Popularna sztuczka handlarzy. Przyda się i twojemu autu!

Każdy handlarz wie, że "samochód kupuje się oczami". Błyszczący lakier i pachnące nowością wnętrze działają na klienta, jak lep na muchy. Z tego względu, przed sprzedażą większości importowanych aut fundowane jest prawdziwe SPA.

Wielu kierowców zastanawia się, jak to możliwe, że używany samochód w wieku 10 czy 15 lat wygląda nawet lepiej niż te stojące w salonach. Z reguły nie znajdziemy na nim niemal żadnych obtarć, czy rys. W jaki sposób radzą sobie z nimi handlarze?

Odpowiedzią jest w tym przypadku tzw. "polerka", czyli mechaniczne usuwanie utlenionej lub uszkodzonej warstwy lakieru. Czy przeciętny kierowca jest w stanie wykonać ją samemu?

Chociaż w internecie znajdziecie wiele porad dotyczących odświeżania auta za pomocą mechanicznej polerki, jeśli nie macie tego typu doświadczeń, zdecydowanie odradzamy taki krok. Wbrew pozorom posługiwanie się mechanicznym urządzeniem przypominającym nieco szlifierki kątowe wymaga wprawy. Niewprawny operator może wyrządzić zdecydowanie więcej szkód niż korzyści, a naprawy lakiernicze nie należą do tanich.

Reklama

Nie zmienia to jednak faktu, że - korzystając z doświadczeń handlarzy - możemy usunąć z naszego auta kilka paskudnych rys, nawet jeśli nie posiadamy mechanicznej polerki ani żadnego doświadczenia. Wystarczy jedynie skorzystać z profesjonalnych past polerskich...

Chcąc pozbyć się z lakieru drobnych rys powinniśmy zainwestować w lekkościerną pastę polerską. Najtańsze, całkiem skuteczne, preparaty tego typu - za około 10 zł - kupić można w większości supermarketów czy stacji benzynowych. Głębsze, szpecące rysy - jak chociażby te, które przez lata, w wyniku zadrapań paznokciami, pojawiają się wokół klamek - wymagają jednak nieco "cięższego" kalibru. Wówczas z pomocą przychodzi - wielbiona przez handlarzy i lakierników - pasta polerska G3 produkcji Farecli. To właśnie ten samochodowy "kosmetyk" odpowiada za lśniący wygląd większości używanych samochodów z importu.

"Farekli" nie znajdziecie na półkach supermarketów. Pastę - często na gramy - kupić można jednak w większości mieszalni lakierów samochodowych.

Praca z nią nie należy ani do łatwych, ani do przyjemnych (nakłada się ją "na mokro"), więc preparat zdecydowanie odradzają chociażby osoby związane z detailingiem samochodowym. Jeśli jednak nie planujemy polerowania całego auta (wówczas niezbędna będzie polerka mechaniczna), a jedynie "punktowe" usunięcie rys czy zabrudzeń (np. "obcego" lakieru na zderzaku), G3 sprawdza się idealnie.

Pamiętajmy, by przed "polerowaniem" dokładnie umyć objęte zabiegiem miejsce. Pastę polerską - w niewielkiej ilości - nałożyć trzeba na miękką szmatkę i delikatnie(!), okrężnymi ruchami, starać się wypolerować rysę.

Oczywiście - w oczach zawodowców od kosmetyki samochodowej - taki zabieg to czyste "druciarstwo" - powoduje on bowiem efekt uboczny w postaci delikatnych rys w lakierze (widocznych np. pod światłem halogenu). Dla większości kierowców, którzy nie trzymają w lodówce kosztujących po kilkaset euro wosków i nie fundują autu lepszych kosmetyków niż żonom, efekt będzie jednak zupełnie satysfakcjonujący. G3 ma bowiem tą właściwość, że wykańcza powierzchnię "na błysk", więc dla laika lakier wyglądać będzie jak nowy.

Wypada jednak wiedzieć, że - jak sama nazwa wskazuje - mamy do czynienia z pastą ścierną, więc polerując osłabiamy strukturę lakieru. Z tego względu, po wypolerowaniu danego miejsca, najlepiej od razu zabezpieczyć je woskiem.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy