Popularny specyfik do silnika. Lepiej go omijaj!

Polacy słyną z umiejętności kombinowania, nie dziwi więc, że w poszukiwaniu oszczędności, starają radzić sobie z poważnymi problemami bez pomocy fachowców.

Dotyczy to również motoryzacji. Gdy silnik samochodu zaczyna dopraszać się o remont, nasza narodowa cecha każe nam sięgnąć po cudowne specyfiki przywracające mu witalność. Obecnie największą popularnością cieszą się wśród nich tzw. "płukanki" do silnika, które mają za zadanie rozpuścić nagromadzone w nim osady i przywrócić sprawność zapieczonym pierścieniom tłokowym.

Taki zabieg w konsekwencji skutkować ma zmniejszeniem zużycia oleju. Tyle teorii. A jak jest z praktyką?

To, że silnik zużywa duże ilości oleju, rozpoznać można np. po kolorze spalin. Spalaniu środka smarnego towarzyszy charakterystyczny duszący dym o niebieskim zabarwieniu. Pojawiający się zaraz po uruchomieniu świadczy przeważnie o zużytych uszczelniaczach zaworowych lub - właśnie - pierścieniach. W przypadku tych ostatnich istnieje jeszcze cień szansy, że są jedynie zapieczone (unieruchomione przez nagar) i - przynajmniej teoretycznie - jego usunięcie przywróci im sprawność.

Reklama

Pokusa sięgnięcia po "domowe" sposoby jest duża. Jeśli operacja zakończy się powodzeniem, zaoszczędzić można grube tysiące złotych. Trzeba jednak pamiętać, że stosowanie "płukanek" może mieć opłakane skutki. Dlaczego?

Wypada pamiętać, że środki tego typu opracowano by "utrzymać wnętrze silnika w czystości". Kluczem jest tu słowo "utrzymywanie", które ma w sobie znamiona czynności cyklicznej, a nie wykonywanej doraźnie! Właśnie z tego względu korzystanie z płukanek polecić można wyłącznie w przypadku stosunkowo młodych aut z niewielkimi przebiegami. Jeśli stosujemy je regularnie, przed każdą wymianą oleju, można być pewnym, że uda nam się skutecznie przedłużyć życie silnika.

Problem pojawia się jednak, gdy będziemy chcieli zastosować tego typu, bardzo agresywny, środek w stosunku do jednostki napędowej z dużym przebiegiem eksploatowanej na oleju kiepskiej jakości (np. mineralnym, który przyczynia się do szybszego odkładania się nagaru). Wówczas zabieg "płukania" jednostki napędowej zamiast odsunąć w czasie widmo remontu kapitalnego, może go skutecznie przybliżyć!

Wypada wiedzieć, że niemal we wszystkich preparatach do czyszczenia wnętrza silników głównym składnikiem (nawet do 85 proc.) jest nafta. Całkiem skutecznie rozpuszcza ona powstały w silniku nagar i - w założeniach - jest całkowicie bezpieczna, bo po zmieszaniu jej z olejem, odparowuje w niższej temperaturze. Mimo tego instrukcja obsługi "płukanek" przewiduje wlanie specyfiku do oleju tuż przed jego wymianą i pozostawienia pracującego silnika na 10-15 minut.

Problem w tym, że dodana do oleju nafta magistralą olejową dostaje się do wszystkich elementów silnika, również tych, w których powstały szlam miewa pozytywne działanie. Jego rozpuszczenie skutkować może np. pojawieniem się licznych wycieków z nadgryzionych zębem czasu uszczelek. Na tym jednak nie koniec. Może się okazać, że nafta nie usunie wszystkich zanieczyszczeń od razu, a jedynie rozpocznie proces ich "zmiękczania". Wówczas, nawet jeśli zgodnie z instrukcją wymienimy olej zaraz po tym, jak dodamy preparat do silnika, świeży olej bardzo szybko zamieni się w zanieczyszczoną "breję", substancję pełną sadzy i innych, związanych w niej latami, zanieczyszczeń.

Z nimi niekoniecznie poradzić sobie musi filtr oleju, co oznacza, że wszelkie brudy i oderwane nagary krążyć będą w układzie smarowania skutecznie zmniejszając jego sprawność. Gdy dojdzie do zatkania filtra oleju, zatarcie silnika będzie już tylko kwestią minut...

Podsumowując. Robiące obecnie prawdziwą karierę "płukanki" to dobry pomysł, jeśli chcemy przedłużyć życie zadbanej jednostki napędowej z udokumentowanym przebiegiem. Jeśli jednak silnik zużywa już duże ilości oleju i nie znamy jego historii, dodanie specyfiku do środka smarnego może mieć tragiczne konsekwencje.

W drugim przypadku zdecydowanie rozsądniejszym wyborem jest sięgnięcie po dedykowane do oczyszczania pierścieni spreje lub do rozwiązania stosowanego już w PRL. Druga metoda, chociaż bywa skuteczne, jest jednak o wiele bardziej czasochłonna. Polega bowiem na wlewaniu do cylindrów (przez otwory od świec) porcji nafty, pozostawianiu jej do spłynięcia i obracaniu wału korbowego.

Powtarzając taką procedurę przez 2-3 dni, istnieje spora szansa na przeczyszczenie zastanych pierścieni. Oczywiście po wszystkim również konieczna jest wymiana oleju wraz z filtrem. Jeśli dokonamy jej przed ponownym uruchomieniem silnika, unikniemy jednak ryzyka związanego z wypłukaniem przez naftę "pożytecznych" osadów.

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy