Czy po polskich drogach naprawdę jeździ złom?

Lepiej kupić samochód starszy, używany, o często nie do końca pewnej przeszłości, za to większy, wyższej klasy, bardziej prestiżowy, czy przeznaczyć podobne pieniądze (a przeważnie większe, niejednokrotnie pochodzące z kredytu) na pojazd prosto z fabryki, nowocześniejszy, lecz skromniejszy, gorzej wyposażony, mniejszy?

Zwolennicy obu rozwiązań mają na poparcie swojego wyboru liczne argumenty, więc zapewne nigdy nie dojdą do pełnego porozumienia.

Ciekawym głosem w dyskusji na ten temat jest list, który otrzymaliśmy ze Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych, podpisany przez jego prezesa, Alfreda Franke. Poniżej prezentujemy obszerne fragmenty wspomnianego materiału...

"(...) W ostatnich latach w niektórych mediach uporczywie lansuje się tezę mówiącą, że Polskę zalewa samochodowy złom sprowadzany z Zachodu, przez co na naszych drogach jest coraz mniej bezpiecznie i ekologicznie. Autorzy rozmaitych alarmistycznych publikacji dodają do tego argument dotyczący statystycznego wieku samochodów w Polsce, który wynosi według oficjalnych danych 15,5 roku, a więc znacznie więcej od średniej unijnej. Zatroskani tym stanem rzeczy podają jednocześnie gotowe rozwiązanie mające zlikwidować "patologie" i pchnąć nasz kraj na ścieżkę motoryzacyjnej nowoczesności. Zdaniem owych autorów należy koniecznie wprowadzić w Polsce takie zmiany fiskalne, które zniechęcą rodaków do kupowania używanych samochodów, tym samym zaś skłonią ich do tego, by nabywali nowe auta w salonach.

Reklama

Martwe dusze

Dramatycznie zaawansowany wiek samochodów w Polsce to argument bardzo chwytliwy, tyle że nieprawdziwy. Orędownicy tezy o "złomie" na polskich drogach posługują się bowiem danymi pochodzącymi z bazy Centralnej Ewidencji Pojazdów, które niestety obarczone są dużymi błędami. A to dlatego, że do stworzenia owej bazy wykorzystano ewidencję pojazdów prowadzoną przez gminy, ta zaś w znacznej mierze była nieaktualna, bowiem nie uwzględniono w niej wielu pojazdów już nieistniejących.

Rzecz w tym, że wiele samochodów figurujących w gminnych spisach już dawno zniknęło z dróg, pozostając tylko "martwymi duszami" w statystykach, niczym pańszczyźniani chłopi w powieści Gogola. Pojazdy te rozmontowano na części, porzucono (odkręcając uprzednio tablice rejestracyjne), a czasem po prostu właściciele nie wyrejestrowali ich po sprzedaży. Dochodziło więc do przypadków, że ten sam pojazd mógł być zarejestrowany trzykrotnie, fałszując w ten sposób statystyki.

Szacuje się, że nawet 3 miliony aut znajdujących się w ewidencji dawno już trafiło na złomowiska lub wręcz do hut. Trudno przecież przyjmować poważnie informację, że po Polsce jeździ jeszcze milion samochodów, które mają ponad 30 lat, a więc wyprodukowanych w latach 70! Tak stare samochody, to poszukiwane przez hobbystów unikaty o statusie motoryzacyjnych zabytków.

Nie takie stare

Aby się przekonać, że średni wiek pojazdów w naszym kraju jest znacznie niższy niż oficjalne 15,5 roku, można przeprowadzić prosty eksperyment. Wystarczy stanąć przy dowolnej drodze i oszacować średni wiek przejeżdżających samochodów. Gdyby dane statystyczne Centralnej Ewidencji Pojazdów były prawidłowe, na każde nowe auto przypadać powinien wehikuł 30-letni lub np. dwa ponad 20-letnie. Oczywiście metodologia ta nie spełnia wymagań naukowych, ale daje już dobry pogląd na prawdziwość danych zawartych w bazie CEP.

Z badań GiPA (międzynarodowa organizacja zajmująca się badaniem i analizą rynku motoryzacyjnego - przyp. red.) wynika, że średni wiek samochodów osobowych w Polsce (dane za rok 2011) wynosi 11,47 roku, a średni wiek pojazdów użytkowych do 3,5 t jest jeszcze niższy. Ustalenia te potwierdzają również badania przeprowadzone przez inne ośrodki. Wedle ich wyników średni wiek aut w Polsce mieści się między 11 (wg MotoFocus) a 12 lat (EurotaxGlass's). Z kolei na stronie internetowej Samar przeczytać można, że "ze względu na fakt, iż część aut pomimo istnienia w bazie danych, nie istnieje już na rynku, szacowany rzeczywisty średni wiek samochodu oscyluje pomiędzy 11 a 12 lat".

Ciekawe wyniki przynosi również analiza wieku aut oferowanych za pośrednictwem portalu Otomoto.pl. W ubiegłym roku średni wiek wystawionych na sprzedaż samochodów wynosił blisko 10 lat. Informacje te zdecydowanie nie pasują do tezy mówiącej, że Polskę zalewa fala samochodowego złomu.

Należy się również przyjrzeć, jak Polska wypada na tle Unii Europejskiej. Oczywiście, statystyczny wiek 11-12 lat nie wygląda imponująco w porównaniu np. do rynku niemieckiego, gdzie średni wiek samochodów wynosi 8 lat. Ale kiedy porówna się Polskę z wieloma innymi krajami, wówczas nasz park samochodowy nie prezentuje się już tak źle. Okazuje się bowiem, że np. w bogatej i super ekologicznej Szwecji średnia wieku samochodów wynosi prawie 10 lat, na Słowacji (gdzie w przeliczeniu na mieszkańca produkuje się najwięcej samochodów w Europie) 11 lat, natomiast w dostatniej i nowoczesnej Finlandii - 11,6 roku. Rzuciwszy okiem na sytuację za oceanem dowiemy się zaś, że w Stanach Zjednoczonych średni wiek pojazdu osiągnął 11 lat.

Używanych coraz mniej

Wróćmy jeszcze do danych dotyczących importu używanych samochodów do Polski. Otóż od trzech lat liczba sprowadzanych z zagranicy pojazdów znacznie się zmniejsza. Spadek ten, w połączeniu ze spadkiem sprzedaży nowych aut to niewątpliwy znak, że ludzie mają coraz mniej pieniędzy i coraz mniej ich stać nawet na używane auta. Zmuszanie w takiej sytuacji konsumentów metodami administracyjnymi do rezygnowania z kupna używanego samochodu, w nadziei, że w zamian nabędą nowe samochody w salonach, wydaje się być oderwane od ekonomicznych realiów. Jednocześnie prowadziłoby to do ograniczenia obywatelom prawa wyboru. Poza tym sztuczne napędzenie koniunktury na rynku nowych samochodów wiązałoby się nieuchronnie ze zwiększeniem już i tak znacznego zadłużenia konsumentów. Większość nabywców zmuszona byłaby przecież zaciągnąć na zakup nowego auta niemały kredyt.

Realnie patrząc, obecne 10 letnie samochody to całkiem niezłe auta. Goniący nas z video policjanci do niedawna mieli jeszcze ople vectry z lat 2000.

Oczywiście producentom samochodów należy życzyć jak najwięcej klientów. Niech będą to jednak ludzie, których stać na nowy pojazd i zakup taki będzie ich własnym, konsumenckim wyborem."

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy