczby ofiar śmiertelnych! Polacy przesiedli się bowiem ze skorodowanych maluchów i "dużych fiatów" na sfatygowane, acz młodsze konstrukcyjnie golfy i pasaaty. Wynik tych "przesiadek" najlepiej obrazuje wskaźnik ofiar śmiertelnych na 100 wypadków w poszczególnych województwach. Dla przykładu w dolnośląskim, gdzie niemal każdy nowrejestrowany pojazd pochodzi z Niemiec, wskaźnik ten wynosi 10,2 - na Podlasiu 15!

Pamiętajmy, że w Niemczech, mimo sześciokrotnie większej liczby wypadków, ginie na drogach podobna liczba osób, co w Polsce. W tym przypadku istotną rolę odgrywa właśnie wiek pojazdu - im samochód młodszy konstrukcyjnie, tym jego właściciel ma zdecydowanie większe szanse, by wyjść z wypadku cało.

Zostań fanem naszego profilu na Facebooku. Tam można wygrać wiele motoryzacyjnych gadżetów oraz już niebawem... samochód na weekend z pełnym bakiem! Wystarczy kliknąć w "lubię to" w poniższej ramce.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: NAD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy