Toyota Aygo - samochód dla filigranowych kobiet

Małe samochody mają być przede wszystkim oszczędne i praktyczne. Jeśli poddaje się je ocenie, warto mieć na uwadze fakt, że w zasadzie są to główne założenia ich projektantów i niewiele więcej od nich w związku z tym należy oczekiwać. Niestety, rzadko kiedy wyglądają przy tym dobrze. Na szczęście zdarzają się wyjątki i na pewno jednym z nich jest nowa Toyota Aygo.

Tak, na parkingu siedziby Interii zwykle stoi bardzo dużo samochodów, a Aygo na ich tle, choć małe auta nie przykuwają mojej uwagi, naprawdę się wyróżniało. Bardzo oryginalnego i modnego wyglądu nadaje mu odważne i charakterystyczne wykończenie pasa przedniego w kształcie litery X, zdecydowana i jednocześnie fantazyjna sylwetka, a także czarny dach. W pierwszej chwili pomyślałam, że może to dach panoramiczny - błędnie. Testowana przeze mnie wersja miała niebieski, metaliczny kolor nadwozia o odcieniu, który natychmiast przypadł mi do gustu. Samochód z zewnątrz wygląda naprawdę interesująco.

Reklama

Pierwsze, co zrobiłam po otwarciu samochodu, to próbowałam zainstalować fotelik dziecięcy. Załamałam się niestety ilością miejsca, jaką projektanci przewidzieli nawet dla tych najmniejszych pasażerów, jadących na tylnej kanapie. Przy usadowieniu kogoś o większych gabarytach z przodu, nie ma mowy, by dziecko mogło swobodnie trzymać nogi. Z kolei ułożenie fotelika w pozycji do spania jest tu po prostu niemożliwe. Aygo ma również niefunkcjonalny bagażnik, bo jego wielkość to zaledwie 168 litrów. Plusem jest tu duża liczba przydatnych schowków.

Na szczęście trochę więcej miejsca ma kierowca, choć czuć, że ten samochód jest dedykowany przede wszystkim filigranowym kobietom. Czarnoniebieskie, w miarę wygodne fotele, które można dobrze dostosować do swoich rozmiarów i potrzeb, obszyta skórą, wielofunkcyjna i regulowana na wysokość kierownica dodają wnętrzu wrażenie komfortu, które absolutnie zabija z kolei twardy plastik i widoczna na drzwiach nieosłonięta blacha.

Samo wnętrze mnie jednak trochę zaskoczyło. Po małych samochodach niewiele się spodziewam w kwestii chociażby wyglądu samej deski rozdzielczej. Zwykle jest raczej prosta, nieprzesadzona i intuicyjna. Bywa przez to nudna. W Aygo jest ona bardzo nowoczesna i ma jeszcze dodatkowo cechę - odrobinę szaleństwa. Przez całą długość deski rozdzielczej przechodzi szeroka na około 15 cm listwa ozdobna, pokryta lakierem fortepianowym, który znajdziemy na obudowie skrzyni biegów. Jest to jeden z 9 rodzajów wykończenia, na jaki możemy się zdecydować. Naprawdę urocze. Wygląd tablicy rozdzielczej i konsoli środkowej, jak na mały samochód, jest całkiem przyzwoity. Zegary są czytelne, a elementy obsługi logicznie rozmieszczone.

Testowana i jedyna, jak się okazuje, dostępna wersja nowej Toyoty Aygo ma pod maską silnik o pojemności 1 litra i mocy 69 KM, wyposażona jest w pięciobiegową, manualną skrzynię biegów. Waży zaledwie 940 kg i do "setki" rozpędza się w 14, 2 sekundy. Jak na mały miejski samochód wydawałoby się, całkiem przyzwoite parametry. W praktyce jedno jest pewne w jego przypadku - nie złamiecie jeżdżąc nim zaostrzonych ostatnio przepisów ruchu drogowego, bo wam na to nie pozwoli. Więc pod tym względem to bezpieczny samochód. 

Ja, przyznam szczerze, przyzwyczajona do trochę mocniejszych silników, jeżdżąc Aygo przez tydzień trochę się wymęczyłam. Nierzadko, by go rozpędzić, musiałam na drugim biegu dotrwać w słabo wygłuszonym wnętrzu do 70 km/h i dopiero wtedy wrzucałam wyższy. Samochód nawet dzielnie to znosił. Moje własne ego ratował fakt, że siedziałam, bądź co bądź, w Toyocie. I to bardzo ładnej Toyocie, więc aż takiego obciachu nie było. Uważam zatem, że samochód świetnie nadaje się do dynamicznej jazdy, jednak po bardzo zatłoczonym mieście. O miejsce parkingowe ani razu nie musiałam się martwić, bo dzięki  kamerze cofania, potrafiłam wcisnąć się dosłownie wszędzie.

Inaczej sprawa miała się z dalszą podróżą. Jechałam małą Toyotą do innego miasta przez 5 godzin. Po pewnym czasie poddałam się i ostatecznie jechałam wolno (100/110 km/h) prawym pasem. Nie przeszkadzało mi już to, że wyprzedzają mnie wszyscy, nawet TIRy. Zastanawiałam się tylko dlaczego producent nie dorzucił chociaż kilku koni mechanicznych, które dodałyby dynamiczności temu - w gruncie rzeczy - fajnemu modelowi. Odpowiedź pojawiła się po wyłączeniu silnika, gdy dotarłam do celu podróży - średnie spalanie to 4,2 l/100 km. W mieście, przy dużych korkach samochód palił - 5,8 l/100 km. Największy plus!

Poza tym samochód bardzo ładnie zachowuje się na zakrętach, prawdopodobnie dzięki temu, że postanowiono zestawić ze sobą sprężyste jego zawieszenie i bezpośredni układ kierowniczy. Koła doskonale, bo natychmiastowo, reagowały na ruchy kierownicą.

Bardzo dobrze sprawdziły się również dwa systemy: Lane Departure Alert - układ ostrzegania o niezamierzonej zmianie pasa ruchu i Pre-Collision System, czyli układ wczesnego reagowania w razie ryzyka zderzenia. Bardzo pomocne funkcje wyposażenia samochodu zarówno w mieście, jak i w podróży. Wbudowany w panel środkowy system multimedialny Toyota X-touch z 7 calowym ekranem to przydatny gadżet, choć uważam, że standardem powinna być tu również nawigacja. Totalnym rozczarowaniem okazał się system nagłośnienia - ciężko słuchać na nim muzyki. Basy, które bardzo lubię, przyprawiały mnie o ból głowy, a sytuacji nie poprawiało brzęczenie prawego głośnika w drzwiach.

ŚmigAYGO po mieście - tak brzmi hasło reklamowe nowoczesnej Toyoty Aygo i jest ono bardzo adekwatne do produktu, który reklamuje. Zdecydowanie polecam ten samochód każdej osobie, która szuka taniego w eksploatacji, świetnie wyglądającego i niezawodnego auta, którym zamierza jeździć w bardzo przepisowy sposób.

Moje serce na dłuższą metę mogłoby jednak tego nie wytrzymać i zbytnio przyspieszać, zamiast samochodu.

Magdalena Tyrała

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy