Twoje auto zjada rdza? Zobacz, co robić!

Nawet przeciętnie utalentowany mechanik poradzi sobie z większością usterek mechanicznych. Chociaż koszty napraw bywają diametralnie rożne, do raz usuniętej awarii - z reguły - nie będziemy wracać przez długi czas.

Ta sama zależność nie dotyczy, niestety, napraw lakierniczych. Potyczki z rdzą w wielu przypadkach z góry skazane są na porażkę. Jeśli "ruda" upatrzyła sobie elementy karoserii naszego samochodu, wszelkie domowe naprawy z góry skazane są na porażkę. Co zrobić, by - za rozsądne pieniądze - przywrócić autu dawny blask?

Jeśli nie masz doświadczenia w naprawach lakierniczych możesz, co najwyżej, opóźnić procesy korozyjne. Nie ma jednak szans, by samodzielnie naprawić uszkodzony element tak, by końcowy efekt, nie był rozczarowujący. Jak sobie z tym radzić?

Reklama

1. Koniecznie sprawdź podwozie!

Zanim zabierzesz się za upiększanie auta powinieneś zrobić mu dokładny przegląd blacharski. W wielu samochodach rdza na błotnikach czy drzwiach pojawia się zdecydowanie później, niż ta atakująca podłogę, podłużnice, podciągi czy progi. Każdy z tych elementów ma kluczowy wpływ na bezpieczeństwo jazdy.

Korzystając z kanału, młotka i śrubokręta, solidnie je obstukaj. Usunięcie drobnych dziur i konserwacja podwozia u blacharza nie pochłonie majątku, a może przedłużyć drogową karierę auta o kilka lat. Zdecydowanie lepiej wdać tysiąc złotych na odbudowę elementów nośnych, niż zainwestować podobne pieniądze w poprawę aparycji przerdzewiałego od spodu wraku.

2. Lakierowanie będzie drogie

Najrozsądniejszym rozwiązaniem wydaje się skorzystanie z usług lakiernika. W zależności od wielkości, za polakierowanie jednego elementu przez profesjonalistę zapłacisz od 300 do około 500 zł.

Jeśli jednak rdza dokonała większych spustoszeń i pod lakierem widać już charakterystyczne bąble, możesz być pewnym, że masz do czynienia z perforacją, czyli - najprościej rzecz ujmując - dziurą na wylot. Wówczas - oprócz lakiernika - niezbędna będzie też ingerencja blacharza, który będzie musiał wyciąć i zastąpić zainfekowany element tzw. reperaturką.

Warto zdawać sobie sprawę, że na cenę polakierowania elementu nie ma wpływu wielkość uszkodzenia. W przypadku lakierów dwuskładnikowych (czyli większości "metalików"), o ile nie ma możliwości "zgubienia" "przejścia" chociażby na wysokości listwy drzwiowej, by uzyskać dobry efekt, lakiernik i tak będzie musiał "prysnąć" cały element. 

3. Skorzystaj z Internetu...

Na szczęście, w przypadku popularnych aut, nie zawsze korzystać trzeba z usług lakierników. Jeśli korozja zaatakowała takie elementy, jak chociażby przednie błotniki, maskę, drzwi czy tylną klapę, często tańszym rozwiązaniem okazuje się zakup używanego elementu (pochodzącego z rozbiórki) w kolorze naszego auta.

W Internecie bez trudu znajdziesz tysiące ogłoszeń dotyczących sprzedaży elementów karoserii. Szukając części pasujących do twojego modelu zwróć uwagę na rocznik (kluczową rolę odgrywają daty liftingów modelu) i kody lakierów.

Każdy z producentów oznacza stosowane przez siebie barwy nadwozi w inny sposób. Symbole - zazwyczaj - składają się z trzech znaków (np. X62 czy 568) - by je odnaleźć wystarczy zlokalizować tabliczkę znamionową. Lokalizację tabliczek (i samych kodów lakierów) poszczególnych modeli aut bez trudu znajdziesz w sieci.

Pamiętaj jednak, by nie kupować w ciemno. Przez zakupem skontaktuj się ze sprzedającym i ustal, czy wystawiony na sprzedaż element faktycznie nie wymaga ponownego lakierowania. Większość części karoserii wystawiają na sprzedaż punkty demontażu, które - z reguły - dysponują miernikami powłoki lakierowej. Przed zakupem poproś sprzedawcę o sprawdzenie interesującego cię elementu (w żadnym miejscu lakier nie powinien być grubszy niż 100-160 mikrometrów). Pamiętaj też, by zapytać o "gwarancję rozruchową", gdyby okazało się, że element był jednak naprawiany lub wymaga powtórnego lakierowania.

4. Niemalowany? Bezwypadkowy!

Decyzja o zakupie części z demontażu ma kilka plusów. Po pierwsze - w przypadku popularnych aut, za drzwi czy błotniki nie zapłacisz więcej niż 200-300 zł. To mniej, niż kosztowałoby powtórne lakierowanie. Co więcej, przy odrobinie motoryzacyjnego sprytu, przekładki możesz dokonać samemu. Trzeba jedynie pamiętać, by nie uszkodzić plastikowych spinek mocujących tapicerkę czy np. listwy boczne. Pechowcom podpowiadamy, że większość z nich, na szczęście, dokupić można w sklepach lakierniczych (pamiętaj, by stare zabrać ze sobą na wzór). Osoby, które boją się samodzielnie przezbrajać drzwi czy montować błotniki mogą zlecić taką usługę lakiernikowi lub blacharzowi.

Decyzja o wyborze oryginalnych używanych części blacharskich może nam również pomóc w momencie sprzedaży auta. Dla większości nabywców ślady ingerencji lakiernika świadczą o wypadkowej przeszłości pojazdu. Jeśli kupiony element nie był powtórnie lakierowany, miernik grubości powłoki lakierowej nie wskaże żadnych niefabrycznych ingerencji.

Warto też zdawać sobie sprawę, że w wielu przypadkach oryginalny, używany błotnik jest lepszym zakupem, niż fabrycznie nowy - wymagający powtórnego lakierowania - zamiennik. Te często okazują się być kiepskiej jakości, a ich prawidłowe spasowanie sprawia sporo problemów.

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama