Prosta i tania metoda naprawy uszkodzonej opony

Stojący "na kapciu" samochód potrafi uprzykrzyć nawet najlepiej zapowiadający się dzień. Konieczność wymiany koła i bliska perspektywa odwiedzin u wulkanizatora nie napawają optymizmem.

Na szczęście nie wszystkie wbite w oponę gwoździe i wkręty wymagają natychmiastowej interwencji u speców od ogumienia. W przypadku przebić w obrębie bieżnika, doraźnej naprawy dokonać możemy samemu.

Oczywiście nie zawsze gra jest warta świeczki. Jeśli zauważycie tkwiący w oponie gwóźdź możecie być pewni, że próba jego usunięcia (np. za pomocą kombinerek) zakończy się natychmiastowym rozszczelnieniem opony i koniecznością skorzystania z zapasu. W takim przypadku najrozsądniej będzie udać się do najbliższego warsztatu wulkanizacyjnego. Kilkadziesiąt złotych i około 20 minut czekania powinno rozwiązać nasze problemy. W życiu bywają jednak takie sytuacje, w których pomoc specjalisty okazuje się niemożliwa (np. dni wolne od pracy), a jechać trzeba... Co wówczas?

Reklama

Na szczęście nie zawsze musimy korzystać z "zapasu", którego wiele nowszych pojazdów - po prostu - nie ma. Z pomocą przychodzą np. - łatwo dostępne w internecie - zestawy do naprawy opon wykorzystujące tzw. "sznur butylowy". Jak to działa?

Butyl - nazywany często kauczukiem syntetycznym - stanowi jedną z - nieprzenikalnych dla tlenu - warstw opon bezdętkowych. To właśnie ten materiał odpowiada za to, by z koła nie uchodziło powietrze. Przebicie opony powoduje przerwanie warstwy butylowej i ucieczkę gazu.

W jaki sposób usuwa się takie niedomagania podręcznymi zestawami do napraw ogumienia?

Technologia jest bardzo stara, ale też zaskakująco tania i skuteczna. W zestawach naprawczych oferowanych za kwotę około 30 zł znajdziemy specjalne, ręczne szydło do "rozwiercenia" uszkodzenia, aktywator (tzw. klej) i... kilkucentymetrowe odcinki nasączonego butylem sznura. Naprawa jest bardzo prosta i z powodzeniem można ją wykonać samemu. Niezbędny będzie jedynie kompresor (do napompowania koła), urządzenia te są jednak powszechnie dostępne na większości stacji benzynowych (stanowią też część każdego "zestawu naprawczego" stosowanego w nowszych autach).

By przywrócić koło do użytku trzeba zlokalizować uszkodzenie (najczęściej wystarczy po prostu usunąć gwóźdź lub wkręt) i rozwiercić dziurę dołączonym szydłem (ważne jest zachowanie kąta pod jakim doszło do penetracji). Następnie trzeba już tylko posmarować miejsce naprawy oraz szydło dołączonym w zestawie aktywatorem i przeciągnąć przez otwór kawałek sznura butylowego. Na tym w zasadzie naprawa się kończy. Wystarczy już tylko odciąć kawałek wystającego z dziury sznura i... napompować koło. O ile nie jest to duże uszkodzenie w ściance bocznej, tak naprawiona opona jest w pełni zdatna do użytku i - co ważne - bezpieczna.

Oczywiście tak przeprowadzona naprawa ma charakter doraźny i nie zwalnia nas od wizyty u wulkanizatora. Z drugiej strony - na takim kole pokonać możemy setki kilometrów. Właśnie z tego względu zestawy ze sznurem butylowym są dziś np. nieodłącznym wyposażeniem każdego "przeprawowego" samochodu terenowego i niejednokrotnie ratują skórę właścicielom takich pojazdów. Wydatek nie jest duży, więc jeśli macie w sobie żyłkę majsterkowicza, warto wozić w aucie taki właśnie zestaw!

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy