Boisz się przeglądu technicznego? Diagności będą jeszcze surowsi!

Koniec z patrzeniem przez palce i przymykaniem oczu na zły stan techniczny pojazdów. Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego wzięła na cel diagnostów samochodowych.

Jak donosi "Rzeczpospolita", co dziesiąte auto pojawiające się na obowiązkowym badaniu technicznym nie nadaje się do jazdy. Aż połowa kierowców udaje do stacji diagnostycznej po upływie terminu badania technicznego. Jakby tego było mało - 8 na 10 kierowców chętnie zapłaciłoby więcej, by tylko diagnosta przymknął oko na stan techniczny ich pojazdu...

Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego chce ukrócić tzw. "turystykę diagnostyczną". Chodzi o zjawisko "wycieczek" od stacji do stacji, w poszukiwaniu takiej, w której kierowcy uda się uzyskać pozytywny wynik badania. W jaki sposób instytucja planuje zmotywować pobłażliwych diagnostów?

Reklama

Jednym z pomysłów mających ukrócić nielegalne praktyki jest większy nadzór nad stacjami kontroli pojazdów. Przedstawiciele KRBRD proponują m.in. wprowadzeni obowiązku montowania w stacjach kontroli pojazdów kamer monitorujących przebieg badania. Kolejne pomysły obejmują bezpośredni, automatyczny, odczyt wyników kontroli bezpośrednio z urządzeń pomiarowych i zapisywanie tych danych w specjalnym, elektronicznym, rejestrze badań.

Obecnie na terenie kraju działa 4 tysiące stacji kontroli pojazdów, zatrudniających blisko 10 tysięcy diagnostów. W Polsce zarejestrowanych jest dziś około 25 mln pojazdów. Polacy dysponują jednym z najstarszych "parków maszynowych" w krajach Unii Europejskiej.  Średni wiek samochodu osobowego - wg różnych źródeł - waha się miedzy 12 a 14 lat.

Wypada jednak zauważyć, że zły stan techniczny pojazdów ma marginalny wpływ na powstawanie wypadków drogowych. Jeśli wierzyć policyjnym statystykom w 2013 roku doszło na polskich drogach do 53 wypadków spowodowanych niesprawnością techniczną pojazdu i 91 wypadków, których powodem była "niezawiniona niesprawność techniczna pojazdu". W sumie zanotowano więc 144 wypadków spowodowanych złym stanem technicznym, co stanowi mniej, niż pół procenta ogółu wypadków na polskich drogach! Łącznie w wypadkach tych życie straciło 9 osób a 183 odniosło obrażenia. To odpowiednio 1/4 proc. ogółu ofiar śmiertelnych i niespełna 1/2 proc. ogółu rannych!

Prawdziwym zagrożeniem dla kierowców na polskich drogach od lat pozostają... same drogi. Z najnowszego raportu przygotowanego właśnie przez Krajową Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego wynika bowiem, że najwięcej ofiar śmiertelnych generują wypadki związane z najechaniem na drzewo (średnio 23 zgony na 100 wypadków), zderzenia czołowe pojazdów (15 ofiar śmiertelnych na 100 wypadków) i najechanie na pieszego (12 ofiar śmiertelnych na 100 wypadków). Liczbę wszystkich tego typu zdarzeń udałoby się zdecydowanie zmniejszyć, gdyby w naszym kraju istniała gęsta sieć bezpiecznych dróg szybkiego ruchu.

W tym miejscy wypada przypomnieć, że drogi klasyfikowane jako krajowe (w tym autostrady i drogi ekspresowe) stanowią zaledwie 6,7 proc. ogółu polskich dróg. Niespełna 10 proc. to - stosunkowo bezpieczne - drogi wojewódzkie. Pozostałych 80,4 proc. stanowią drogi powiatowe (40 proc.) i gminne (40,4 proc.), na których kierowcy zmagać się musza z niedoskonałościami nawierzchni, wąskimi poboczami i wzmożonym ruchem pieszych.

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: badanie techniczne | przegląd rejestracyjny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy