"Brakuje tylko zapisu, że policja ma strzelać do uciekających kierowców"

Podpisze, nie podpisze? Oczywiście podpisał. Prezydent Andrzej Duda, nowelizację Kodeksu karnego, mającą na celu "wprowadzenie nowych unormowań, które mają doprowadzić do surowszego i przede wszystkim bardziej skutecznego ścigania i karania kierowców łamiących uporczywie przepisy ruchu drogowego". Zmian jest sporo. Jedna z nich wyraźnie zaostrza kary za ucieczkę przed policją. Co ciekawe, bodaj właśnie ta nowość wzbudza najmniej wątpliwości. Tak przynajmniej można sądzić po liczbie i tonie komentarzy internetowych. Czy rzeczywiście nie ma o czym mówić?

Art. 92. par. 2. Kodeksu wykroczeń stanowi, że "kto w celu uniknięcia kontroli nie stosuje się do sygnału osoby uprawnionej do kontroli ruchu drogowego, nakazującego zatrzymanie pojazdu, podlega karze aresztu albo grzywny". Tak jest teraz. Po wejściu w życie podpisanej przez prezydenta nowelizacji prawa, świadoma ucieczka przed policją nie będzie już wykroczeniem, lecz przestępstwem, zagrożonym karą od trzech miesięcy aż do pięciu lat pozbawienia wolności. Ponadto sąd będzie orzekał wobec uciekającego zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Sprawa staje się zatem naprawdę poważna, tymczasem w nowych przepisach dostrzegamy przynajmniej dwie niejasności.

Reklama

Przede wszystkim należałoby precyzyjnie zdefiniować pojęcie ucieczki. Gdy słyszymy lub czytamy to słowo, wyobraźnia podpowiada sceny z amerykańskich filmów akcji: spektakularne pościgi, szaleńcza jazda pod prąd na zatłoczonych drogach, efektowne skoki, rozbijane samochody, demolowane płoty i stragany, pierzchający przed rozpędzonymi autami przechodnie itp. Takie sceny widuje się  rzecz jasna nie tylko na ekranie, ale można sądzić, że rzeczywistość jest bardziej prozaiczna.

Załóżmy, że ktoś nie zauważył policjanta z lizakiem albo spanikował, podejrzewając, że może mieć do czynienia z przestępcami - przebierańcami, ale po chwili jednak się opamiętał i zatrzymał kilkaset metrów dalej, grzecznie czekając na radiowóz. Czy zostanie to uznane za ucieczkę? Czy taki kierowca trafi przed oblicze sądu, obligatoryjnie straci prawo jazdy, dostanie wyrok więzienia i trafi do rejestru skazanych, co m.in. automatycznie odbierze mu szansę na pracę, wymagającą od kandydata przedstawienia zaświadczenia o niekaralności?

"(...) każdego niewygodnego będzie można oskarżyć, że nie zatrzymał się do kontroli (...) Przecież wystarczy nie machnąć lizakiem, a zeznać przed sądem, że się machnęło. Zaczną się jeszcze większe samowolki i podbijanie statystyk" - zauważa jeden z internautów.

Kolejna wątpliwość dotyczy słowa: "świadoma"... "Znowu luka prawna! Ucieczka świadoma i nieświadoma! Oskarżonemu trzeba będzie udowodnić, że jego ucieczka była świadoma. W tym przypadku będą przegięcia i manipulacje w zakresie interpretacji tego pojęcia. Ucieczka jest ucieczką i tak powinno stanowić prawo. A może dodać (bo aż się prosi) do kodeksu karnego pojęcie gwałt świadomy, korupcja świadoma etc.?" - pisze "stefan".

"Ucieczka z pomrocznością jasną, ucieczka półświadoma, spontaniczna, odruchowa, lękowa itd. Masz rację. Luka prawna" - zgadza się z nim "Prawnik".

"Żadna luka, ty będziesz uciekał świadomie, a rodzina policji, posłowie, politycy itp. nieświadomie. Interpretować będą oni, a nie ty" - prognozuje "badyl32".

"W Szwecji jest coś takiego, jak gwałt nieświadomy. Gdy gwałcący nie zna języka szwedzkiego, a osoba gwałcona mówi po szwedzku "nie",  wtedy gwałciciel jest uniewinniany, bo nie rozumiał słowa "nie".To nie ściema" - wskazuje na zagraniczne precedensy "ja".

Na ogół jednak internauci skupiają się na innych zmianach w przepisach. Więcej komentarzy na temat konsekwencji ucieczek przed policją znajdujemy jedynie na forach motocyklistów. Uczestnicy dyskusji zastanawiają się tam na przykład, czy za ucieczkę może zostać skazany tylko ten, kto zostanie schwytany podczas pościgu, czy też wystarczy, że funkcjonariusze zanotują numery rejestracyjne umykającego przed nimi pojazdu?

Warto dodać, że ucieczki mogą mieć przykre konsekwencje również dla ścigających. Jedna z gazet przytacza znamienną wypowiedź pewnego policjanta:

 "Ile razy wychodzę z domu na służbę, to żona do mnie mówi, obyś nie musiał nikogo ścigać. Pamiętajmy, że mamy bardzo ograniczone pole manewru podczas pościgu, u nas nie ma mowy o zepchnięciu uciekiniera z drogi radiowozem. Nawet uszkodzenie radiowozu podczas pościgu jest przez przełożonych traktowane źle. Ile to razy w całym kraju rezygnowano z pościgu po lesie autem osobowym, bo można przecież urwać misę olejową. Uciekający o tym wiedzą i czują się bezkarni."  

Oby rozwiązaniem tego problemu nie była podpowiedź z komentarza "cZŁOwieka": "Brakuje jeszcze tylko zapisu, że policja ma strzelać do uciekających. Bardzo ograniczyłoby to ryzyko ścigania, poza tym po co w ogóle ścigać, jak można od razu strzelać zza krzaka."

W 2015 r. kierowcy uciekali przed policją 2625 razy. Statystycznie odnotowywano nieco ponad 7 takich zdarzeń dziennie. Dużo to czy mało, jak na kraj, licząc 38 mln mieszkańców, w którym jeździ ponad 20 mln pojazdów?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy