"Czarne punkty" nie zdały egzaminu

Przydrożne "czarne punkty" znikają z polskich dróg. Akcja nie zdała egzaminu. Aż 1/3 kierowców zamiast zwalniać - przyspiesza.

Zwalnia tylko 27% kierowców, natomiast dla 39% kierowców "czarny punkt" jest zupełnie obojętny i nie zmieniają oni prędkości jazdy - wynika z opracowania firmy Data System Group.

Szczytna idea, a polska rzeczywistość

"Czarne punkty" - specjalnie oznaczone miejsca, w których dochodziło do największej liczby wypadków, oznaczone tak, aby działać na wyobraźnię kierowców i spowodować zmniejszenie liczby wypadków - wcale nie przemawiają do naszej wyobraźni.

Wbrew zdrowemu rozsądkowi, więcej kierowców zamiast zwalniać, przyspiesza widząc charakterystyczne żółto-czarne tablice. Badanie przeprowadzono w 50 miejscach oznaczonych jako "czarne punkty". Sprawdzono zachowania 56 tysięcy prowadzących pojazdy.

Reklama

- Nasze zachowania na poszczególnych punktach różnią się diametralnie. Są takie, na których zdecydowania większość kierowców przyspiesza, są też takie, na których większość zwalnia. Być może jest to spowodowane lepszym oznaczeniem, być może są położone w bardziej i mniej bezpiecznych miejscach dróg - twierdzi Tomasz Waligóra, prezes DSG.

Przyspiesza 85 proc. kierowców!

W okolicach "czarnego punktu" Brudzowice, na trasie Warszawa - Katowice, przyspiesza 85% kierowców wjeżdżających w obszar nim oznaczony, Świebodzin-Wityń (Nowy Tomyśl - Świecko) - 70%, Lisów-Herby (Częstochowa - Opole) - 60%, Drzeniów-Gąstowice (Słubice - Krosno Odrzańskie) - 56%, Siedliska Sławęcińskie (Nowy Sącz - Przemyśl) - 52%, Rzezawa (Kraków - Tarnów) - 51%.

Natomiast najbardziej działają na naszą wyobraźnię punkty, gdzie zwalnia więcej osob. Tak jest w punktach: Radule - 79% (trasa Warszawa - Białystok), Wiśniewo (Warszawa - Olsztyn) - 62%, Gliwice / Szobiszowice (droga lokalna) - 60%, Chrustowo (Poznań - Piła) - 59%, Lublin - ul. Kraśnicka (droga lokalna) - 52%.

Czarne punkty się nie sprawdziły

- Wyniki badań pokazały, że pomysł "czarnych punktów" nie spowodował zmiany nawyków kierowców, a zdecydowana ich większość po prostu te oznaczanie ignoruje. A może najlepszym rozwiązaniem jest poprawienie jakości dróg, zamiast stawiania "czarnych punktów" - zastanawia się Tomasz Waligóra.

Badania przeprowadzone przez Data System Group potwierdzają, że pomysł "czarnych punktów" był niewypałem. Dlatego GDDKiA już stopniowo likwiduje "czarne punkty".

- To prawda, "czarne punkty" są stopniowo usuwane dzięki konkretnym działaniom GDDKiA, mającym na celu poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego na drogach krajowych. Te działania mają miejsce w ramach programu "Drogi zaufania", który jest prowadzony na drogach krajowych od 2007 roku i przeniósł już konkretne efekty w postaci obniżenia statystyk wypadkowości i liczby ofiar śmiertelnych wypadków drogowych, która spadła o ok.25 proc. od 2007 do 2010 roku - tłumaczy Marcin Hadaj, rzecznik prasowy GDDKiA.

Pomysłodawcą akcji "Czarne punkty" był b. minister transportu i gospodarki morskiej Eugeniusz Morawski. Ostatni "czarny punk" założono w 2003 roku.

Dowiedz się więcej na temat: egzamin | GDDKiA | czarne punkty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy