Amerykańska limuzyna z silnikiem Mercedesa. Warto?

300C jest niezwykły, podobnie jak jego protoplasta z 1955 r. Jednak dopasowano go do współczesnych czasów.

Bardzo muskularna sylwetka w stylu retro, detale nawiązujące do najlepszych lat amerykańskiej motoryzacji i stosunkowo atrakcyjna cena przyczyniły się do sporego sukcesu modelu 300 w USA. Nazwa nawiązuje do luksusowych i mocnych sedanów, oferowanych w USA w latach 50. i 60. Nawiązaniem do poprzedników sprzed 50 lat był też powrót do tylnego napędu i silników V8 o dużej pojemności.

Dzięki temu, że podczas tworzenia modelu 300C Chrysler współpracował z koncernem Daimler-Benz, konstruktorzy mogli skorzystać z platformy Mercedesa klasy E z lat 1996-2002 (model W210). Jednak auta te są spokrewnione tylko na papierze i praktycznie żadne podzespoły nie są między nimi wymienne.

Reklama

Ponad pięciometrowe auto ma ciekawą sylwetkę, ale czasami może przeszkadzać dosyć mocno zachodzący na przednią szybę dach - nie widać sygnalizatora na skrzyżowaniu. Zachwyca natomiast przestronność wnętrza. Materiały wykończeniowe zdecydowanie odstają od tych, jakie spotkamy w autach europejskich tego segmentu. I to mimo że modele przeznaczone na rynek europejski pochodzą z austriackiej fabryki w Grazu. Podczas mrozów plastiki zaczynają wydawać nieprzyjemne dźwięki.

Ile kosztuje eksploatacja używanego Chryslera 300C? Którą wersję silnikową wybrać? Sprawdź na magazynauto.pl.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy