A policja znowu swoje. Prędkość i prędkość...

Głównym problemem powodującym zagrożenie na polskich drogach jest nieprzestrzeganie ograniczeń prędkości przez kierowców; jest to przyczyną jednej trzeciej wypadków - ocenili w czwartek policjanci i eksperci ruchu drogowego podczas debaty w sejmowej komisji.

Problemom bezpieczeństwa na polskich drogach oraz zmniejszeniu liczby ofiar śmiertelnych i rannych na skutek drogowych wypadków poświęcone było posiedzenie sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych. Wzięli w nim udział m.in. przedstawiciele MSW, Policji, Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, Najwyższej Izby Kontroli, GDDKiA i GIODO.

"Nie możemy sobie poradzić przede wszystkim z przestrzeganiem dopuszczalnych prędkości, od ponad dwudziestu lat ponad 30 proc. wypadków jest spowodowanych nadmierną prędkością" - mówił dyrektor Biura Ruchu Drogowego KGP Marek Fidos. Dodał, że nakładane na kierowców mandaty nie rozwiążą problemu. "Wysokość mandatów, od dawna niezmieniana, dla wielu ludzi się zdezaktualizowała. W sąsiednich krajach +nie ma zmiłuj się+, kary za przekroczenie prędkości są drakońskie" - zaznaczył.

Reklama

Fidos dodał, że zmiany legislacyjne powinny "umożliwić policjantowi obligatoryjne zatrzymywanie prawa jazdy bezpośrednio na drodze za drastyczne przekroczenie prędkości", np. o 50 km/h w obszarze zabudowanym.

Na problem nadmiernych prędkości na polskich drogach zwrócił także uwagę główny inspektor transportu drogowego Tomasz Połeć. Główny Inspektorat Transportu Drogowego od początku lipca zeszłego roku na podstawie zmian Prawa o ruchu drogowym zajmuje się obsługą fotoradarów.

"Można odnieść wrażenie, że ciągle mamy do czynienia z przypadkami, kiedy ograniczenia prędkości traktowane są co najwyżej jako nieśmiała sugestia zarządzającego ruchem co do preferowanego stylu jazdy" - ocenił Połeć.

Poinformował też, że od lipca do końca zeszłego roku 75 fotoradarów GITD zarejestrowało ponad 600 tys. zdjęć. Dodał, że blisko połowa tych wykroczeń, to przekroczenia prędkości do 30 km/h, a kolejna jedna trzecia mieści się w przedziale o 30-40 km/h. "Do największego przekroczenia doszło w miejscowości Wiśniewo 16 sierpnia, na odcinku o dopuszczalnej prędkości do 60 km/h rekordzista jechał 235 km/h" - zaznaczył Połeć.

Główny inspektor transportu drogowego ocenił, że konieczne są zmiany w prawie. "Dzięki zdjęciom z fotoradarów można ustalić właściciela pojazdu, ale nie znaczy to, że jest to sprawca wykroczenia. Naruszenia prędkości mogłyby być przeniesione z prawa wykroczeń do odpowiedzialności administracyjnej adresowanej co do zasady do właściciela pojazdu" - mówił.

Według przedstawionych na posiedzeniu sejmowej komisji statystyk w zeszłym roku doszło na polskich drogach do blisko 40 tys. wypadków. Zginęło w nich 4 171 osób. W ciągu ostatniej dekady liczba zabitych na drogach zmalała o jedną trzecią - w 2000 r. ofiar śmiertelnych było 6,3 tys. O 70 proc. wzrosła natomiast w tym okresie wzrosła liczba pojazdów - z 14 mln do 24 mln. Do ponad 70 proc. wypadków doszło na obszarach zabudowanych.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy