Akumulator latem, czyli jak oszczędzić nawet 500 zł!

Wakacje to czas urlopów i relaksu. Beztroskę niespodziewanie przerwać mogą jednak kłopoty z samochodem. Jest wielce prawdopodobne, że po powrocie z samolotowych wojaży nasze auto przywita nas rozładowanym akumulatorem!

To nie żart. W powszechnej opinii "żniwa" sprzedawców samochodowych baterii przypadają na okres zimowy. To prawda - w niskich temperaturach sprawność akumulatora skokowo maleje. Przyjmuje się, że w temperaturze 0 stopni Celsjusza pojemność w pełni naładowanego akumulatora odpowiada 80 proc. pojemności nominalnej (czyli 80 Ah w przypadku akumulatora o pojemności 100 Ah). Przy minus 10 stopniach to już 70 proc., a przy minus 25 stopni - maksymalnie 60 proc.

Mało kto zdaje sobie jednak sprawę, że wzrost temperatury również nie służy akumulatorom. W tym przypadku nie chodzi jednak o niższą sprawność lecz - postępujące w szybkim tempie - zjawisko samorozładowania.

Reklama

Chodzi o całkowicie naturalny proces, który nie ma związku z poborem prądu przez stojący samochód. W przypadku najpopularniejszych akumulatorów kwasowo-ołowiowych przyjmuje się, że ubytek prądu w wyniku samorozładowania wynosi około 5 proc. miesięcznie. Wydawać by się mogło, że to niedużo, ale trzeba wiedzieć, że mówimy o fabrycznie nowym akumulatorze, który nie jest podłączony do żadnych urządzeń elektrycznych.

Co więcej, owe 5 proc. dotyczy składowania akumulatora w temperaturze pokojowej, czyli około 20 stopni Celsjusza. Problem w tym, że wzrost temperatury o 10 stopni wiąże się nawet z dwukrotnym przyspieszeniem zjawiska samorozładowania! Oznacza to, że przy temperaturze otoczenia rzędu 30 stopni Celsjusza spadek napięcia wynosi już 10 proc. miesięcznie. Niedużo? Pamiętajmy, że w czasie upałów wnętrze auta rozgrzewa się często do temperatur grubo powyżej 50 stopni Celsjusza. Podobne warunki panują pod rozgrzaną od promieni słonecznych maską... Przyjmuje się, że w temperaturze 60 stopni Celsjusza po miesiącu leżakowania nowy akumulator straci 35 proc. nominalnego napięcia.

Trzeba też wiedzieć, że samorozładowanie następuje szybciej w przypadku rozładowanych baterii. Już kilkudniowy postój auta w wysokich temperaturach zaowocować może spadkiem napięcia na zaciskach akumulatora poniżej 11 Voltów, co skutecznie unieruchomi nasz pojazd! Gdy napięcie spadnie poniżej 9 Voltów można być pewnym, że doszło do zasiarczenia. Mówiąc krótko akumulator - nadaje się tylko na śmietnik!

Właśnie z tego powodu, zwłaszcza w przypadku starszych pojazdów, dobrze jest cyklicznie doładowywać akumulator, nawet jeśli instalacja elektryczna w naszym aucie jest w pełni sprawna (odpowiednie napięcie ładowania, brak problemów z "pożeraczami" prądu). Dobrze jest pokusić się o taki zabieg przed każdą dłuższą przerwą w korzystaniu z pojazdu, niezależnie od pory roku. Pozwoli to nie tylko uniknąć przykrych niespodzianek, ale też zdecydowanie wydłuży żywotność samego akumulatora.

Paweł Rygas


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy