Kostka z WC i żwirek z kuwety kota. Te rzeczy przydają się w aucie!

Zimowe miesiące to trudny czas dla dzikich zwierząt. W poszukiwaniu pożywienia zacieśniają one swoje związki z naszą cywilizacją.

Zwierzęta szukają nie tylko pokarmu, ale też miejsca, w który można by przetrwać trudne zimowe miesiące. Problem w tym, że wiele z nich traktuje w ten sposób nasze samochody.

Największe szkody powodują kuny, czyli niewielkie ssaki z rodziny łasicowatych. Te żyją średnio od 8 do 10 lat i mają silny instynkt terytorialny. Oznacza to, że jeśli zwierzę upatrzyło sobie na kryjówkę nasze auto, pozbycie się uciążliwego lokatora może trochę potrwać.

Szkód wyrządzanych przez kuny nie można bagatelizować. Zwierzęta nagminnie niszczą maty wygłuszające (stosują je do budowania legowisk) i znoszą do auta rożne trofea (w postaci kromek chleba czy upolowanych ptaków), co w konsekwencji prowadzić może nawet do pożaru. Wiele z nich zasmakowało również w przewodach zapłonowych i paskach napędowych osprzętu. Usunięcie usterek spowodowanych obecnością kun może być bardzo kosztowne i - jeśli zwierzę upatrzyło sobie chociażby "podciśnienia" - trudne w zdiagnozowaniu.

Reklama

Często dochodzi również do przykrych wypadków. Zdarza się, że - przy próbie uruchomienia jednostki napędowej - zwierzę dostanie się w pasek klinowy lub rozrząd. Usuwanie z komory silnikowej szczątków łasicy nie należy do przyjemności. Remont silnika pochłonąć może nawet kilka tysięcy złotych.

W jaki sposób radzić sobie z kunami? W internecie natrafić można na wiele gadżetów, które - przynajmniej w teorii - odstraszają zwierzęta. Ich wspólnymi cechami są przystępne ceny i to, że większość z nich zupełnie nie działa.

Godne polecenia są w jedynie specjalistyczne środki (w sprayu), które jednak niełatwo zdobyć. Całkiem nieźle sprawdzają się też elektroniczne odstraszacze (koniecznie o zmiennej częstotliwości dźwięku), ale zakup dobrej klasy urządzenia wiąże się z dużym wydatkiem (ponad 100 zł).

Z kunami można też próbować walczyć domowymi sposobami. Naturalnymi wrogami tych gryzoni są wilki, psy, lisy i borsuki. Oczywiście, trzymanie jednego z nich pod maską nie wchodzi w rachubę, ale już sam zapach psa potrafi skutecznie odstraszyć łasicę. Jednym z często stosowanych sposobów jest np. rozkładanie w różnych miejscach komory silnikowej psiej sierści. Niestety, metoda ta ma pewną wadę. Zapach z czasem się ulatnia, co jakiś czas (najlepiej raz w miesiącu) wypadałoby zmieniać sierść na nową. Innym sprawdzonym sposobem jest np. pokropienie mat wygłuszających komory silnika... psim moczem. Uzyskanie tego ostatniego może być jednak problematyczne i na pewno nie będzie należało do przyjemnych.

Osobom, które nie zamierzają biegać za swoimi czworonożnymi pupilami z plastikowym kubeczkiem na mocz, polecić można inną metodę z dziedziny "toaletowych". W wielu przypadkach całkiem nieźle sprawdza zawieszenie w komorze silnikowej zapachowych kostek do WC. Chociaż pomysł wydaje się absurdalny, wiele osób potwierdza jego skuteczność. Kostka toaletowa wydziela mocny zapach, który najwyraźniej niezbyt odpowiada kunom. Zamontowanie pod maską dwóch kostek przeważnie zapewnia spokój nawet przez 3-4 miesiące. Koszty operacji uznać można za niewielkie - najtańsze, a co za tym idzie niezbyt przyjemnie pachnące kostki toaletowe - kupić można za kilka złotych. Nieco ułatwione zadanie mają właściciele kotów domowych. Dobrym sposobem na kunę może też być umieszczenie pod maską (np. w pudełku po kostce toaletowej) zbrylonego żwirku z kuwety naszego pupila.

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy