Subaru Levorg. Dziedzictwo, rewolucja, podróżowanie

Wysilcie pamięć i spróbujcie odpowiedzieć na pytanie, kiedy ostatni raz spotkaliście na swojej drodze Subaru Levorg? No tak... Ale zaraz, zaraz... A może po prostu nie zwróciliście na ten samochód uwagi? Bo też i, szczerze mówiąc, niczym szczególnym wizualnie się nie wyróżnia. No, może poza charakterystycznym wlotem powietrza na masce. Jeżdżąca przeciętność? I tak, i nie...

Nazwa Levorg pochodzi ponoć od słów: Legacy, Revolution i Touring. Dziedzictwo... Rewolucja... Podróżowanie... Brzmi to dumnie i wielce obiecująco, tymczasem, jako się rzekło, w stylistyce pojazdu nie znajduje specjalnego odzwierciedlenia. Poza wspomnianym już, znanym choćby z WRX STI, elementem pokrywy silnika i zapożyczonym z tego samego modelu "trzypiętrowym" układem przednich świateł, wnikliwy obserwator dostrzeże dość mocno zarysowane progi, podwójną końcówkę wydechu, srebrne obudowy bocznych lusterek, umieszczonych bezpośrednio na poszyciu drzwi, zachodzący na tylną szybę spojler, grill, obwiedziony grubą chromowaną ramką, osiemnastocalowe koła z atrakcyjnie, przyznajmy, prezentującymi się alufelgami.

Reklama

Wiernym fanom marki wygląd Levorga prawdopodobnie się spodoba, ci, którzy się do tego ekskluzywnego grona nie zaliczają, mogą nieco grymasić. Z drugiej strony, uroda jest, jak wiadomo, kwestią gustu.

To samo można powiedzieć o wnętrzu auta. Ani nie zachwyca, ani też nie zasługuje na większą krytykę. Materiały użyte do wystroju kabiny są dobrej jakości, ale na pewno nie topowej, nawet uwzględniwszy segment, reprezentowany przez Levorga. Kierownica mogłaby być mniej przeładowana przyciskami, ale dobrze leży w dłoniach.

Przednie fotele są nieźle wyprofilowane, w miarę obszerne i na tyle wygodne, że nie dają powodów do obaw przed dalekimi podróżami. Co nie znaczy, że konkurencja nie oferuje lepszych. Centralny zestaw klasycznych wskaźników nie jest wzorem czytelności, ale przecież spełnia swoje zadanie. Dotykowy ekran systemu infotainment nie imponuje rozmiarami (przekątna 4,3 cala) i jakością grafiki, lecz wiele innych aut bynajmniej nie wypada pod tym względem lepiej. Testowany samochód był wyposażony w przydatną kamerę cofania i łatwą w obsłudze fabryczną nawigację. O japońskim rodowodzie auta świadczyło umieszczone na podłodze przy fotelu kierowcy cięgno, służące do otwierania klapki wlewu paliwa.

Levorg uchodzi za pojazd z pogranicza segmentu C i D, lecz z pewnością bliżej mu do kompaktów. Pod względem rozstawu osi (2650 mm) ustępuje na przykład Skodzie Octavii III i Oplowi Astra Sports Tourer. Mimo to jego kabina jest wystarczająco przestronna. Również w drugim rzędzie siedzeń nawet wysocy pasażerowie nie powinni narzekać na ciasnotę.

Według producenta, bagażnik Subaru Levorg, modelu bądź co bądź z nadwoziem typu kombi, ma pojemność 511 litrów. Trudno powiedzieć, jak to zostało zmierzone, bo na oko kufer wydaje się dużo mniejszy. Przede wszystkim jest płytki. Dobrze, że po położeniu dzielonego oparcia tylnej kanapy (można tego dokonać za pomocą znajdujących się w bagażniku dźwigni) powstaje praktycznie płaska powierzchnia.   

Do napędu Levorga przewidziano tylko jeden silnik. Jest to czterocylindrowa, turbodoładowana jednostka benzynowa, oczywiście w układzie bokser. Pomimo zupełnie przyzwoitej mocy (170 KM) i solidnego momentu obrotowego (250 Nm) nie zapewnia ona nadzwyczajnych osiągów. Trudno bowiem za takie uznać przyspieszenie, od zera do setki, w ciągu 8,9 sekundy i 210 km/godz. prędkości maksymalnej.

Na szczęście wrażenia z jazdy okazują się zdecydowanie lepsze niż sugerowałyby to dane katalogowe. Auto z pewnością nie jest zawalidrogą. Przeciwnie - żwawo i bez zadyszki rwie do przodu, niezależnie od obrotów silnika. Trudno też mieć jakiekolwiek zastrzeżenia do pracy bezstopniowej skrzyni biegów Lineartronic. Spisuje się ona o wiele lepiej od podobnej konstrukcji przekładni w samochodach innych marek.   

Wyświetlacze w kokpicie pozwalają m.in. obserwować dane, dotyczące chwilowego ciśnienia turbodoładowania silnika oraz wyrażonego w procentach wykorzystania jego mocy. Prawdę mówiąc, zważywszy  ogólny charakter pojazdu - nie wiadomo po co.

Jakby dla kontrastu kierowca otrzymuje też informacje o korzyściach, które daje system, automatycznie wyłączający silnik podczas postoju przed światłami na skrzyżowaniach. My, dzięki około 28 minutom bezczynności jednostki napędowej, zaoszczędziliśmy 0,325 litra paliwa. Nie bardzo jednak jest się z czego cieszyć, bo i tak na koniec komputer pokazał średnie spalanie na poziomie ponad 12 l/100 km. Trzeba mieć nadzieję, że to jednorazowy przypadek lub przekłamanie techniki pomiarowej, a nie smutna norma.

Legendarnym atutem samochodów marki Subaru jest stały napęd na obie osie. Trzeba przyznać, że również w Levorgu działa on bardzo dobrze. Auto wręcz nienagannie spisuje się podczas szybkiej jazdy na krętych drogach. Jest neutralne i stabilne. W ogóle sprawia wrażenie... jakby to określić - samochodu bardzo pewnego siebie. W każdej sytuacji. Pod kątem dobrego prowadzenia dostrojono również zawieszenie. Niestety, odczujemy to na co bardziej dziurawych nawierzchniach, a zwłaszcza przy pokonywaniu wąskich, wysokich progów spowalniających.

Polskie przedstawicielstwo Subaru tradycyjnie podaje ceny oferowanych przez siebie samochodów wyrażone w eurowalucie. Naprawdę bardzo dobrze wyposażony, m.in. także w liczne systemy bezpieczeństwa, Levorg 1.6 GT- S Sport kosztuje 32 500 euro, co przy przyjętym aktualnie przez importera kursie stanowi równowartość około 138 000 zł. GT- S Comfort jest tańszy o 2500 euro, a GT (dostępny tylko na indywidualny zamówienie) - o 4 500 euro.       

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy