Przygotuj auto do wiosny. Co trzeba zrobić po zimie?

Ostatnie opady śniegu mamy już raczej za sobą, słońce cieplej przygrzewa, a słupek rtęci na termometrze rzadko spada poniżej 10 stopni Celsjusza.

To znak, że przetrwaliśmy kolejną zimę i zbliża się sezon letni. Jak przygotować do niego nasz samochód?

Przede wszystkim po zimie powinniśmy zafundować naszemu autu solidną kąpiel. Sól świetnie radzi sobie nie tylko z lodem, ale też z blachą. Dlatego właśnie najlepiej będzie wybrać się do ręcznej myjni, gdzie starannie oczyszczone zostaną wszelkie zakamarki nadwozia.

O porządne wykonanie tej czynności powinni zadbać zwłaszcza właściciele kilkuletnich fordów (mondeo, focus), opli czy mercedesów (W210/W211/W202), których karoseria niezbyt dobrze radzi sobie z tlenkiem żelaza. To samo dotyczy również podwozia. By usunąć sól i zalegające błoto najlepiej potraktować je myjką ciśnieniową.

Zanim wybierzemy się w dalszą podróż, powinniśmy też zmienić opony na letnie. Kilkadziesiąt minut nerwowego wyczekiwania w kolejce u wulkanizatora może nam zaoszczędzić sporo pieniędzy. Miękka mieszanka, z jakiej wykonane są "zimówki" bardzo szybko zużywa się na ciepłym asfalcie. Jedno czy dwa mocniejsze hamowania z prędkości ok. 90 km/h i przyszłą zimę witać trzeba będzie zakupem nowego ogumienia.

Przy okazji wymiany opon będziemy też mieli szansę zorientować się, w jakim stanie znajdują się klocki i tarcze hamulcowe. Zwróćmy też uwagę, czy przewody hamulcowe nie pokryły się rdzą. Wraz z wymianą opon, dobrze jest też pamiętać o pozostałych "gumach". Zima to trudny okres zwłaszcza dla piór wycieraczek, które szybko się zużywają. Wymiana przed sezonem letnim to ledwie kilkadziesiąt złotych. Warto to zrobić, bowiem uszkodzone pióra bardzo szybko porysują przednią szybę.

Reklama

Następnym punktem na naszej liście powinna być wizyta w najbliższej stacji diagnostycznej.

Za około 30 zł wjedziemy samochodem na tzw. "szarpaki", dzięki czemu uda nam się uzyskać pełny obraz stanu zawieszenia. Będziemy mogli dowiedzieć się jak z zimowej potyczki wyszły osłony przegubów, końcówki drążków kierowniczych, łączniki stabilizatorów, silentblocki i amortyzatory. Na wiosennym drogowym pobojowisku to właśnie zawieszenie najbardziej narażone jest na usterki.

Pamiętajmy, że podobnie, jak z ludźmi, w przypadku samochodów lepiej zapobiegać niż leczyć. Wymiana uszkodzonej manszety przegubu rzadko kiedy kosztować będzie więcej niż 70-100 zł. Zaniedbanie tej czynności może się jednak skończyć się zniszczeniem przegubu, a wówczas koszt naprawy najpewniej przekroczy 400 czy 500 zł.

Przy okazji kontroli elementów zawieszenia, będziemy też mogli skontrolować, czy po zimie nie pojawiły się wycieki. Dobrze więc będzie poprosić diagnostę, by - jeśli to konieczne - zdjął chroniącą od spodu silnik płytę i przyjrzał się misce olejowej, narożnikom chłodnicy, turbosprężarce i łączeniu skrzyni biegów z silnikiem. O ile w przypadku wycieków spod miski olejowej czy pokrywy zaworów usunięcie usterki kosztować będzie gorsze (koszt uszczelki lub sylikonu + robocizna) o tyle wyciek z turbosprężarki czy simmeringu łączącego skrzynię i silnik będzie trudny do usunięcia.

Nie ma jednak co wpadać w panikę. Pocenie się turbiny to przypadłość, która dotyka samochody z przebiegiem rzędu kilku tysięcy kilometrów. Jeśli nie zaobserwowaliśmy zwiększonego zużycia oleju nie powinniśmy się zbytnio przejmować (pamiętajmy, by często sprawdzać stan oleju).

Również niewielki wyciek z simmeringu między skrzynią a silnikiem nie stanowi zazwyczaj większego zagrożenia. Koszt samego uszczelniacza zamyka się przeważnie w kwocie kilkudziesięciu złotych, ale jego wymiana jest bardzo pracochłonna i kosztowna. Jeśli więc wyciek nie jest duży a nasz samochód ma spory przebieg, rozsądniej będzie poczekać do czasu, aż współpracy odmówi sprzęgło. Wówczas uda nam się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i zaoszczędzimy w ten sposób trochę grosza.

Równie lekkodusznie nie można natomiast traktować wszelkich wycieków z układu chłodzenia. Jeżeli zauważymy nieszczelność chłodnicy czy "pocenie" się któregoś z węży, lepiej nie traktujmy tego z przymrużeniem oka. Rozgrzana ciecz chłodząca pracuje bowiem pod dużym ciśnieniem, wyjazd w trasę z nieszczelnym układem chłodzenia może się skończyć przepaleniem uszczelki pod głowicą i unieruchomieniem auta.

Zadaniem, jakie powinniśmy wykonać, zanim na dobre rozpocznie się sezon letni, jest też przegląd klimatyzacji. Nie musimy tego robić przed świętami, ale lepiej już teraz zarezerwować sobie trochę środków na przegląd tego układu. W wyspecjalizowanym warsztacie powinniśmy dokonać sprawdzenia sprężarki (sprzęgło) szczelności układu i dobicia czynnika chłodzącego. Ten ostatni ulatnia się nawet w ilości 15% rocznie, a jest nośnikiem oleju smarującego sprężarkę, więc oszczędności w tej kwestii mogą nas słono kosztować.

We własnym zakresie będziemy się natomiast mogli podjąć odgrzybienia układu. Procedura nie jest skomplikowana, po usunięciu wszelkich filtrów powietrza w układzie wentylacji wystarczy wstrzyknąć do jego wnętrza specjalny środek. Dokładną instrukcję postępowania znajdziemy na opakowaniu. Preparat taki kosztuje przeważnie poniżej 100 zł, ale inwestycja okaże się opłacalna, bowiem starcza on na kilka sezonów.

Przed sezonem letnim powinniśmy też wymienić filtr przeciwpyłkowy, który jesienią i zimą absorbuje wiele wilgoci i stanowi pożywkę dla grzybów i pleśni.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy