Kłamstwa w moto-ogłoszeniach!

Podobno najgorsza prawda jest lepsza od najpiękniejszego kłamstwa. Jeśli nawet, to zasada ta absolutnie nie sprawdza się przy sprzedaży używanego samochodu.

Gdyby tak było, co i raz trafialibyśmy na ogłoszenia typu: "Auto sprowadzone z Niemiec. Miało dotychczas pięciu właścicieli, przy czym ostatni startował nim w nielegalnych wyścigach ulicznych. Przeszło co najmniej dwa poważne wypadki oraz kilka stłuczek, których ślady, gdy dobrze się przyjrzeć, są wciąż widoczne. Na błotnikach i progach zaawansowana korozja, ukryta pod warstwą szpachli i lakieru. Przebieg - 420 tys. km. Do natychmiastowej wymiany rozrząd i elementy zawieszenia. Silnik bierze olej. Książka serwisowa jest, ale prawdopodobnie z podrobionymi wpisami o przeglądach."

Reklama

Spotkaliście kiedyś podobny anons? Na pewno nie. Jeśli wierzyć ogłoszeniodawcom, wszystkie sprzedawane w Polsce samochody z drugiej (trzeciej, czwartej itd.) ręki mają wiarygodną historię, są w doskonałym stanie technicznym, "absolutnie bezwypadkowe" i "nie wymagające wkładu finansowego". Autentyczne okazje. Aż dziw, że ktoś się chce pozbyć takich wspaniałości, do tego niemal za bezcen.

To, że sprzedawcy kłamią, koloryzują i przemilczają, można uznać za zrozumiałe, aczkolwiek nieuczciwe. Zresztą ci, którzy postępują inaczej, szybko przekonują się, że w tej branży szczerość nie popłaca. Nieliczne auta, którym w ofercie sprzedaży towarzyszy pełna, rzetelna informacja, czekają na nabywców dużo dłużej, czasem bezskutecznie. Najwyraźniej bowiem, i to zdumiewa najbardziej, kupujący chcą być oszukiwani. I oszukują sami siebie. Zupełnie jak bohater spopularyzowanej przez zespół Kult piosenki Stanisława Staszewskiego, który dobrze wie, że jego dziewczyna jest osobą o podejrzanej reputacji, ale woli trwać w przekonaniu, iż "Na głowie kwietny ma wianek/W ręku zielony badylek/A przed nią bieży baranek/A nad nią lata motylek".

Nikt rozsądny nie uwierzy, że przywieziony z Niemiec mercedes "w dieslu" (notabene to jakaś nowa, dziwaczna moda; zamiast "diesel", mówi się dzisiaj i pisze "w dieslu", zamiast "automat" - "w automacie" itd.) przejechał w ciągu 12 lat zaledwie 130 tys. km; że tamtejsi emeryci nagle zaczęli masowo wyzbywać się swoich wychuchanych samochodów, które wprost sprzed ich domów masowo importuje się do Polski; że leciwe BMW może być w idealnym stanie technicznym; że dokumenty, świadczące o pochodzeniu auta nieszczęśliwie spłonęły w pożarze garażu...

Nikt rozsądny nie uwierzy, ale jednak wierzy, albo przynajmniej udaje, że wierzy. Bo chce wierzyć. Dlatego chętnie pławi się w iluzji, rękami i nogami broniąc się przed prawdą. Zwłaszcza tą najprawdziwszą, a zatem często bolesną.

Zostań fanem naszego profilu na Facebooku. Tam można wygrać wiele motoryzacyjnych gadżetów, oraz już niebawem... samochód na weekend z pełnym bakiem! Wystarczy kliknąć w "lubię to" w poniższej ramce.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Grazia | klamstwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy