Woda w kabinie? Zobacz, jak pozbyć się przecieków!

Właściciele starszych pojazdów często mierzyć się muszą z problemem przedostawania się wody do wnętrza auta. Mokre dywaniki, nieprzyjemny zapach i zaparowane szyby to zmora wielu starych samochodów.

Niestety, nie jest to wyłącznie problem natury estetycznej. Przesiąknięte maty wygłuszające i tapicerki zdecydowanie przyspieszają procesy korozyjne, a rdza jest dla samochodu chorobą śmiertelną. W jaki sposób radzić sobie z zalewającą wnętrze wodą?

W przypadku starszych pojazdów z reguły mamy do czynienia z dwiema (często występującymi jednocześnie) przyczynami przedostawania się wody do kabiny. Pierwszą są niedrożne odpływy w podszybiu, drugą - sparciałe uszczelki układu wentylacji.

Poszukiwania źródła przecieku powinniśmy zacząć od demontażu plastikowych osłon podszybia (uwaga - często trzeba najpierw odkręcić wycieraczki!) i jego dokładnego czyszczenia. Przed zabraniem się do pracy warto poszukać w Internecie porad dotyczących demontażu zastosowanych w naszym pojeździe plastikowych spinek. Bez tej wiedzy operacja na pewno skończy się połamaniem kilku z nich. Z pomocą przyjdą wówczas sklepy dla lakierników (popularne mieszalnie lakierów samochodowych), gdzie - za kilka złotych - dokupić można uszkodzone elementy.

Reklama

Regularne czyszczenie podszybia (czego nie robi praktycznie żaden właściciel samochodu...) to ważna sprawa. Z czasem w zakamarkach gromadzi się coraz więcej brudu, sytuacje pogarszają dodatkowo zalegające w tych okolicach liście. Gdy przewody odpływowe stracą drożność stojąca na podszybiu woda trafia do kanałów wentylacyjnych a stamtąd - bezpośrednio pod nogi kierowcy i pasażera. Udrożnienie przewodów odpływowych to dziecinnie prosta sprawa. Zazwyczaj wystarczy przepchać je kawałkiem giętkiego drutu. Mechanicy najczęściej przedmuchują je sprężonym powietrzem.

Przy okazji demontażu podszybia możemy pokusić się o uszczelnienie elementów układu przewietrzania wnętrza - czerpaka powietrza czy obudowy wentylatora - i wszelkich przepustów w grodzi czołowej. Większość kierowców posiłkuje się w tej kwestii silikonem sanitarnym, co nie jest jednak zbyt dobrym pomysłem. Ten sprawdza się świetnie wyłącznie w przypadku uszczelnień elementów plastikowych. Zupełnie nie nadaje się jednak do uszczelniania połączeń plastiku z metalem!

Trzeba pamiętać, że silikon ma niezwykle kwaśny odczyn, przez co znacznie przyspiesza procesy korozyjne! Tak zabezpieczone połączenie to jawne proszenie się o kłopoty. Metal w kontakcie z silikonem szybko zardzewieje, a połączenie straci szczelność. Właśnie z tego względu, chcąc oszczędzić sobie dodatkowej pracy, najlepiej stosować do tego celu klej do szyb lub - tańszy - dostępny w każdym markecie budowlanym - bezbarwny uszczelniacz dekarski. Ten przez długi czas zachowuje plastyczność, dzięki czemu nawet korodujące elementy pozostaną szczelne.

Większym problemem jest z reguły pozbycie się wody z bagażnika. W tym przypadku chodzić może o sparciałą uszczelkę (nowe są zazwyczaj koszmarnie drogie, trzeba posiłkować się częściami z demontażu) i jej skorodowane mocowania. W drugim przypadku, trzeba zdemontować uszczelkę, dokładnie oczyścić skorodowane ranty karoserii i zabezpieczyć metal środkiem antykorozyjnym. Dopiero na tak przygotowaną powierzchnię nałożyć możemy wspomniany uszczelniacz i z powrotem zamontować uszczelkę. Źródłem przecieku mogą też być inne otwory technologiczne. Woda potrafi trafiać do kufra przerdzewiałym podszybiem, przez okolice zamka lub anteny. Często trafiają się też przecieki spowodowane sparciałymi uszczelkami tylnych lamp.

Jeśli - mimo usilnych prób - ustalenie źródła przecieku do bagażnika przerasta nasze możliwości - nie pozostaje nic innego jak drastyczny zabieg stworzenia nowych odpływów. W tym celu, w miejscu gromadzenia się wody na podłodze, trzeba będzie wywiercić niewielką dziurę, która pozwoli na wypłynięcie wody. Takie rozwiązanie to ostateczność, ale pozwala ono zdecydowanie przedłużyć żywotność podłogi. Przed przystąpieniem do wiercenia trzeba jednak sprawdzić, czy - po przebiciu podłogi - wiertło nie uszkodzi takich elementów, jak zbiornik paliwa czy przewody hamulcowe. Miejsce "nakłucia" najlepiej zabezpieczyć popularnym "barankiem", czyli dostępną w każdym sklepie motoryzacyjnym masą bitumiczną.

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: porady
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama