Katalizator. Kiedy konieczna jest jego wymiana?

Jeśli pominąć krzątające się po Centralnej Ewidencji Pojazdów "martwe dusze" okaże się, że średni wiek pojazdu w naszym kraju przekracza 12 lat.

Po takim czasie wiele elementów w pojeździe ulega "naturalnemu" zużyciu, jednym z nich jest chociażby katalizator. Stosując duże uproszczenie można przyjąć, że średnia żywotność reaktora katalitycznego (bo tak, właśnie nazywa się owo urządzenie) waha się między 150 a 200 tys. km.

Po tym czasie katalizator może (ale nie musi) zacząć sprawiać problemy. Ich pierwszym objawem jest z reguły spadek osiągów czy wzrastająca temperatura jednostki napędowej, która może świadczyć o zmniejszonej drożności układu wydechowego.

Reklama

Ponieważ zakup nowego katalizatora, nawet w przypadku starszych pojazdów, kosztować może więcej niż średnia krajowa, wielu kierowców decyduje się na jego usunięcie.

Temat przypomina nieco problem bombardowania szpitali w czasie wojny. Czyli można, ale nie wolno. Czy usuwając katalizator ryzykujecie coś więcej niż tylko problemy przy obowiązkowym przeglądzie technicznym?

We wnętrzu reaktora katalitycznego znajduje się przeważnie ceramiczny monolit bogaty w metale szlachetne. To właśnie one - przy optymalnej temperaturze (powyżej 600 stopni Celsjusza) - pomagają w utlenianiu zawartych w spalinach węglowodorów i redukują tlenki azotu. Na każdy centymetr przypada kilkaset malutkich kanalików, które z czasem potrafią się zapychać.

Problemy z katalizatorami mają z reguły właściciele aut napędzanych LPG. Starsze generacje instalacji gazowych nie pozwalają na precyzyjne dawkowanie paliwa, w związku z czym niespalona mieszanka często "wypluwana" jest do kolektora wydechowego. Jej niekontrolowany zapłon w układzie wydechowym niemal na pewno skończy się uszkodzeniem (popękaniem) monolitu, którego fragmenty zatkają wydech.

Gdy specjaliści od diagnostyki wskażą na niedrożny wydech, by uniknąć kosztów, wielu kierowców decyduje się na usunięcie katalizatora. Wówczas pojawia się pytanie, co w zamian?

Samo "wyprucie" wkładów tak, by wydech zachował fabryczny wygląd nie jest dobrym pomysłem. Pomijając aspekt ekologiczny, w dziewięciu na dziesięć przypadków uzyskamy drażniący (przypominający brzęczenie) dźwięk silnika i... spadek osiągów! Opinie o tym, że usunięcie wkładu katalizatora poprawia osiągi można śmiało włożyć między bajki. By tak się stało konieczna jest bowiem ingerencja w mapę wtrysku. W przeciwnym wypadku silnik będzie nawet słabszy niż ze sprawnym katalizatorem. W pustych "puszkach" dochodzić będzie bowiem do - niekorzystnego dla procesu wydechu - niekontrolowanego rozprężenia spalin przed tłumikami.

Właśnie z tego względu wielu mechaników poleca wspawanie w miejsce oryginalnego katalizatora tzw. strumienicy, a nawet kawałka zwykłej (dobranej względem średnicy wydechu) rury. Tego typu rozwiązania, z technicznego punktu widzenia, sprawdzają się jednak wyłącznie w wiekowych pojazdach, w których za skład mieszanki odpowiada tylko jedna (umieszczona przed katalizatorem) sonda lambda.

Nowsze auta wyposażone w system autodiagnostyczny OBD II (wymagany w Europie od 2001 roku) wyposażone są w dwa czujniki tlenu w spalinach (tzw. sondy lambda) - drugi znajduje się za katalizatorem i ma za zadanie wykrywać wszelkie anomalie w jego pracy. W tego rodzaju pojazdach zastąpienie katalizatora strumienicą poskutkuje jedynie wyciszeniem wydechu, komputer sterujący szybko odkryje jednak brak reaktora katalitycznego i przełączy się w tryb awaryjny. Właśnie z tego względu w internecie aż roi się od różnej maści "emulatorów"  (od metalowych "dławików" po systemy elektroniczne) mające oszukać ECU lub samą sondę lambda. Ich skuteczność jest z reguły wprost proporcjonalna do ceny.

Co więc zrobić, by przywrócić autu dawną sprawność i nie narazić się na nieprzyjemności w czasie obowiązkowego badania technicznego?

Z rozwiązaniem przychodzą tzw. katalizatory uniwersalne, dedykowane do aut z silnikami o konkretnych pojemnościach skokowych. W przypadku niewielkich silników najtańsze urządzenia tego typu kupić można już za mniej niż 200 zł. Nie więcej niż 500 zł zapłacimy za katalizator uniwersalny do "dużej benzyny" o pojemności powyżej 3,5 l. Niestety, montaż powierzyć trzeba fachowcom - urządzenia należy wspawać w miejsce oryginalnego reaktora katalitycznego. Przy wyborze trzeba więc kierować się nie tylko pojemnością skokową jednostki napędowej, ale też średnicą i umieszczeniem rur wydechu. Właściciele aut wyposażonych w instalacje gazowe mogą się zdecydować na uniwersalne katalizatory z metalowym wkładem, charakteryzujące się większą odpornością na ewentualne "strzały" gazu w układzie wydechowym.

Koszty zamontowania w aucie uniwersalnego katalizatora można znacząco obniżyć decydując się na oddanie do skupu zużytego podzespołu. W najgorszym przypadku (w zależności od zawartości metali szlachetnych) za ceramiczny wkład (a raczej to co z niego zostało) otrzymamy około 100 zł. Za niektóre katalizatory z popularnych aut osobowych zainkasować można nawet 600 zł.

Jeśli - nie mając zaufania do mechaników - zdecydujecie się sami "wypruć" stary katalizator za pomocą szlifierki pamiętajcie, by pracować w masce przeciwpyłowej i okularach ochronnych. Skruszony monolit zawiera w sobie dobre "pół tablicy Mendelejewa", więc jego wdychanie nie należy do najzdrowszych (i działa drażniąco na drogi oddechowe). Nie musicie się za to przejmować, że rozcinając starą "puszkę" uszkodzicie cenny wkład. Zanim - na skupie - otrzymacie za niego jakiekolwiek pieniądze i tak trafi on do kruszarki. Dopiero po zmieleniu można bowiem określić zawartość poszczególnych metali szlachetnych.

Zanim zdecydujecie się na zakup i montaż uniwersalnego reaktora katalitycznego,musicie też odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego oryginalny przestał spełniać swoją funkcję. W wielu przypadkach uszkodzenie katalizatora (i zatkanie układu wydechowego) jest bowiem objawem, a nie przyczyną, trudniejszej do zdiagnozowania usterki. Z tego względu, podejrzewając zatkany wydech lub usterkę katalizatora, warto oddać samochód do serwisu wyspecjalizowanego w diagnostyce. Jeśli okaże się, że auto ma problem z układem zapłonowym czy wtryskowym nowy katalizator może zostać uszkodzony już po kilkuset kilometrach!

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: katalizator
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy