W Skodzie zakochał się od pierwszego wejrzenia...

Tak się złożyło, że Skoda to marka aut, która z moją rodziną związana jest w szczególny sposób.

Pierwsza była Skoda 1000MB. Ja jej na oczy nie widziałem, bo przeszła do kolejnego właściciela nim pojawiłem się na świecie, ale oglądałem jej zdjęcia z rodzinnego albumu i dobrze pamiętam pełne zachwytu opowieści mojego ojca o swym pierwszym samochodzie. A potem, był już rok chyba 1988, mój ojciec zobaczył bodajże w Telexpressie migawkę o nowym aucie z Czechosłowacji. Zakochał się w nim od pierwszego wejrzenia i już po niedługim czasie (jak na schyłek komunizmu), po karkołomnej eskapadzie do Pragi stał się właścicielem Skody Favorit, na pewno pierwszej w okolicy (a pewnie i jednej z pierwszych w Polsce). To na favoritce czyniłem swe pierwsze kroki jako kierowca. Skodzie pozostałem wierny. Dziś jeżdżę wysłużoną już, ale prawie niezniszczalną Felą-Melą - Felicją.

Reklama

Przez kilka dni miałem okazję jeździć następczynią Felicji w gamie Skody  - najnowszą Fabią w wersji kombi. Większość czasu mego testu przypadła na trasę i to zróżnicowaną, bo znalazły się na niej zwykłe drogi krajowe, ale także ekspresowe. Reszta to jazda po mieście.

Fabia Combi trzeciej generacji to auto obszerne, biorąc pod uwagę zwłaszcza jej gabaryty. Ma ogromny bagażnik. Zapakowanie się na kilkudniowy wyjazd - i to z dzieckiem - nie stanowiło żadnego problemu. Sam bagażnik (530 l, przy rozłożonych fotelach) jest świetnie rozplanowany: oprócz standardowej komory mamy do dyspozycji niemałą przestrzeń podzieloną na schowki pod jego podłogą, jak również łatwe do aranżacji schowki bo bokach. Oprócz tego projektanci wyposażyli Fabię w "organizatory przestrzeni" w postaci siatek  - możliwych do wykorzystania w różnych konfiguracjach - i haczyków, na których można powiesić np. niewielkie torby z zakupami. Jest też gniazdo 12V, na przykład gdybyśmy chcieli na piknik zabrać przenośną lodówkę.

Sama przestrzeń pasażerska jest równie dobrze rozplanowana, choć podróżowanie w pięć osób mogłoby być nie w pełni komfortowe. Z pewnością jednak wysocy pasażerowie z tyłu nie muszą się garbić, a na kolana będą mieli wystarczająco miejsca. Do dyspozycji pasażerów są również pojemne schowki w drzwiach oraz z tyłu foteli kierowcy i pasażera. Ba, Czesi pomyśleli również o wyposażeniu auta w specjalny kosz na śmieci, usytuowany w schowku tylnych drzwi. Pasażer siedzący przy kierowcy ma na wyciągnięcie ręki głęboki otwierany schowek oraz jeszcze jeden - także otwierany - pod swoim fotelem. To świetny pomysł na zagospodarowanie przestrzeni tak często niewykorzystywanej w samochodach. Nie mogło się również obyć bez innych, dziś już niemal obowiązkowych, udogodnień  - podróżujący mogą podłączyć swoje smartfony czy też odtwarzacze audio do gniazda USB lub AUX.

Miejsce kierowcy, jak to w Skodzie, jest zaprojektowane wzorowo: wszelkie instrumenty pokładowe ma się na wyciągnięcie ręki (w testowanej wersji także pod postacią wielofunkcyjnej kierownicy), spogląda się na czytelne wskaźniki,  prędkościomierz wraz z obrotomierzem oraz komputer pokazujący podstawowe dane dotyczące jazdy, a wszystko to siedząc na bardzo wygodnym, w testowanym egzemplarzu regulowanym w trzech płaszczyznach fotelu. Nie rozpisuję się o niemal standardowym już wyposażeniu nowoczesnych aut, jak klimatyzacja, elektrycznie sterowane szyby przednie i lusterka. 

Fabia miała również na wyposażeniu dotykowy monitor, odgrywający rolę  centrum "infotainment",  na którym oprócz podstawowych funkcji, takich jak np. korzystanie z radia, można było śledzić wskazania, dotyczące zachowania auta w ruchu (dystans, spalanie, zasięg, etc.) oraz dokonywać różnorakich ustawień  (oświetlenia, czujników parkowania, komunikatów i ostrzeżeń dla kierowcy), obsługiwać urządzenia zewnętrzne czy też regulować system audio. Za pomocą tego monitora, poprzez Bluetooth, można było również w prosty i intuicyjny sposób obsługiwać swój telefon komórkowy. Dotykowy ekran to ogólnie niby fajne rozwiązanie, ale mnie nie do końca przypadło ono do gustu. Pewnie dlatego, że testowany egzemplarz nie posiadał fabrycznej nawigacji, która według mnie uzasadniałaby w pełni istnienie takiego monitora. Z drugiej strony można byłoby wszelkie informacje i ustawienia przenieść na ekran  umieszczony między prędkościomierzem i obrotomierzem. Ale to kwestia gustu i przyzwyczajenia.

A jeśli już o gustach.... Choć wiem, że nie podlegają dyskusji, to jednak na przekór tym, dla których "auto z kurą na masce" to kwintesencja brzydoty i bylejakości, powiem, że mnie sylwetka nowej Fabii się spodobała. Jest  elegancka, znawca-esteta powiedziałby pewnie również, że "zadziorna", a ja dodałbym jeszcze od siebie, że nowa Fabia może nieco przypominać najnowsze auta tego samego koncernu, lecz z innym logo na masce. Ale to już przecież odczucie wyłącznie subiektywne.

Jak się jeździ Fabią trzeciej generacji? Ogólnie bardzo dobrze. Fabia ma bardzo dobre zawieszenie, chciałby się rzec - w sam raz na polskie drogi - w efekcie czego jazda z większą prędkością na zakrętach jest komfortowa. Nie czuć żadnych wychyłów czy też kołysania. Komfortowe jest także przemierzanie dróg wyboistych i dziurawych - samochód wybiera nierówności sprawnie.

Interesującym z mojego punktu widzenia zabiegiem było wyposażenie Fabii w podpowiadacz konieczności zmiany biegu. Po niedługiej chwili od  uruchomienia silnika i wrzucenia pierwszego biegu na monitorze komputera kierowcy widzimy strzałkę ze wskazaniem na dwójkę, potem wraz ze wzrostem obrotów silnika na trójkę itd. Od samego początku miałem wrażenie, że komputer pokazuje konieczność zmiany biegu na wyższy nieco za wcześnie, to znaczy przy zbyt niskich obrotach silnika. Dla przykładu Fabia "woła" o piątkę już od około 1800 obrotów na minutę na płaskim terenie, co daje średnio prędkość około 50 km/h. I słychać, że faktycznie silnik pracuje na bardzo niskich obrotach. Podobnie rzecz się ma z innymi biegami. Poszczególne przełożenia ciągną auto z niejakim mozołem z dołu obrotów. Niemniej dają radę i raczej nie zdarza się, żeby trzeba było bieg redukować.

Podpowiadacz zmiany biegów to z pewnością ukłon w stronę ekologii i ułatwienie we wprowadzeniu w życie codzienne ecodrivingu. Jest nim również system start/stop. Stając np. na czerwonym świetle wystarczy wrzucić luz i puścić sprzęgło, by silnik się wyłączył. Ponowne naciśnięcie sprzęgła uruchamia motor z powrotem. To rozwiązanie bardzo wygodne, na pewno proekologiczne i chyba rzeczywiście wpływające na ogólne obniżenie spalania paliwa. "Chyba", bo pytaniem pozostaje, jak na spalanie wpływają częste uruchomienia silnika. Inna kwestia to wpływ systemu start/stop na zużycie elementów przy uruchamianiu i ruszaniu najbardziej eksploatowanych. Są to jednak na razie pytania otwarte, na które odpowiedzi dadzą zapewne właściciele Fabii po pewnym czasie użytkowania swoich aut.

A jeśli już jesteśmy przy spalaniu, to trzeba powiedzieć, że Fabia potrafi być oszczędna. Na trasie mój rekord to 4,3 l/100 km. Dodajmy jednak, że było to okupione super-hiper ecodrivingiem, podczas którego dominującym biegiem była 5, gaz był używany niechętnie, a prędkość tylko w porywach dochodziła do 100 km/h. Przy prędkościach "okołoautostradowych" (120 - 140 km/h), komputer meldował o zużyciu pomiędzy 6,2 a 6,5 l na 100 km. To cały czas dobry wynik, bo średnie spalanie z takiej jazdy wynosi ok. 5,7 l na 100 kilometrów. W mieście zużycie paliwa bardziej zdecydowanie zbliżało się do 7 l na 100 km. I zdaje się, że także w tym wypadku Fabia nie ma się czego wstydzić. Dodajmy, że takie wyniki osiągnąłem w aucie wersji kombi napędzanym silnikiem benzynowym. Nieźle? Nieźle.

Ale są też "plusy ujemne". Trzycylindrowy, jednolitrowy silnik o mocy 75 koni mechanicznych wydaje się nieco za słaby do napędzania pojazdu, który waży około 1100 kilogramów. To czuć. Auto zbiera się majestatycznie i dłuższej chwili potrzeba, by przyzwyczaić się do sposobu pracy tego motoru. Przesiadając się do Fabii z jej o dwie (jeśli nie trzy) samochodowe generacje starszej siostry Felicji oczekiwałem zdecydowanej różnicy w mocy i sposobie napędzania samochodu przez silnik. Taka różnica nie rzuciła mi się specjalnie w oczy. W konsekwencji np. manewr wyprzedzania na trasie trzeba sobie dobrze rozplanować, a jeśli ktoś myślałby o jeździe quasirajdowej, to taką wersją Skody tego nie uskuteczni. To jednak nie oznacza, że Fabią nie można podróżować i szybko, i komfortowo (przy większej prędkości zaczyna być słychać wyższe obroty pracy silnika, choć dodajmy, że auto wygłuszone jest bardzo dobrze). Wymaga to jedynie czasu i obeznania się z samochodem. Z drugiej strony, czy  rodzinny pojazd musi być wyścigówką?

Niekoniecznie. Musi być wygodny, bezpieczny, pakowny i ekonomiczny w użytkowaniu. Wygląda na to, że najnowsza Fabia właśnie taka jest. (MDR)

 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama