Mój fajny volkswagen golf II

Marzyłem o Cinquecento ED, więc nigdy nie był to obiekt moich westchnień, bo od zawsze interesowałem się włoską stroną motoryzacyjnej sceny. (*)

Życie lubi jednak płatać figla i związało mnie z Golfem II, którego tak jak pani Grażyna, dostałem na swoje urodziny. Grzechem byłoby go nie przyjąć.

Mój egzemplarz posiada tak kochanego przez rodaków wolnossącego diesla 1.6 o mocy 54 KM. Mam podstawową wersję wyposażenia, a jedynym luksusem jest skajowa tapicerka, na widok której wiele osób reaguje zdziwieniem.

Także kolor czyni mojego Golfa wyjątkowym - jest to niemetalizowany, szary ascot.

Po przejechaniu pierwszych kilometrów pokochałem ten samochód. Chyba dlatego, że jest on przedstawicielem mojej ulubionej dekady - lat 80. Zupełnie inaczej niż w innych aut słucha się gwiazd muzyki z tamtego okresu. Golfik nawet osiąga te 88 mil, jednak w czasie mogę się przenieść tylko myślami.

Reklama

Prócz klimatu, cenie go sobie za bardzo wydajne ogrzewanie, które jest nieocenionym pomocnikiem w zimie, oszczędny silnik, palący w trasie 5 litrów. Niestety, nie ma róży bez kolców. Po silniejszym deszczu zdarza się, że woda kropi mi do wnętrza, ale to jedyny mankament jaki zauważyłem. Szkoda, że nie ma też czarnych tablic, choć te z polską flagą też symbolizują boom na te auta zaraz po wejściu Polski do UE.

Jakie mam plany? Raczej ze mną zostanie, chciałbym, oczywiście metodą bardzo małych kroczków, przywrócić go do stanu, w którym wyjechał z fabryki z Wolfsburgu 30 czerwca 1989. To nic, że przejechał 370 000 km (choć to skromny wynik jak na ten silnik), to nic, że ma 21 lat. Dzięki niemu poczułem to poczucie swobody i niezależności. Naprawdę się cieszę, że go mam!

(*) - ten tekst to efekt naszego apelu o nadsyłanie opinii o waszych samochodach. Czekamy na kolejne.

Oceń swoje auto. Wystarczy wybrać markę... Kliknij TUTAJ.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Volkswagen | Volkswagen Golf
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama