Volkswagen Arteon 2.0 TSI R-Line - nietuzinkowy, ale praktyczny

Jesteś fanem niemieckiej motoryzacji, a zwłaszcza marki Volkswagen? Nie uległeś aktualnym trendom i ponad modne SUV-y przedkładasz klasyczne samochody klasy średniej? Passat wydaje ci się jednak zbyt pospolity i zachowawczy? Jeżeli odpowiedziałeś twierdząco na wszystkie powyższe pytania, wówczas doskonałym wyborem będzie dla ciebie Arteon. Aha, jest jeszcze jeden warunek: aby stać się właścicielem wspomnianego modelu w dającej satysfakcję dobrze wyposażonej wersji, trzeba dysponować grubym portfelem...

Arteon pojawił się na rynku w 2017 r., wypełniając w ofercie koncernu z Wolfsburga  niszę z szyldem: "usportowione limuzyny w stylu coupe", w której wcześniej rezydował model CC. W czerwcu 2020 r. został zaprezentowany w swoim najnowszym, odświeżonym wydaniu.

Zmiany zewnętrzne są niewielkie. Praktycznie identyczne gabaryty, ta sama zgrabna, dynamiczna, opływowa sylwetka z charakterystycznie opadającą ku tyłowi linią dachu, pozbawione ramek szyby. Stylistyczna rewolucja nie była zresztą potrzebna, ponieważ, przynajmniej naszym zdaniem, auto wciąż wygląda nowocześnie i może się podobać. Najciekawszą nowinką jest wąski pasek ledowych świateł do jazdy dziennej, przebiegający poniżej głównych reflektorów, przez całą osłonę chłodnicy.

Reklama

Do zrecenzowania otrzymaliśmy samochód w atrakcyjnym kolorze "królewskiej czerwieni" (Kings Red, wymaga 3660 zł dopłaty) i z emblematem z literą "R" na drzwiach. Nie oznacza ona zapowiedzianej już, topowej wersji Arteona R z 320-konnym silnikiem, lecz linię wyposażenia R-Line - najbogatszą w gamie.

O usportowionym charakterze opisywanej limuzyny świadczyły: czarna podsufitka, aluminiowe nakładki  na pedałach, lekko spłaszczona u dołu, zgrabna kierownica z łopatkami do ręcznej zmiany biegów, a przede wszystkim wręcz wzorcowe fotele - bardzo wygodne, pokryte skórą Nappa, dopasowane do ciała zgodnie ze standardami niemieckiego towarzystwa na rzecz zdrowego kręgosłupa, zagłówkami zintegrowanymi z oparciami. Fotel kierowcy oferował dodatkowy bonus w postaci funkcji masażu.

Nowy Arteon zachował rzecz jasna jedną z najważniejszych zalet modelu sprzed liftingu, czyli przestronność wnętrza. Dotyczy to nie tylko pierwszego rzędu siedzeń, ale także tylnej kanapy, gdzie na podróżowanie w komfortowych warunkach mogą liczyć nawet osoby mierzące ponad 190 cm wzrostu. Dryblasom nie będzie przeszkadzało ani uwarunkowane stylistyką ukształtowanie dachu, ani umieszczone w nim panoramiczne okno (bo... nie sięga tej części kabiny).  Dwa skrajne miejsca są podgrzewane (lub, w razie potrzeby, chłodzone). Trzecie, środkowe, trzeba traktować raczej jako awaryjne. Również z uwagi na wysoki centralny tunel.

Arteon ma nadwozie określane jako fastback (w innych modelach nazywane liftbackiem), a to oznacza nieporównanie wygodniejszy niż w sedanach dostęp do bagażnika. Pojemnego (standardowo 563 litry), o foremnych kształtach, zaopatrzonego w haczyki do zawieszania toreb i dwa schowki po bokach. Pod jego podłogą udało się sprytnie pomieścić pełnowymiarowe koło zapasowe i duży subwoofer, świetnego skądinąd systemu audio Harman Kardon o mocy 700 W (opcja za 5840 zł, która zastąpiła stosowane wcześniej nagłośnienie Dynaudio).  Składając oparcie kanapy otrzymujemy prawie płaską powierzchnię, na której możemy umieścić do 1557 l bagażu. 

Kokpit odświeżonego Arteona spodoba się miłośnikom nowoczesnych technologii. Znajdą tu wyświetlacz z cyfrowymi instrumentami pokładowymi (Digital Cockpit Pro - standard we wszystkich wersjach) oraz centralny ekran dotykowy, odznaczający się wyrazistością grafiki i przejrzystością menu (niestety, wyłączony zmienia się w galerię linii papilarnych). Nie znajdą tradycyjnych przycisków i pokręteł - nawet elementy sterujące na wielofunkcyjnej kierownicy mają charakter sensorów. Aha, jest też obsługa głosowa. Próbowaliśmy z niej skorzystać i... było zabawnie. Nasze próby porozumienia się ze sztuczną inteligencją i włączenia w ten sposób wybranej stacji radiowej czy wskazanie celu w nawigacji byłyby świetnym materiałem na skecz kabaretowy.   

To jednak drobiazg wobec ogólnego, bardzo dobrego wrażenia, które sprawia wnętrze Arteona. Ergonomicznie rozplanowane, wykonane z wysokiej jakości materiałów, solidnie zmontowane, przyjemnie oświetlone (30 kolorów do wyboru). Jeżeli mielibyśmy na coś narzekać, to na słabą widoczność z miejsca kierowcy przez tylną szybę, nieco zbyt małe boczne lusterka i brak klasycznego gniazda USB (są tylko typu C). Wyrafinowani esteci mogą trochę kręcić nosem również na niedostatek dizajnersko wysmakowanych detali.

Powszechnie, przynajmniej w Polsce, uważa się, że do samochodów klasy średniej, czyli segmentu D, najlepiej pasują mocne diesle. Testowany Arteon był tymczasem napędzany turbodoładowanym silnikiem z volkswagenowskiej rodziny TSI. Cztery cylindry, dwa litry pojemności, 190 KM mocy, 320 Nm maksymalnego momentu obrotowego, dostępnego już przy 1500 obrotów na minutę. Nie zamierzamy się tu wdawać w dyskusję na temat trwałości tej jednostki, zużycia oleju itp. Powiemy jedynie, że w recenzowanym pojeździe sprawiała jak najlepsze wrażenie. Osiągi  (dane katalogowe: od zera do setki w 7,9 sekundy, prędkość maksymalna 237 km/h), dynamika, elastyczność, ogólna kultura pracy, nienaganne współdziałanie z siedmiostopniową skrzynią biegów DSG. Do tego umiarkowany apetyt na paliwo. Na drogach lokalnych komputer pokazywał średnie spalanie na poziomie ok. 5 l/100 km, na autostradzie wzrastało ono do około 8, a w ruchu wielkomiejskim do 10-11 litrów bezołowiowej na 100 km. Według producenta auta i cyklu pomiarowego WLTP w cyklu mieszanym powinno wynosić średnio 8 l/100 km.

Kierowca ma do dyspozycji pięć trybów jazdy, w tym indywidualny, pozwalający samodzielnie ustawiać parametry pracy m.in. adaptacyjnego zawieszenia, napędu, układu kierowniczego i klimatyzacji oraz sportowy, po którego włączeniu auto wyraźnie się ożywia i staje się jakby bardziej zwarte, nabierając dodatkowej ochoty do wysiłku. Jednak obojętnie, który z profili wybierzemy, możemy liczyć na bardzo wysoki komfort podróżowania. Do wnętrza kabiny nie przenikają jakiekolwiek niepożądane odgłosy i to zarówno podczas spokojnej jazdy z umiarkowaną prędkością, na autostradzie, jak i wtedy, gdy zdecydujemy się mocno przyspieszyć. Wspomniane zawieszenie DCC gwarantuje znakomitą izolację od nierówności nawierzchni i to pomimo osadzenia testowanego samochodu na opcjonalnych, dwudziestocalowych kołach z niskoprofilowym ogumieniem. Funkcja Auto Hold zwalnia z konieczności naciskania pedału hamulca, gdy czekamy na zmianę świateł na skrzyżowaniu - duży plus za to, że w przeciwieństwie do podobnych rozwiązań w niektórych modelach innych marek, zachowuje pamięć ustawień i nie wymaga ponownej aktywacji po każdorazowym uruchomieniu silnika. Mały minus, choć trudno rozstrzygnąć, że to wina wspomnianego autoholda, za pewną zwłokę w starcie po takim postoju. 

Po zmroku bardzo pomocny okazuje się asystent świateł Active Lighting System, optymalnie oświetlający drogę - zależnie od sytuacji, warunków pogodowych i wykonywanych przez kierowcę manewrów.

O wygodę i bezpieczeństwo użytkowników Arteona dba zresztą cały zestaw elektronicznych pomocników, objęty wspólną nazwą IQ.Drive. Szczególnie ciekawi byliśmy asystenta podróży, czyli Travel Assist, który, jak informuje Volkswagen, umożliwia: "częściowo automatyczną jazdę w przedziale prędkości od 0 do 210 km/h. (...) Elementem systemu jest aktywny tempomat ACC z wyprzedzeniem regulujący prędkość jazdy. Dostosowuje on prędkość do znaków ograniczenia, zmniejsza ją w terenie zabudowanym, w zakrętach, na rondach i skrzyżowaniach, odpowiednio dopasowując do sytuacji na drodze. W ramach systemu Travel Assist działają też funkcja Lane Assist, dzięki której samochód jest utrzymywany na środku wyznaczonego pasa ruchu, oraz system awaryjnego hamowania Front Assist z funkcją rozpoznawania obecności pieszych na jezdni."

Sprawdziliśmy, jak działa to cudo i... mamy mieszane uczucia. Travel Assist na pewno przydaje się w miejskich korkach i podczas długich, męczących podróży, nocą, przy kiepskiej pogodzie. Wtedy naprawdę pozwala się nieco zrelaksować. W innych sytuacjach bywa różnie. Niekiedy przejawia przesadną ostrożność, na przykład zaczynając hamowanie daleko przed znakiem oznaczającym początek miejscowości. Gubi się w interpretacjach przepisu, mówiącego o odwołaniu ograniczenia prędkości za skrzyżowaniem. Jeżeli faktycznie korzysta z danych nawigacji, to dlaczego nie zaczyna zwalniać zawczasu na zjeździe z autostrady?

Przede wszystkim wymaga jednak zmiany naszych codziennych nawyków za kierownicą, cierpliwości, ba, wręcz stoickiego spokoju. W polskich warunkach korzystanie z Travel Assist musi też wzbudzać skrajną irytację innych kierowców, co widać po ich zachowaniach. Kierowcę Arteona mogą z kolei lekko zdenerwować zaskakujące komunikaty w rodzaju: "system rozpoznawania znaków drogowych nie działa, oczyść przednią szybę" (czy jakoś tak). A przecież, do jasnej ciasnej, jest czysta!

Odświeżony Volkswagen Arteon 2.0 TSI 190 KM DSG R-Line kosztuje wyjściowo 170 590 zł. Do udostępnionego nam egzemplarza dołożono opcjonalne wyposażenie, częściowo pogrupowane w pakietach, warte dokładnie 81 610 zł (dopłaca się m.in. za lakier, większe koła, skórzaną tapicerkę, lepsze: klimatyzację, nawigację, fotele, audio, za część systemów bezpieczeństwa). Razem daje to kwotę 252 200 zł. Ćwierć miliona za samochód klasy średniej i marki, nie zaliczanej do segmentu premium? No cóż, takie czasy...   

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama