Płyn chłodniczy. Wszystko, co musisz wiedzieć

Początek maja to ostatni moment na solidny przegląd pojazdu przed zbliżającym się sezonem wakacyjnych wycieczek. Oprócz standardowej kontroli zawieszenia i hamulców, wzmożoną troską powinniśmy otoczyć układ chłodzenia.

Większość producentów zaleca, by przynajmniej raz na pięć lat wymienić w samochodzie płyn chłodniczy. Zaniedbanie tej prostej czynności może mieć dla nas opłakane skutki.

Niemal wszystkie współczesne jednostki napędowe chłodzone są cieczą. W powszechnej świadomości funkcjonuje wyłącznie obawa przed zamarznięciem płynu zimą, co może doprowadzić do zniszczenia silnika (pęknięcie bloku). Mało kto zdaje sobie jednak sprawę z faktu, że równie groźna jest też zbyt niska odporność płynu na wysokie temperatury!

Zadaniem płynu chłodzącego jest odprowadzenie nadmiaru ciepła z głowicy i bloku silnika. Gdy - z czasem - chłodziwo straci swoje parametry, w niektórych partiach magistrali wodnej notorycznie dochodzić będzie do jego wrzenia. Powstawać będą wówczas bąbelki pary, co powodować będzie skoki ciśnienia i tworzenie się niewielkich kieszeni powietrznych. Wniosek? Wszelkie niedomagania układu chłodzenia w szybkim tempie zaowocują uszkodzeniem uszczelki pod głowicą. Jej naprawa - rzadko kiedy - zamyka się w kwocie 1,5 tys. zł...

Reklama

Jak dbać o układ chłodzenia? Przede wszystkim należy regularnie wymieniać płyn chłodniczy. Podobnie, jak np. płyn hamulcowy, ma on właściwości higroskopijne, co znaczy, że świetnie miesza się z wodą. Ta - z teoretycznego punktu widzenia - jako chłodziwo sprawdza się świetnie. Problem w tym, że zamarza w temperaturze 0 stopni Celsjusza, ma dość niską temperaturę wrzenia i przyspiesza procesy korozyjne.

Wymiana płynu chłodniczego to proste zadanie i można je wykonać we własnym zakresie. Biorą jednak pod uwagę niewielkie koszty i troskę o środowisko (toksyczność głównego składnika płynów chłodniczych - glikolu) lepiej zlecić ją mechanikowi. Unikniemy też ewentualnych problemów z odpowietrzeniem (nie we wszystkich popularnych modelach układ odpowietrza się samoczynnie).

Na jaki płyn się zdecydować? Informacje, co do rodzaju zastosowanego w naszym aucie płynu chłodzącego znajdziemy w instrukcji obsługi samochodu lub w internecie. Generalna zasada mówi jednak o tym, by dobierać je po... kolorze. Ten zależy głównie od rodzaju tzw. "inhibitorów" czyli substancji mających na celu zadbanie o kondycję układu chłodzenia (połączeń gumowych, tworzyw sztucznych itd.). Większość "czerwonych" (i temu podobnych) płynów korzysta z dodatków kwasów organicznych (OAT). Mają dobrą trwałość i właściwości chłodzące, ale nie nadają się do starych pojazdów (potęgują korozję lutów ołowiowych, co skutkować będzie rozszczelnieniem chłodnicy). Kolory zielone lub niebieskie oznaczają zazwyczaj dodatki nieorganiczne (IAT). Te z kolei dobrze zabezpieczają przed korozją i można je stosować w starszych autach, ale szybko tracą właściwości i tworzą osady. Dla własnego bezpieczeństwa najlepiej wymieniać je co 2-3 lata.

Dobrym (chociaż droższym) pomysłem jest kupno gotowego produktu zamiast tzw. koncentratu, który rozcieńcza się wodą destylowaną. W pierwszym przypadku mamy absolutną pewność, co do odpowiednich proporcji.

A co, jeśli ubytek płynu zauważymy gdzieś na trasie? Niedobór najlepiej uzupełnić takim samym płynem, jaki znajduje się w układzie. Jeśli jednak nie wiemy, jaki płyn zastosowano, najbezpieczniej będzie użyć wody destylowanej i - w niedługiej przyszłości - wymienić płyn na nowy. Złym pomysłem będzie dolanie "kranówki" - znajduje się w niej szereg minerałów (wapń), które skutkować będą odkładaniem się w układzie kamienia.

Woda destylowana również ma swoje wady - największą z nich jest przyspieszanie procesów korozyjnych. Takie rozwiązanie będzie jednak o wiele lepsze, niż dolanie innego płynu (zwłaszcza w innym kolorze). Teoretycznie płyny chłodnicze są mieszalne, ale w praktyce często dochodzi wówczas do wytrącania się osadów czy złogów. W wyniku takiej reakcji, pod przy dużej temperaturze, mogą też powstać substancje żrące, które szybko "rozpuszczą" wszelkie uszczelnienia.

Dyskusyjną kwestią pozostaje - zalecane przez producentów - płukanie układów chłodzenia. To szczególnie ważne zwłaszcza w przypadku płynów wykonanych w technologii IAT, które - po mniej więcej - dwóch latach eksploatacji mogą powodować odkładanie się złogów zmniejszających drożność układu (zwłaszcza nagrzewnicy). Problem w tym, że płukanie starego układu specyfikami usuwającymi osady może przynieść więcej szkód niż korzyści. Gdy wypłukane zostaną nagromadzone latami osady wapnia może dojść do licznych wycieków. By tego uniknąć - zamiast stosować specjalistyczne specyfiki - najbezpieczniej przepłukać układ wodą destylowaną lub... nowym płynem. Ostatni pomysł zdecydowanie zwiększa jednak koszty wymiany płynu.

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: płyn chłodniczy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy