Ale wpadka. Ta nazwa to kpina!

W Polsce utarło się niegdyś powiedzenie, że "pieniądze szczęścia nie dają, ale zdecydowanie przyjemniej płacze się w mercedesie niż w maluchu". Co więcej - bogatym żyje się nie tylko lżej, ale też zdecydowanie bezpiecznej...

Potwierdzają to chociażby najnowsze testy przeprowadzone wspólnie przez Automobile Association South Africa oraz Global NCAP w ramach programu Safer Cars For Africa.

Specjaliści od poziomu bezpieczeństwa pojazdów przeprowadzili próby zderzeniowe czterech oferowanych na afrykańskich rynkach samochodów. Były to: Hyundai i20, Kia Picanto, Toyota Yaris oraz użytkowy Nissan NP300 Hardbody, czyli - oferowana w Europie w latach 1997-2005 - druga generacja Nissana Navary. Do testów wybrano podstawowe wersje wyposażeniowe każdego z aut (konfiguracja na rynek RPA). W przypadku Kii oznaczało to np. tylko jedną poduszę powietrzną. Pozostałe z samochodów mogły się pochwalić  oferowanymi w standardzie dwoma airbagami.

Reklama

Przypominamy, że test zderzenia czołowego NCAP przeprowadzany jest przy prędkości 64 km/h. Jak poradziły sobie z nim poszczególne auta?

Cała trójka popularnych "mieszczuchów" - Yaris, i20 oraz Picanto - zaliczyła sprawdzian na... trójkę. Wszystkie auta otrzymały ocenę 3 gwiazdek za ochronę dorosłych pasażerów. Poziom bezpieczeństwa przewożonych dzieci oceniono na dwie (Hyundai i Kia) lub trzy (Toyota) gwiazdki.

Co ciekawe, najlepiej - przynajmniej jeśli chodzi o zachowanie nadwozia - z próbami poradziła sobie najsłabiej wyposażona Kia. Tylko w tym przypadku struktura karoserii uznana została za "stabilną". Auto zaliczyło jednak potężną wpadkę - w czasie testu zerwało się mocowanie fotelika typu isofix. 

Pocieszającym może być  fakt, że wszystkie mieszczuchy oferowały dobre zabezpieczenie głowy kierowcy. Niestety, w każdym przypadku poziom ochrony jego klatki piersiowej uznano za "marginalny".

W kategoriach szoku traktować można natomiast wynik użytkowego Nissana NP300 Hardbody. Mimo dwóch poduszek powietrznych poziom ochrony dorosłych pasażerów określono na... zero gwiazdek! Eksperci zwracają uwagę, że nazwa "hardbody" zakrawa w tym przypadku na kpinę. W skutek zderzenia czołowego struktura kabiny uległa poważnym deformacjom. Dla kontrastu - zaskakująco mocna okazała się za to kolumna kierownicy, która przemieściła się wewnątrz kabiny narażając na poważne obrażenia klatkę piersiową kierowcy.

Oczywiście trzeba pamiętać, że to jedyny z testowanych pojazdów zbudowany w oparciu o ramę. Tego typu samochody zawsze mają poważne problemy w testach zderzeniowych, zwłaszcza jeśli uderzają w nieodkształcalne przeszkody. W takich przypadkach, gdy przeszkoda nie jest w stanie rozproszyć energii uderzenia, zasada "duży może więcej" przestaje obowiązywać. Rama zdecydowanie utrudnia skonstruowanie stref kontrolowanego zgniotu, czego efekty widać m.in. na filmie.

Warto o tym pamiętać, zwłaszcza że wspomniana Navara wciąż jest jeszcze popularnym widokiem na europejskich drogach. Co ciekawe, w Afryce Nissan w dalszym ciągu oferuje ten pojazd z niesławnym, wysokoprężnym silnikiem 2,5 l słynącym z uszkodzeń układu korbowo-tłokowego (uszkodzenia panewek, zatarcie) czy naciągających się łańcuchów rozrządu...

Nie jest tajemnicą, że producenci różnicują identyczne - na pierwszy rzut oka modele - w zależności od rynku ich przeznaczenia. Przykładowo - struktura karoserii testowanego Hyundaia i20 różni się od modelu europejskiego. Wyposażenie z zakresu bezpieczeństwa oferowane w Republice Południowej Afryki nie obejmuje też m.in.: elektronicznego układu stabilizacji toru jazdy (ESC) oraz bocznych poduszek powietrznych (i kurtyn), które są standardem na rynkach europejskich.

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy