Mycie auta. To trudniejsze niż myślisz!

Mycie samochodu to prosta czynność? Okazuje się, że jej prawidłowe wykonanie przysparza jednak coraz większych kłopotów młodemu, wychowanemu "przed komputerem", pokoleniu kierowców. Jaką myjnię wybrać i w jaki sposób - systematycznie - dbać o czyszczenie lakieru, by cieszyć się nim jak najdłużej?

Z perspektywy trwałości powłoki lakierowej zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem są samoobsługowe myjnie bezdotykowe, gdzie lakier nie jest narażony na kontakt z - nie zawsze wykonanymi z dobrych jakości materiałów - szczotkami. Część kierowców nie przepada jednak za takim rozwiązaniem - wielu zanieczyszczeń nie można usunąć bez pomocy szczotek.

Z tego względu na niektórych myjniach ręcznych spotkamy specjalne, wykonane z miękkiego włosia, szczotki z podajnikiem piany, którymi można "ręcznie" umyć całą karoserię. Korzystanie z nich niesie jednak za sobą spore ryzyko uszkodzenia lakieru! Trzeba pamiętać, że kierowcy myją nimi różne części karoserii, w tym mocno zabłocone i przesycone pyłem z okładzin hamulcowych obręcze kół. W ten sposób włosie absorbuje różne cząstki stałe - drobinki piasku, sadzy i błota, które - w kontakcie z lakierem - działają jak papier ścierny! Dlatego właśnie, jeśli już posiłkujemy się oferowaną przez myjnie samoobsługowe szczotką, przed przystąpieniem do mycia auta najlepiej solidnie przepłukać włosie wodą pod wysokim ciśnieniem. Taki zabieg pozwoli pozbyć się ze szczotki większych zanieczyszczeń, co korzystnie wpłynie na żywotność lakieru naszego auta.

Reklama

Co bardziej przezorni kierowcy "starej daty" na myjniach bezobsługowych korzystają z własnych szczotek lub gąbek. W takim zachowaniu nie ma nic "obciachowego" - to przejaw rozsądku i dbałości. Własna szczotka pozwala uniknąć porysowania lakieru i cieszyć się jego blaskiem przez długi czas.

Skoro już wiemy, które myjnie najlepiej służą naszemu autu, warto powiedzieć kilka słów o samym myciu. Pamiętajmy, by - po wstępnym spłukaniu karoserii - czynność zawsze rozpoczynać od... dachu. Chociaż wydaje się to oczywiste, często spotykamy się z młodymi kierowcami, którzy nagminnie zapominają o tej prostej zasadzie. W efekcie na wypucowane wcześniej drzwi i błotniki spływa pełna brudu woda z dachu skutecznie niwecząc dotychczasową pracę. Podobna zasada dotyczy również posługiwania się - wspomnianymi już - szczotką czy gąbką. "Pucowanie" lakieru zaczynamy od dachu, przechodząc następnie na słupki i pozostałe powierzchnie poziome - maskę i tylną klapę. Dopiero później możemy zając się błotnikami i - na samym końcu - ich dolną partią z obręczami kół. Dzięki temu nasza szczotka, nie "nałapie brudu", co z kolei pozwoli uniknąć powstawania rys. Pamiętajmy też, by po skończeniu mycia, solidnie opłukać szczotkę obfitym strumieniem wody i "strzepnąć" pozostałą w niej wodę i brud.

Nieco inaczej powinniśmy postąpić w przypadku obfitych zabrudzeń lub np. fundując naszemu autu "spa" po długich zimowych miesiącach. Wówczas, przed przystąpieniem do właściwego mycia - po wstępnym spłukaniu karoserii wodą - wypada obficie spryskać "chemią" nadkola i - na ile to możliwe - podwozie (progi), obręcze kół i doły drzwi. Dzięki temu w czasie, gdy my będziemy mogli spokojnie zająć się myciem dachu czy maski, chemikalia "przeżrą" się przez - nagromadzone miesiącami - zanieczyszczenia - błoto, kurz i sól.

Warto też pamiętać o kwestii zabezpieczenia karoserii przed działaniem czynników zewnętrznych. W tym celu na myjniach bezdotykowych skorzystać można z programu o nazwie "woskowanie". W tego typu obiektach wykorzystuje się przeważnie preparaty polimerowe, które - w niewielkim stopniu - zabezpieczają lakier. Są one jednak stosunkowo agresywne, o czym przekonali się liczni właściciele starszych aut malowanych lakierami akrylowymi (po takim "woskowaniu" samochód robi się matowy i wymaga woskowania ręcznego). Z tego względu do płynnych "wosków" lepiej podchodzić z rezerwą - najlepsze zabezpieczenie oferują preparaty na bazie naturalnych wosków, których aplikacja wymaga niestety poświęcenia zdecydowanie większej uwagi i czasu.

Z polimerowych wosków bez obaw mogą jednak korzystać właściciele nowszych aut lakierowanych w systemach dwuskładnikowych ("metaliki", "perły" itd.). Niezależnie od tego, czy decydujemy się na zabezpieczenie karoserii płynnym "woskiem" czy nie, pamiętajmy, by nasze mycie zawsze kończyć spłukując auto wykorzystując program o nazwie "nabłyszczanie"! W takim przypadku z dyszy - przynajmniej teoretycznie - wydobywa się przefiltrowana woda zdemineralizowana, która - po odparowaniu - nie tworzy na lakierze widocznych białych zacieków i kropel będących w rzeczywistości osadami z kamienia.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy